GORĄCA HERBATA stała na biurku, a para unosząca się z kubków, mieszała się z duszącym powietrzem pomieszczenia. Cała trójka, leżała właśnie na wielkim łóżku, jakie posiadała Y/N. Rozmawiali o głupotach, jak i różnych tematach, jakie mogliby wykorzystać w stworzeniu prezentacji.— Tak ogólnie... Na jakim jesteśmy dziale?
Cisza zapanowała w pokoju, kiedy spojrzenia Fushiguro i L/N się spotkały, by wbić je w Itadoriego. Śmiech zaraz rozwiał się po czterech ścianach, ponieważ sama dziewczyna nie mogła się już przed tym powstrzymać.
— Itadori proszę cię, co ty robisz na tych lekcjach? — chłopak jedynie przewrócił oczami uśmiechając się blado, kiedy wskazał na swój telefon.
— Przerabiamy dział woda, jako cud natury.
— Fushiguro, mogłeś dać mi jeszcze go pomęczyć!
Szatyn jedynie mruknął ciche przeprosiny, które zginęły w dźwiękach śmiechu Itadoriego. Y/N jedynie skrzyżowała ramiona pod biustem, myśląc nad całą koncepcją projektu. Sama nie miała nic do tego przedmiotu, niekiedy nawet i go lubiąc. Dodatkowo korzystając z faktu, iż posiadając po swej stronie Fushiguro, nie musiała się martwić o błędne informację, jakie mogłyby znaleźć się w pracy. Z Yujim zaś u boku wiedziała, iż styl prezentacji będzie aż nader dobry.
— Może po prostu się podzielimy? Tak byłoby po prostu szybciej — rzuciła, spoglądając na reakcje chłopaków. Ci, pokiwali jedynie głowami, przez co wszyscy musieli zabrać się do pracy.
Omówili plan, po czym ociężale podnosząc się z miękkiego materiału, zajęli jakieś miejsce w pokoju, tak by nikomu nie przeszkadzać.
Megumi zasiadł za biurkiem, by poszukać informacji w internecie, a Y/N i Yuji póki co razem szukali ich w podręczniku.
Humor, jak i jego nastawienie do tego wszystkiego, udzielał się pomału również i jej. Dzięki czemu, po pół godzinie, kiedy to tylko znaleźli niesatysfakcjonującą ilość informacji w książce, zaczęli marudzić jakie to nudne i ciężkie.
— Możecie się wreszcie zamknąć?
Wnet cisza nastała w pokoju, a spojrzenia utkwione były w skupioną sylwetkę.
— Zdecydowanie za szybko się irytujesz. — Itadori będący u jej boku jedynie się zaśmiał, a sam Fushiguro rzucił dziewczynie ostrzegawcze spojrzenie.
— Po prostu to wy mnie irytujecie. Weźcie się do roboty.
Chłopak o bladych licach, odwrócił się przodem do biurka i powrócił do przeszukiwania internetu. Oni, spojrzeli jedynie na siebie przewracając oczami i również wzięli się za wcześniejsze zajęcie. Co jakiś czas rzucali pomysłami, jak i uwagami co do podrzucanych tematów. Koniec końców po męczarniach wielkich, szczególnie dla Megumiego udało im się stworzyć szkic pracy.
— Naprawdę zajęło nam to aż trzy godziny? — chłopacy jedynie pokiwali głowami, na co westchnęła — myślałam, że szybciej nam to pójdzie.
— Gdybyście się tak nie wydurniali, to z pewnością miałabyś rację.
Itadori tylko podszedł do niego, układając ramię na jego barkach.
— Mógłbyś się trochę wyluzować Fushiguro! — nie zauważył zbytnio przekonania na jego twarzy, dlatego jedynie szczerze się uśmiechnął, ukazując przy tym swoje perliste zęby. Ciemnowłosa głowa odwróciła się w przeciwnym kierunku, a ciało samo odepchnęło młodzieńca.
— Przepraszamy noo! Nie bądź już na nas zły!
Podeszła bliżej niego powtarzając wcześniej wypowiedziane słowa, obserwując profil bladej twarzy. Mogła przysiąc, iż piękno chłopaka właśnie w nią uderzyło, co niemal podcięło jej nogi. Również się uśmiechnęła, lecz nie tak szeroko jak Itadori.
Megumi jedynie na nich spojrzał, uderzając dłonią o ich barki. Westchnął głośno, po czym sam delikatnie uniósł wargi. Yuji, chcąc już usunąć tą negatywną energię zgarnął ich w uścisku, który każdy odwzajemnił, chociaż już nie z taką siłą.
Darzyli się przyjacielską miłością, mówiąc sobie od czasu do czasu, jak bardzo cieszą się z tej znajomości. Chociaż niekiedy ich znajomość zostawała wystawiona na próbę, łapali się wszystkiego, by pozostać przy sobie jak najdłużej.
Dlaczego więc jednak, im dłużej ją obejmowali czuli dziwne i nie do opisania uczucie pośrodku swojego organizmu?
CZYTASZ
𝐂𝐀𝐋𝐋 𝐌𝐄 𝐁𝐀𝐁𝐘 ; f. megumi x reader x i. yuji [jjk]
Fanfiction❝𝐜𝐚𝐥𝐥 𝐦𝐞 𝐛𝐚𝐛𝐲, 𝐲𝐨𝐮 𝐤𝐧𝐨𝐰 𝐦𝐲 𝐧𝐚𝐦𝐞 𝐠𝐢𝐫𝐥.❞ ↳ Jej obecność raniła bardziej niż słowa, których nigdy wypowiedzieć nie mogła. A ich serca tak kruche, nie chciały wywierać presji, więc w strachu o jutro czekały w nadziei na lepsz...