003 ; golden beer

719 73 69
                                    


SPOKOJNA MUZYKA wydobywała się z laptopa, kiedy świętowali nocne skończenie prezentacji

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.




SPOKOJNA MUZYKA wydobywała się z laptopa, kiedy świętowali nocne skończenie prezentacji. Mogłoby się wydawać to głupie, ponieważ nie była to zbyt wielka okazja, a jednak to wystarczyło, by Itadori z kieliszkami w dłoniach zawitał w pokoju dziewczyny. Robił to już tak często, że nawet pozostała dwójka nie była tym zdziwiona. Złotawy płyn znalazł się w szkle po tym, jak Megumi otworzył zieloną butelkę otwieraczem. Wiedzieli, że piwo nie należało do trunków, które piło się z kieliszków, jednak któż mógł im tego zabronić?

Śmiechy rozchodziły się po pokoju, a razem z nimi odgłos obijanego o siebie szkła. Mieniący się płyn przepłynął przez gardło, pozostawiając po sobie gorzki posmak. — Powinniśmy robić to częściej — szepnął, przerywając ciszę Itadori. — To, czyli co? — śmiech nastąpił zaraz po pytaniu Y/N, która zmarszczyła brwi, nie rozumiejąc zbytnio wybuchu radości chłopaka. — Zapewne chodziło o spotykanie się razem. — hałas delikatnie zagłuszył głos Megumiego, a dziewczyna jedynie uderzyła się w czoło. Przez myśli przeszło, jak wolno łączyła wszystkie fakty, co skwitowała cichym przekleństwem.

Szeptali do siebie różne tajemnice bądź i nie, gubiąc się powoli w wymawianych przez siebie tematach. Raz rozmawiali o tym, jak nieprzewidywalna jest pogoda, przechodząc do ulubionego jedzenia, a kończąc na głupich pytaniach zazwyczaj skierowanych do Fushiguro. Ominęli nawet fakt, że wybiła już pierwsza, a oni dalej sącząc to samo piwo, nie odczuwali ani grama zmęczenia. Oblewali swymi spojrzeniami pozostałych, szeroko się przy tym uśmiechając. Radość wypełniała ich tęczówki, a śmiech całe pomieszczenie.

Wnet, po pokoju rozbrzmiał dźwięk telefonu. Wszyscy, jako iż mieli ten sam dzwonek, rzucili się na poszukiwania swojego urządzenia, a gdy okazało się, że to wydające głośny dźwięk należy do Fushiguro, pozostali zastygli w ruchu.

Widzieli, jak uśmiech Megumiego znika, a głos jakiego użył podczas rozmowy, był niemalże pozbawiony emocji, co jeszcze bardziej zaniepokoiło rówieśników. Yuji wraz z Y/N stanęli blisko siebie, a ich dłonie zacisnęły się razem. W głowach dwójki latały różne scenariusze, co, jak i gdyby, a Fushiguro starał się nie spojrzeć na nich ani razu, od kiedy tylko ustawili się w tej durnej pozycji. Żyłka na jego skroni niemal pulsowała, gdy żegnał się z rozmówcą. Spojrzał zirytowany na przyjaciół, posyłając w ich stronę gromiące spojrzenie, które jak to zawsze zostało zignorowane.

— Kto to był? — szepnęła niemalże jednocześnie z Yujim, nie chcąc zbytnio denerwować Fushiguro. W odpowiedzi usłyszeli jedynie świst powietrza, a cisza wypełniła pokój. Czekali na jakieś słowa wciąż trzymając się za dłonie. Ciemne spojrzenie utkwione było w złączonych palcach, czego nie mógł już wytrzymać, dlatego w końcu uchylił swe wargi, by rozwiać ich durne pomysły, które z pewnością zakwitły w głowach.

— Dzwonił mój ojciec.

— Czyli Toji-san wrócił już do domu?! Do kiedy tutaj będzie? — zapytał szybko ten o różanych włosach, a w jego oczach pojawiły się gwiazdy. Sam szanował bardzo rodzica przyjaciela, a rozmowy z nim na temat walk były czymś, za czym tęsknił. Fushiguro jedynie przewrócił oczami, mrucząc coś pod nosem o irytującym zachowaniu nastolatka. Nim się spostrzegł, chłopak przytulił go do siebie, a różowe włosy połaskotały jego bladą szyję. Z początku zesztywniał, a lica pokrył delikatny róż. Megumi nie przywykł do czułości, od których nie stronili rówieśnicy. Westchnął cicho i objął w pasie śmiejącego się Itadoriego, zatapiając głowę w zagłębieniu szyi, przez co ich policzki zetknęły się nie raz ze sobą.

— Aww wyglądacie tak słodko! — krzyknęła L/N, a dźwięk aparatu rozniósł się po pomieszczeniu. Kilka zdjęć zostało zrobionych, zanim dwójka chłopaków oderwała się od siebie. Kieliszek ze złotym płynem znalazł się w jej dłoniach, a chwilę później reszta alkoholu uszła ze szkła.

— Przestań się wygłupiać Y/N — szepnął Fushiguro, odskakując niemal od Itadoriego, by podejść bliżej do dziewczyny. Wyciągnął w jej stronę dłoń, a ona niezbyt rozumiejąc, o co chodzi, uniosła jedynie prawą brew. — Pokaż mi te zdjęcia. Cofnęła się o kilka kroków, a telefon schowała za siebie, tak by był jak najdalej od chłopaka. Widziała niemal, jak ciemne brwi drgają w irytacji, na co próbowała się nie roześmiać. Chwila ciszy zapanowała pomiędzy nimi, a oni sami wpatrywali się w swe oczy, tocząc niemal walkę, a jako iż każdy z nich nie chciał odpuścić, nie miała ona końca. Dopóki Itadori nie stanął obok nich, spoglądając z uniesionymi brwiami to na Megumiego, to na Y/N.

— Prowadzicie bitwę na wzrok? Mogę być sędzią?

Dziewczyna spojrzała na niego, a uśmiech pojawił się na jej twarzy. Opuściła dłonie, uchylając przy tym usta, jednak żaden dźwięk nie uszedł z nich, ponieważ wnet z rąk zabrany został telefon. Krzyknęła głośno imię czarnowłosego chłopaka, chcąc już podbiec w jego stronę, lecz w tym samym momencie umięśnione ramiona owinęły się wokół jej talii. Ciało przyległo do tego Itadoriego, który widocznie bawił się z nich wszystkich najlepiej, zanosząc się śmiechem, kiedy spostrzegł reakcję Y/N. Po drugiej stronie pokoju stał Fushiguro z błądzącym uśmiechem na twarzy, kiedy to odblokowywał komórkę. Owiał spojrzeniem tapetę, na której znajdował się on, jak i sama dziewczyna wraz z Yujim, co delikatnie rozgrzało jego ciało. Kątem oka spojrzał na dwójkę, a widok jaki zastał niemal rozbawił.

Szarpiąca się przyjaciółka, w ramionach Itadoriego. Nie wiedząc prawie dlaczego, poczuł ukłucie w sercu, jednak zniknęło ono tak szybko, jak się pojawiło. Kliknął szybko na okienko galerii, a gdy ujrzał zrobione niedawno przez dziewczynę zdjęcia, zagryzł mocno wargę. Podszedł do chłopaka, by ukazać mu ekran telefonu, a gdy tylko orzechowe tęczówki oblały obraz, szeroki uśmiech wykwitł na ustach. Yuji nie mógł powstrzymać się też przed komentarzem, który uszedł z jego warg zaraz po tym, jak wypuścił Y/N z objęć.

— Wyglądamy, jakbyśmy się całowali Fushiguro! — krzyknął nastolatek, trzymając się za swój brzuch, który zaczął go boleć od śmiechu, a L/N dołączyła do niego, oblewając spojrzeniem zaróżowioną twarz Megumiego. Nie do końca można było stwierdzić, czy był on bardziej zirytowany, czy zawstydzony. Jednak, kiedy jego pieść, zetknęła się z głową Yujiego, nastała chwila gorzkiej ciszy, która przerwał jęk bólu, lecz wciąż na wargach Itadoriego tlił się uśmiech. Cała ta sytuacja była komiczna, a jednak dla nich łączyło się to z codziennością, ponieważ cechujący się radością chłopak, od zawsze mówił to, co ślina przyniosła mu na język, rozbawiając przy tym wszystkich wokół.

— No już... Uspokójcie się!

Spojrzeli na nią w tym samym czasie, marszcząc brwi. Być może nie rozumiała zbytnio ich zwyczajów, dlatego też myślała, że dzieje się coś o zgrozo strasznego. Szczególnie w momencie, w którym odgrodziła ich od siebie dłońmi. Nie mieli jednak jej tego za złe, ponieważ wciąż to oni znali się najlepiej. Niepodważalnym faktem było, że przyjaźnili się od początku szkoły, a dziewczyna dołączyła do nich nieco później. Oczywiście nie wykluczali jej przez to, jednak wciąż nie rozumiała niektórych rzeczy, jakie działy się pomiędzy nimi, a to już bywało niekiedy irytujące.

Itadori zwrócił jasnym brązem tęczówek uwagę bruneta, który jedynie nikłe się uśmiechnął, doskonale wiedząc jakie myśli błądzą po różowej głowie. Y/N nigdy nie było dane, by dowiedzieć się, o co chodzi, lecz tamtej nocy nie było to zbytnio ważne. W zasadzie, dotyczyło to tylko męskiej dwójki, a z racji, że nie miało to wyjść dalej niż poza nich, nie mogła o niczym wiedzieć. Złotawy napój, pozostał w dwóch kieliszkach niemalże na tym samym poziomie, a oni nie śmieli nawet zwrócić na to uwagi. Co przecież w tak ważnym dla chłopaków momencie, mogło znaczyć złotawe piwo tlące się w świetle księżyca?

𝐂𝐀𝐋𝐋 𝐌𝐄 𝐁𝐀𝐁𝐘 ; f. megumi x reader x i. yuji [jjk] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz