Rozdział 5

18 3 0
                                    

Dzisiejszego dnia nie działo się nic szczególnego. Jak co dzień razem z Mattem pojechaliśmy do szkoły a następnie poszliśmy na lekcje. Dużo ciekawiej zaczęło być dopiero po Matematyce. Na lunchu jak zwykle wszyscy bardzo głośno rozmawiali a samo pomieszczenie wypełnione było milionem stolików przy których zasiadali wszyscy uczniowie. Jednakże dzisiejszy lunch nie był tak zwyczajny jak zazwyczaj.

Do stołówki szybkim krokiem weszła Allison. Zaraz za nią pojawił się Tom. Wyglądali jakby się o coś bardzo pokłócili. Na samym początku nie zapowiadało się to na coś groźnego. Moje zdanie diametralnie zmieniło się po tym jak chłopak zaczął szarpać się z przerażoną dziewczyną. Od razu postanowiłem zareagować i jak najszybciej do nich podejść. Gwałtownie wstałem i bardzo szybko pojawiłem się zaraz za plecami Allison. W czasie mojego przyjścia  Steel dalej szarpiąc Alli powiedział:

- Przestań się do cholerny wyrywać. Nie rób przedstawienia. Ludzie się patrzą - mówiąc to przewrócił oczami a zaraz po tym dodał ciągnąc ją w stronę wyjścia - Idziemy i tyle w temacie. Nie obchodzi mnie twoje zdanie na ten temat.

Allison nie wyglądała na zadowoloną przebiegiem całej tej sytuacji. Zresztą nie ma co się jej dziwić ten chłopak zachowywał się jakby był jakimś psychopatą. To zdecydowanie nie było normalne. W sumie kurwa kto to mówi, sam nie jestem lepszy.

Zaraz po tym jak All zaczęła się wyrywać powiedziałem :

- Zostaw ją. Nie widzisz, że nie jest tobą zainteresowana. - sarkastycznie dodałem - Z dobroci serca uświadomie twojej tępej osóbce,że wyrywające się dziewczyny nie pokazują takim zachowaniem uczucia do takich jak ty. Raczej wręcz przeciwnie. To jeszcze bardziej je odpycha Steel. - kończąc to zdanie posłałem chłopakowi ironiczny uśmieszek jednocześnie wyrywając z jego potrzasku rękę Alli.

Od razu po całej tej sytuacji obydwoje poszliśmy w stronę jednej z ławek jednakże ku mojemu zdziwieniu po kilku krokach poczułem ogromny ból w plecach. Oczywiście to musiał być nasz genialny Thomas. Nie mógł sobie kurwa odpuścić.

Zaraz po jego ruchu gwałtownie się odwróciłem i naparłem na niego całym ciężarem swojego ciała.  W jednej chwili  chłopak zdecydował się uderzyć mnie w brzuch. Okładał mnie tak przez kilkanaście sekund jednakże od razu  jak spróbował uderzyć mnie w twarz zdecydowałem się powalić go na ziemie. Usiadłem na jego biodrach co utrudniło mu każdą próbę wstania i jakakolwiek próbę obronę przed moimi atakami. Od razu po tym zacząłem uderzać go w brzuch a później w twarz coraz bardziej przestając panować nad ilością ruchów jaką zadałem chłopakowi. Wokół nas zaczęło się robić coraz to większe zgromadzenie. Krzyki podekscytowanego tłumu nie ustępowały. W tle słyszałem Matta krzyczącego przez całą resztę osób żebym się uspokoił. Nie posłuchałem go. Zamiast tego zacząłem zadawać Tomowi jeszcze mocniejsze i szybsze ruchy co spowodowało coraz to większe i bardziej rozlegle rany na całym jego ciele. Po kolejnych minutach które jak dla mnie trwały całą wieczność od zamaltretowanego ciała chłopaka oderwał mnie Matt razem z kilkoma innymi osobami. Steel wyglądał jakby miał zaraz umrzeć. Krew lała się z jego ciała hektolitrami. Tom  zamiast próbować mnie jakoś udobruchać postanowił wykorzystać inna dla niego dużo gorszą strategie. Podnosząc się z ziemi zaczął się śmiać plując przy tym obficie krwią. Kiedy chłopcy odciągali mnie od tamtego miejsca mój przeciwnik sarkastycznie dodał :

- Myślisz, że ktoś taki jak ona cię zechce. Doprawdy żałosne. - Po tym jak powiedział te słowa znowu nabrałem ochoty żeby mu przyłożyć. Niestety ilość osób, która mnie trzymała nie pozwoliła mi na wykonanie nawet najmniejszego kroku w jego stronę. Szarpałem się i szarpałem a kiedy w końcu zrozumiałem, że nie ma to najmniejszego sensu bo i tak nie dam im wszystkim rady Barnes rozczarowany powiedział:

Trust meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz