W końcu nastał dzień wyczekiwanej przez nas wszystkich imprezy urodzinowej Carlii. Po męczącym tygodniu, wypełnionym tymi przeklętymi karami, wreszcie mogło wydarzyć się coś ciekawego. Oczywiście, o ile w ogóle Alison będzie chciała ze mną porozmawiać. Po powrocie ze szkoły umówiliśmy się z Mattem, że spotkamy się jakoś o dziewiętnastej i niedługo po tej godzinie pojedziemy do domu dziewczyny.
Ogarnięcie się nie zajęło mi dużo czasu. Zaraz po powrocie wiedziałem już, jak mam się mniej więcej ubrać. Jako że była dopiero piętnasta godzina, zdecydowałem się na odgrzanie obiadu i obejrzenie jakiegoś programu w telewizji. Zanim się zorientowałem, była już siedemnasta trzydzieści i powoli musiałem zacząć się szykować do wyjścia. Na początku poszedłem się umyć, a zaraz po powrocie zdecydowałem się wybrać jakieś ubrania. Stanąłem przed ogromnym lustrem znajdującym się na samym środku łazienki. Zeskanowałem wzrokiem całą swoją posturę i chcąc nie chcąc nie zobaczyłem w niej nic zachwycającego. Mam ciemne, lekko falowane włosy. Bardzo jasną karnację i umięśnione ciało pokryte dużą ilością tatuaży. Sama twarz była średniej wielkości ze słabo zarysowanymi kośćmi policzkowymi. Kolor moich oczu nie jest jakiś wyjątkowy. Są takie zwyczajne... Brązowe, prawie że czarne. Nic specjalnego. Oprócz tego zawsze, kiedy się uśmiechałem, na mojej twarzy pojawiały się małe dołeczki, których wręcz nie znosiłem. To zdecydowanie jedna z moich najgorszych cechy wyglądu. Z rzeczy, które warto podkreślić, jest to, że posiadam niewielkie tunele w uszach. Na dobrą sprawę, nawet dobrze nie pamiętam kiedy je zrobiłem. Mimo to bardzo mi się one podobają.
Jeżeli chodzi o mój ubiór, to zdecydowałem się na ciemne przylegające do ciała jeansy z dziurami, czarny pasek i białą koszulkę. Na koniec postanowiłem na to wszystko zarzucić czarną skórzaną kurtkę. Jeżeli ktoś jeszcze się nie zorientował to tak, czarny jest zdecydowanie moim ulubionym kolorem. Zaraz po tym, jak się ubrałem, postanowiłem, chociaż trochę ogarnąć swoje włosy. Po dłuższej chwili, kiedy względnie doprowadziłem je do ładu i zaczęły wyglądać całkiem dobrze, zadzwonił do mnie Matt z pytaniem kiedy będę. Od razu po jego słowach zerknąłem na godzinie i zorientowałem się, że jest już prawie dziewiętnasta. Powiedziałem przyjacielowi, że przyjadę najszybciej, jak się tylko da. Tak jak mówiłem, tak też zrobiłem. Od razu wsiadłem do auta i skierowałem się w stronę domu Barnesa.
Zaraz po przyjeździe do jego domu, Matt opierdolił mnie, że się spóźniłem, co mnie trochę rozbawiło, w końcu to było tylko dwadzieścia minut. Zresztą on zawsze się spóźniał i jakoś z tym żyłem. Sama droga do domu Evans, zajęła nam jakoś z piętnaście minut, jednakże kiedy już dotarliśmy na miejsce, wryło nas w siedzenia samochodu. Dom Carlii wyglądał wspaniale. Dużo lepiej, niż wcześniej go pamiętałem. Już sama brama do jej domu wyglądała spektakularnie. Co fajniejsze sama otwierała się za każdym razem, kiedy ktoś z gości się pojawiał. Jeżeli chodzi o ścieżki pod sam dom i dookoła posesji, to były one pięknie zwieńczone kostką brukową w jasnych, kremowych wręcz odcieniach. Sama willa prezentowała się naprawdę okazale. Z prawej strony budynku widać było basen, który łączył się najprawdopodobniej z salonem. Sam dom miał dwa piętra i ogromny garaż. Naprawdę był ogromny. Zmieściłby cztery domy Matta i jeszcze pewnie zostałoby dużo miejsca. Jeżeli chodzi o samą kolorystykę, to wszystko było bardzo jasne. Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy to ogromny balkon na drugim piętrze. Wyglądał naprawdę okazale. Dookoła samej willi, była ogromna ilość roślinności. Wszędzie można było zobaczyć trawę i przyozdabiające wszystko kwiaty. Z daleka widać było małą, białą altankę. Była ona lekko obrośniętą bluszczem. Dzięki temu wyglądała jeszcze bardziej klimatycznie.
Z rozmyśleń o wyglądzie tego domu, wyrwał mnie Barnes, który zaraz po pierwszym szoku pociągnął mnie w stronę drzwi wejściowych. Już z daleka słychać było głośną muzykę, dlatego zaraz po wejściu nie zdziwiła nas ilość osób znajdujących się na tej imprezie. Razem z Mattem od razu skierowaliśmy się w stronę salonu i wypiliśmy kilka drinków na rozluźnienie. Piliśmy tak przez kupę czasu. Nawet nie zorientowałem się, w którym momencie Barnes zniknął mi z oczu.
![](https://img.wattpad.com/cover/258682660-288-k597615.jpg)
CZYTASZ
Trust me
RomanceWszyscy mówią, jaka to miłość nie jest wspaniała i cudowna. Najwyraźniej nigdy jej nie doświadczyli albo są pieprzonym debilami. Według mnie jest to toksyczne i zdradliwe uczucie, które tylko i wyłącznie nas niszczy. Wywołuje ono mylne wyobrażenie o...