Pewnego słonecznego, jak to zawsze w sumie XD dnia przywódcy wszystkich szczepów (z wyjątkiem szczepu Po)
Bawili się na polanie, gdy nagle z kieszeni Tinkiłinki wypadł jakiś dziwny fioletowy kryształ.upadł na ziemię z wielkim hukiem (co było bardzo dziwne, bo kryształ był bardzo mały).Teletubisie stały w bezruchu wlepiając ślepia w kryształ, z którego zaczęło wylatywać dziwne żywe fioletowe świało.Po chwili poczuli, że ziemia zaczęła się jakoś dziwnie trząść. Później, usłyszeli coś jakby bieg. I na polanę (z wielkim impetem) wbiegł Po, i niezwłocznie zabrał kryształ (jest on bowiem bardzo chciwy skąpy i łasy na różne błyskotki).
Nie zdążył jednak go nawet podnieść, bo kryształ boleśnie poparzył jego dłoń a Po z wyciem wrócił do swojej nory. A z kryształu wyleciał wąski strumień fioletowego światła i wzbił się w górę.
W tej samej chwili dziwny strumień fioletowego światła zaczął rozchodzić się na boki, tym samym robiąc jajo XD.
Nagle jego środek wypełnił się jakąś dziwną czarną materią, przypominało to jakiś porta. Nagle teletubisie poczuły silny, zimny podmuch wiatru. W mgnieniu oka portal wciągnął do siebie teletubisie.