4 | Harry

24 1 1
                                    

- Harry Styles, słucham?

-H-Harry?

- Louis? O mój Boże jak dobrze cię słyszeć!

Gdy usłyszałem Lou w słuchawce od razu znalazłem czas którego teraz miałem coraz mniej. Zaraz po rozpadzie one direction, miałem pełno propozycji nowej współpracy. Nie było ciężko znaleźć więc sobie nowego menadżera. Umówiłem się raz do restauracji w hotelu The Ritz z jakimś gościem o imieniu Peter. Już na samym początku zdobył moje zaufanie, był bardzo miły, ciekawie prowadził rozmowę i był cały czas uśmiechnięty. Miał bardzo zachęcające propozycje w swoim kontrakcie. Musiałem dostosować się tylko do podstawowych wymagań, a z innymi sprawami miałem wolną rękę. Nikt nie kazał mi niczego robić i byłem wolny.

-Masz może kiedyś czas się spotkać?

-Bardzo chętnie. Kiedy ci pasuje.

Na te słowa poczułem jak zrobiło mi się ciepło na sercu. Ale czemu? Przecież miałem spotkać się tylko ze swoim przyjacielem, nic wielkiego. Może dlatego że go długo nie widziałem.

-Co powiesz na pojutrze? -spytał próbując brzmieć obojętnie.

-Jasne czemu nie. To wpadniesz do mnie czy wyjdziemy gdzieś na miasto?

-Nie mogę wyjść z tobą na miasto bo mój menadżer jest homofobem.

Powiedział, a w słuchawce zapadła cisza, nie wiedziałam co powiedzieć. Dopiero po krótkiej chwili zorientował się co powiedział i szybko zareagował.

-To znaczy... że po prostu będzie się czepiał że wychodzę gdzieś z chłopakiem. Mam "dziewczynę" -podkreślił to słowo- więc nie mogę się widywać prawię z nikim innym a szczególnie z chłopakami.

-To masz przejebane. Opowiesz mi wszystko jak się spotkamy. To wpadnij do mnie o 16:00, zapraszam.

-Dobra, to do zobaczenia Haz.- Rozłączył się nawet nie czekając na odpowiedź.

Po tym jak żalił mi się chłopak to zrozumiałem, że żyję w na prawdę dobrych warunkach. Lecz mimo wszystko brakowało mi czegoś w życiu. Brakowało mi ciągłych sprzeczek Nialla i Liama o to, że chłopak ma nie podjadać składników do obiadu. Albo brakowało mi brzdąkana Nialla na gitarze o poranku. Jest cicho bez śmiechu Zayna. Jedyny kontakt został między mną a Louisem. Nie był on jakiś wielki, ale zawsze coś. Wcześniej potrafiliśmy wszyscy razem się przytulać, rzucić się na siebie lub po prostu śmiać się ze wszystkiego. A teraz? Nie zostało już nic, dlatego tak bardzo cieszyłem się na spotkanie z Lou.

Mieszkałem sam w dość dużym domu w centrum Londynu. Mieszkanie załatwił mi Peter, który robił wszystko aby zadbać o mój komfort. Po części gdzieś tam słyszał co działo się w dzień rozpadu one direction, ale nie był całkiem wtajemniczony. W pierwszy dzień gdy tu przyszedłem, zacząłem rozglądać się po domu. Odkryłem że poza miejscem do spania, kuchnią i toaletą, miałem tu nawet studio do nagrywania piosenek, które raczej do niczego się nie przyda bo się na tym nie znam. Było tu również oddzielne pomieszczenie do pracy. Czyli stało tam biurko, jakieś szafki i dwie pufy. Mogłem używać tego pokoju gdy chciałem pisać piosenki. Był on wyciszony specjalnymi gąbkami.

Czasami siedząc w salonie zastanawiałem się co ja zrobię z dwoma łazienkami, ogromnym łóżkiem, trzema sypialniami i gigantycznym ogrodem?

~~

Przepraszam bardzo za tak nudny i krótki rozdział. Obiecuję że to nadrobię.

Larry "Tam gdzie będziemy szczęśliwi"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz