Rozdział 2.

43 3 10
                                    

W trakcie czekania na samolot przez te cholernie długie trzydzieści minut. Zdążyłam obejść calutki terminal oraz wypić latte kupione w Mc'Donalds. Przechadzając się wśród podróżujących, zauważyłam kilka znajomych twarzy z lotu Wrocław - Warszawa. Kilka się nawet do mnie uśmiechnęło. Szukając miejsca żeby sobie usiąść postanowiłam, że naprawię swój błąd który zrobiłam we Wrocławiu siadając bliżej miejsca odpraw. Teraz mając widok na lądujące samoloty i ludzi wokoło nie musiałam się martwić, że znowu się spóźnię i będę biec jak nienormalna przez całą halę.

Siedząc i popijając gorącą kawę zaczęłam myśleć o rodzinnym domu. Zastanawiałam się jak zareagują moi rodzice na mój nagły wyjazd. Zrozumieliby pewnie nagły wyjazd do Poznania czy jakiegoś innego miasta w Polsce, ale nie do USA. Było by to po prostu kilkaset kilometrów od nich a nie ponad sześć tysięcy sześćset sześćdziesiąt. Szczerze mówiąc odrobinę zaczęło mnie to przerażać. Nagle w głowie zaczęły piętrzyć się pytania. Co będzie jak dolecę do NY? Czy Ola z Mateuszem mi pomogą? Czy w końcu z moją psychiką będzie lepiej? Czy znajdę swoje własne ja gdzieś indziej niż tu gdzie spędziłam te 22 lata?

Z zamyślenia wyrwał mnie głos mówiący przez megafon:

- Pasażerowie lecący samolotem linii LOT na trasie Warszawa-Berlin o numerze LOT2199 proszeni są o udanie się do miejsca odpraw. Za około dziesięć minut będzie można się udać do samolotu. Prosimy o przygotowanie kart pokładowych oraz dowodów tożsamości lub paszportów. Życzymy bezpiecznej podróży.

Wstając z fotela na podłogę upadł mi kabel od ładowarki. Schylając się i zerkając na ludzi czy ktoś zauważył moja niezdarność napotkałam na rozbawione spojrzenie chłopaka niewiele starszego ode mnie. Miał ciemne oczy z dość długimi rzęsami oraz farbowane na brązowo z delikatnym, blond odrostem włosy. Gdy tylko wstałam szeroko się do mnie uśmiechnął ukazując rząd białych jak śnieg zębów. Speszona szybko uciekłam wzrokiem od jego oczu lekko się rumieniąc. Przypominając sobie, że zaraz mam lot do Berlina rzuciłam mu delikatny uśmiech i bez ceregieli odeszłam. Wyciągając telefon z kieszeni i zarzucając torbę z laptopem na ramię znowu zaplątałam się we własne włosy. Nie wiem jak ja to robię. Wiem na pewno, że jak nie stracę kilku włosów to dzień będzie dniem straconym.

Podchodząc do miejsca gdzie są dokonywane odprawy kątem oka widziałam burzę włosów należących do chłopaka z ławki. Czując na sobie spojrzenie jego wielkich oczu odwróciłam się szeroko się uśmiechając oraz wesoło rzucając do chłopaka:

- O hej, nie sądziłam, że będziemy lecieć tym samym samolotem.

Na co on odpowiedział:

- Hejka, ja również o tym nie pomyślałem ale jednak miałem taka nadzieję. Chciałem po prostu spojrzeć w twoje śliczne oczy znów.

Zerkając na niego przez głowę przeleciała mi myśl, że dobry z niego bajerant jak do obcej laski zagaduje.

Gdy nadeszła moja kolej na odprawę rzuciłam do niego wesoło odwracając się żeby na niego spojrzeć:

- To miłego lotu i dziękuję za komplement. Może kiedyś jeszcze gdzieś przypadkiem się spotkamy.

Wtedy nie wiedziałam jeszcze, że te słowa rzucone w tym momencie do jakiegoś randomowego typa spotkanego na lotnisku będą miały w niedalekiej przyszłości jakiś skutek o czym miałam się już w niedługim czasie przekonać.

Wchodząc do rękawa prowadzącego do samolotu słyszałam jego kroki tak dobrze jak by był tuż za mną a znajdował się hen daleko w tyle. Po prostu akustyka rękawa była wręcz idealna i wszystko było słychać. Dosłownie każdy krok. Wchodząc do samolotu znów przywitała mnie para stewardess ubranych w eleganckie uniformy w kolorach linii lotniczych. Siadając na swoim miejscu modliłam się żeby On nie przechodził obok mnie. Jak się na całe szczęście okazało jego miejsce było w zupełnie innej części samolotu niż moje. Gdy samolot zaczął kołować na pas startowy znowu pochłonęły mnie rozmyślania o mojej przyszłości. Nawet nie wyłapałam momentu kiedy zasnęłam. Obudziłam się w momencie kiedy pilot mówił, że za około dziesięć-dwadzieścia minut będziemy lądować. Starając się doprowadzić włosy i siebie do porządku po chwili snu, przez głowę przebiegła mi dziwna myśl. Pomyślałam o tym nieznajomym z lotniska a konkretnie o tym jak ma na imię i skąd pochodzi. Z wyglądu raczej pasował na kogoś kto mieszka w Wawie, ma super pracę i masę kasy. Taki typowy pozer. Nie lubię tego typu ludzi. Zawsze mają wyjebane w kosmos ego i mają się za nie wiadomo kogo bo są we wszystkim najlepsi.

Średnik Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz