Rozdział 28

1.2K 133 28
                                    

Siedziałem na ziemi cały spięty. Skupiałem swój umysł do maksymalnej wydajności. Zastanawiałem się nad następnym ruchem. Musiał być doskonały, śmiercionośny. Musiał doprowadzić do całkowitego zniszczenia mojego przeciwnika. Nie mogłem z nim przegrać. Duma mi na to nie pozwalała. Zwłaszcza, że to żółtodziób.

— Długo jeszcze? Uschnę tu – poskarżył się niemiłym tonem.

Podniosłem oczy z szachownicy, na szczyla w żółtej koszuli. Naprawdę, nie mam pojęcia, skąd on bierze te paskudne ubrania. Wyglądał jak przerośnięty banan.

Chłopak jak ja siedział na ziemi po drugiej stronie stołu i smarował całą długość swoich rąk, specjalnie przypisanym dla niego kremem od dermatologa. Już następnego dnia od jego pojawienia się, zabrałem go do specjalisty. Lekarz stwierdził, że jego skóra jest w nieciekawym stanie. Wysuszona, łuszczyła się, a w niektórych miejscach miała zapalenie. Jak mi wyjaśnił, chłopak nie tylko ma bielactwo, ale i niezwykle wrażliwą i alergiczną cerę. Wytłumaczył nam, jak trzeba o nią dbać.

Nakazałem dzieciakowi notować każde słowo lekarza w specjalnym notatniku pod groźbą sprzątania kibla. Ten sposób szantażu był zaskakująco skuteczny w jego przypadku.

— To się podlej – sarknąłem, przesuwając pionek o pole. – Obok paproci masz doniczkę.

Spojrzał za siebie i widząc zieloną konewkę, posłał mi zirytowane spojrzenie. Jednak nic nie odpowiedział, skupiając się na książce o zasadach gry w szachy, którą mu dałem zaraz przed rozpoczęciem partii.

Dzieciak próbował kontrolować swój paskudny charakter, ze względu na to, że go do siebie przyjęliśmy i się nim zajęliśmy, tak jak dorosły powinien zająć się dzieckiem. Dzieciak wystarczająco przeżył, teraz potrzebował tylko bezpiecznego dachu nad głową i małej opieki kogoś dojrzałego.

Wystarczył nam dzień, żebyśmy zrozumieli z Aleksem, że dzieciak jest niedożywiony, ma zaniedbaną skórę, paskudny charakter, który służy mu jako tarcza obronna, a przede wszystkim, ma traumę. Chłopiec nie chciał tego po sobie przyznać, ale bał się przywiązać do ludzi i miał wstręt dotyku. Jestem pewny, że to przez wykorzystywanie seksualne, jakiemu padł w młodym wieku. Jednak o dzieciństwie czy swoich rodzicach nic, jak na razie, nie chciał nam powiedzieć. Aleks twierdzi, że to na pewno trudny temat dla niego i mamy mu dać czas. Zachowywał się jak jego adwokat i psycholog w jednym. Według niego najpierw miał się zaklimatyzować i poczuć bezpiecznie, później będziemy mogli działać.

Szkoda, że nie da sobie powiedzieć, że jeśli dzieciak spieprzył z domu i rodzice go szukają, to można nas oskarżyć o porwanie, przetrzymywanie i Bóg wie co jeszcze. Nie mieliśmy praw opieki nad tym szczylem. Ba, nawet nazwiska nie chciał nam wyjawić, choć jest tu prawie tydzień.

Aleks twierdzi, że to daje mu kontrole. Nie ufa nam, a nie podanie nam swoich danych umożliwi mu szybką ucieczkę, jak poczuje zagrożenie.

— Mogę wieże przestawić aż tu? – zapytał, wskazując palcem na wybrane przez siebie pole. Co ciekawe jego, palec był w połowie jaśniejszy przez plamę. W ogóle chłopak miał z natury ciemniejszą karnację, co bardzo kontrastowało z jego białymi plamami.

— Tak – przytaknąłem, marszcząc nos. Ten ruch nie był mi na rękę. Zrujnował całą moją strategię.

Cholera, dzieciak bardzo szybko chwyta. Nie spodziewałem się, że już podczas drugiej rundy będę miał z nim takie problemy.

— Dlaczego ze mną nigdy nie grasz w szachy? – wtrącił się rozbawiony Aleks, leżący na kanapie z Zeusem i dokumentami z pracy.

Jak zwykle wypełnia papierki. Plusem jest to, że robi to też za mnie.

Absolut 3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz