Nie zaniepokoiły mnie jego słowa, raczej zirytowały. Był irytująco pewny siebie. Wiedziałem, że jestem na przegranej pozycji, ale chyba zapomniał, że mi nie zdołał wyprać mózgu i nie będę robić, co mu się podoba.
— Dobrze wiesz, że nie będę współpracować — warknąłem zastanawiając się, co jest z nim dokładnie nie tak. Oczywiście oprócz tego, że jest psychopatą z kompleksem Boga.
— Oczywiście, że wiem. — Przewrócił oczami, jakbym powiedział coś głupiego.
Nie ważne, w jakiej sytuacji życiowej się znajdę, zawsze wyjdę na idiotę. Cudownie.
— Wiesz, co — powiedziałem, odganiając od siebie myśli, że to ja wychodzę w tej rozmowie na nienormalnego. — Możesz mi kontynuować wyjaśnienia? Nie rozumiem cię. Kompletnie nie wiem, po co ta cała sytuacja się w ogóle działa. Po chuja te wszystkie dziwne poszlaki z metaforami i symbolami?
Uśmiechnął się do mnie pięknie, nie jak psychopata tylko dziecko, które zostało zapytane o wyrecytowanie ulubionego wierszyku.
Chciałem go udusić.
— Stwierdziłem, że to ciekawe — powiedział po prostu.
Niedowierzałem w jego słowa. Po prostu nie wierzyłem ż eto się dzieje. Te anioły, wysadzenie basenu, symbole i wskazówki. „Po prostu ciekawe"...
— Jezu... — szepnąłem nie wiedząc, co ze sobą zrobić i jak się zachować.
Oczekiwałem naprawdę wszystkiego, ale nie tego.
— Właśnie. — Kiwnął głową. — Robiłem wszystko w imieniu Boga. Myślisz, że tak po prostu miałem wyjść bezpośrednio z ukrycia? Nie tylko to niebezpieczne, ale i nudne.
— Naprawdę? — dopytałem nadal nie wierząc w to, co mówi.
— Oczywiście. Zresztą śmierć twojego kolegi miała być bardziej majestatyczna, dlatego zatrudniłem Białorusinów. Nie było trudno się dowiedzieć, kto może ci najbardziej zaszkodzić i kogo się obawiasz. Mam dalekie zasięgi.
Poczułem jak drga mi powieka, ale nie chciałem dać się sprowokować. W najlepszym razie odbiłbym się od szyby jak mucha. Nie rozumiałem, jak można kogoś tak bardzo nienawidzić. Teodor rozmawiał z Aleksem tylko raz w życiu. I to do tego tylko się przedstawili sobie.
Teodor nadal stał blisko szyby i przyglądał mi się. Jakby obserwował złapanego motyla w słoiku. Duma i satysfakcja aż od niego biła.
— Te laleczki... — zacząłem chcąc odgonić od siebie natrętne myśli.
— To było ostrzeżenie. Widziałem wasze raporty, dobrze wpadliście, że ty jesteś bezpieczny, a ON jest zagrożony.
Zwróciłem uwagę nie tylko na to, że miał dostęp do poufnych dokumentów, ale że ani razu nie wymówił imienia Aleksandra. Czy jego nienawiść sięgała aż tak daleko?
— Masz więcej ludzi na komisariacie niż Brzoza, prawda?
— Jasne. — Wzruszył ramionami i zdjął sobie koloratkę, jakby go uwierała. — Dawałem wam wiele ostrzeżeń, ale jak na złość byliście ze sobą coraz bliżej, a nie dalej.
— Okej, metafory, symbole. Nadzieja, że je ogarnę. — Chciałem dać mu do zrozumienia, jak bez sensu i ryzykowne to było.
— Sprawdziłem cię. — Nie przestawał się uśmiechać. — Miałeś taką matkę, że byłbym zaskoczony, jakbyś ich nie zrozumiał.
Znów się najeżyłem. Czułem, jakby powoli wciskał mi szpili w serce. Jak nie Wiktoria, to Aleks, a teraz wspomina moją matkę. Wiedział gdzie uderzyć, by mnie wyprowadzić z równowagi.
CZYTASZ
Absolut 3
Mystery / Thriller** Ostatnia cześć trylogii "Absolut"** Apollo czuje jak sznur Absoluta zaciska się na jego szyi. Wie, że zmierza do nieuchronnego spotkania z psychopatą, który prawie zniszczył mu życie. Ale Apollo nie zamierza poddać się bez walki. Teraz ma wokół s...