7

350 51 10
                                    

-Ehh? - mało inteligentnie ale tylko tyle udało mu się wyksztusić z ust. 

Jakby analizując to wszystko co usłyszał w tym krótkim zdaniu i widzi co trzyma w ręce, zapomniał o bólu. Ale równie szybko wrócił do starego siebie.

-Mogłeś po prostu dać o sobie znać, a nie skradać się do mnie od tyłu - westchnął spuszczając powoli wzrok z teczki, kierując go na mężczyznę przed sobą. 

Ale musiał przyznać, że był trochę nieuważny pozwalając na to. Gdy skupia się na pracy czasem zapomina o świecie i choć o tym wie, nie potrafi tego zmienić.

Kambe uśmiechnął się lekko jak ma to w zwyczaju, na co Haru od razu zwrócił uwagę i już miał dziwne przeczucie, że ten mężczyzna na tym nie poprzestanie. 

-Stałem tu od jakiegoś czasu, ale nie zwróciłeś na mnie najmniejszej uwagi - stwierdził. - Pomyślałem, że zwyczajnie mnie ignorujesz. 

-To-

-Powinieneś bardziej zwracać uwagę na otoczenie - pochylił się lekko w stronę jego ucha. - A co by było, gdybym zaatakował Cię od tyłu? - uśmiechnął się tajemniczo, na co mimowolnie po plecach Haru przeszły dreszcze. 

Będąc tak blisko Kambe, mógł wyraźnie poczuć woń drogich perfum i cygar, w których tak gustował. 

Zatracając się na krótką chwilę w zapach i ciepło, które biło od mężczyzny, będąc zaledwie kilka centymetrów od niego i jego klatki piersiowej, odchrząknął odwracając głowę w przeciwną stronę. Nie wiedząc czemu poczuł się trochę nieswojo w jego obecności w tak małej przestrzeni jak ta.   

Mając bardzo dobry wzrok, Daisuke nie przeoczył lekkiego rumieńca zażenowania na policzkach Haru. Poczuł jak przez ciało przechodzą dreszcze ekscytacji, widząc jak zareagował na niego. Choć to nie pierwszy raz kiedy są tak blisko siebie, to dopiero teraz mógł zaobserwować inspektora w takim stanie. 

Te dziwne uczucie dawało o sobie znać znacznie bardziej niż przedtem. Wiedząc, że zareagował tak przez niego, odczuł pokręconą potrzebę sprawienia aby reagował na niego tak częściej i tylko przez niego. Mimowolnie jego ciało pochyliło się jeszcze bliżej szyi, chcąc poczuć słaby zapach tanich perfum, a jego nozdrza łapczywie je łapały. 

-T-tak w ogóle - zaczął z jąknięciem, na co Haru odchrząknął.  

-Hmm? - mruknął pod uchem czekając na dalszą część.  

-Jeśli to wszystko - choć niepewnie to odwrócił się do niego z powrotem - to możesz w końcu się odsunąć. Telefon ci dzwoni. 

Robiąc jak każe bez większego sprzeciwu, oddalił się na kilka kroków i położył dokumenty na stoliku. Nie spiesząc się z odebraniem telefonu, którego musiał przyznać, że sam nie słyszał, będąc tak pochłoniętym mężczyzną przed sobą. Nie spuszczając pary niebieskich oczu z niego, odebrał połączenie. Głównie rzucał krótkimi słówkami do rozmówcy po drugiej stronie typy, tak lub nie, jakby od niechcenia. A przynajmniej takie wrażenie odniósł Haru mimowolnie słuchając rozmowy. 

Kiedy ten rozmawiał, Haru podszedł do stolika zabierając z niego zapomnianą teczkę, której mu brakowało. W tym czasie starał się nie zwracać uwagi na mężczyznę za nim. Wciąż czuł się dziwnie i nie wiedział dlaczego. Czy to z niespodziewanego bliskiego kontaktu Kambe, czy może jego nagła utrata...

Nie wierząc, że pomyślał o tym drugim, zawstydził się waląc lekko głową o półkę. Nagła cisza skłoniła go do odwrócenia się i z nad ramienia zobaczył jak mężczyzna zaczyna iść w stronę wyjścia. 

-A ty gdzie idziesz? - zapytał dość niepewnie. 

-Wychodzę - opowiedział krótko. 

-To widzę, ale pytanie brzmiało, gdzie - podkreślił ostanie słowo. 

-Wracam do rezydencji.  

-Ha? Jeszcze nie koniec twojej zmiany. 

-Zrobiłem co do mnie należało, więc idę. - Po czym dodał - Nie wiedzę żadnej innej roboty do wykonania, więc nie widzę sensu w dalszym siedzeniu. 

-Ty- - nie wiedział jak zareagować na te słowa. Pierwsze co mu przyszło na myśl, to to, że chciał go walnąć. - Nie możesz wychodzić kiedy ci się podoba. Wystarczy, że wczoraj zerwałeś się wcześniej ze swojej zmiany. 

Na te słowa Kambe się zatrzymał i spojrzał na mężczyznę przed sobą chwile go tak obserwując. Raczej nie podejrzewa, żeby ktoś ze współpracowników go wydał.  

-I nie wymiguj się. Widziałem cię w czasie gdzie powinieneś być jeszcze w pracy.  

-Oh~ wydawał się pod wrażeniem. - Nie spodziewałem się, że inspektor myśli o mnie nawet w swojej wolnej chwili, wypatrując mnie. 

-To- To przez to, że ty i to twoje auto rzucacie się w oczy. - Lekkie rumieńce zażenowania wkradły się na jego policzki. 

Pospiesznie włożył teczkę na swoje miejsce i czym prędzej wyminął Kambe, wychodząc jako pierwszy. 

Na to wszystko, Daisuke parschnął śmiechem. Zdecydowanie denerwowanie inspektora w taki sposób stanie się jego częstym zajęciem. 






















Siemaneczko wróciłam do żywych, a na jak długo, to nie wiem. 
Bycie osobą "dorosłą" (tak wynika z metryki) i "odpowiedzialną" (tak powinno wynikać z wieku, który wynika z metryki) jest do bani, a na dokładkę, depresja wcale nie pomaga... 😪😪

Ale pisze, pomału Ale pisze pisze 😅 jakby kogoś to jeszcze interesowało 😌

Kitty  |Daiharu|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz