Rozdział 16 |WL|

495 31 3
                                    

Weszłam do pokoju i rzuciłam się na łóżko wciskając moją twarz w poduszkę. Słone łzy moczyły poszewkę, zostawiając na niej okrągłe ślady. Musiałam się uspokoić, wzięłam dwa głębokie wdechy i przewróciłam się na plecy wpatrując się teraz w sufit. Powieki stawały się coraz cięższe a ja oddawałam się w objęcia Morfeusza.

Obudziło mnie głośne pukanie do drzwi, wręcz dobijanie się do nich.

- Włazić – warknęłam podnosząc się do siadu

Drzwi się otworzyły a w nich ujrzałam Winstona – opiekuna rzeźników.

- Alby chce cię widzieć, jest w swoim pokoju – oznajmił krótko i wyszedł

Chwyciłam skórzaną kurtkę która leżała na moim krześle, zarzuciłam ją na ramiona i wyszłam kierując się ku bazie. Widocznie Alby czuje się już na tyle dobrze aby mieszkać u siebie a nie w lecznicy.

Na dworze panował już pół mrok, zerknęłam na zegarek widniejący na moim nadgarstku i spostrzegłam że jest już 19.

Podeszłam pod drzwi pokoju dowódcy i lekko w nie zapukałam. Nie czekając na odpowiedź weszłam do pomieszczenia. Zobaczyłam tam przepoconego Albiego leżącego na swojej pryczy. Czarne żyły zdążyły roznieść się już na cały jego tors. Widok ten nieco mnie przeraził. W pokoju ponadto zobaczyłam siedzącego na jednym brzegu łóżka Newta. Spojrzałam znacząco na złotowłosego chłopaka a ten skinął tylko głową abym przysiadła się koło niego.

Tak więc przysiadłam się na drugim brzegu łóżka i uważnie słuchałam co mówił do nas Alby.

- Jak więc widzicie pogarsza mi się... Newt jest moim zastępcom więc teraz to on przejmuje moje obowiązki. Jednakże jak obiecałem ci Beatrix, ty również zostaniesz przywódcą. Będziesz pomagała Newtowi. Wierzę w was, więc nie zawiedźcie mnie – powiedział po czym się uśmiechnął pokrzepiająco

Oby dwoje nie wiedzieliśmy co powiedzieć więc tylko wpatrywaliśmy się w słabnącego przyjaciela.

- Zapomniałbym! – wypowiedział gwałtownie Alby

- Trix pokaż dłonie. – rzekł kierując na mnie swój wzrok

- Alby... - fuknęłam cicho ale chłopak był szybszy i złapał mnie za nadgarstki ukazując przy tym moje dłonie na których widniały krwawe półksiężyce od wbijania paznokci.

- Nie rób tego – stwierdził i kazał nam iść teraz na naradę którą zwołał

Razem z Newtem który trzymał mnie za rękę weszliśmy do drugiego pomieszczenia w bazie. Czekali tam już na nas wszyscy opiekunowie i Streferzy.

Oparłam się o ścianę koło Newta, a on zaczął mówić:

- Więc widzieliście dozorcę? – zapytał chłopak

- Nie tylko widzieliśmy, Thomas jednego zabił! – powiedział Minho patrząc na Tommiego siedzącego gdzieś w kącie pomieszczenia

Minho wyjął coś metalowego zza pleców i podniósł to do góry

- Znaleźliśmy również to – powiedział patrząc na metalowy walc z małym ekranikiem i sterczącymi kablami

- Coś się zmienia, najpierw dziabnęło Bena za dnia i potem Albiego. W dodatku Świeży samowolnie wszedł do labiryntu łamiąc pierwszą zasadę – wtrącił się Gally wskazując na Thomasa

- Ale uratował Albiego – ktoś się odezwał

- Czyżby? – stwierdził ironicznie opiekun budoli

- Od 3 lat żyjemy z tymi stworami. A teraz on jednego zabił – znowuż wskazał na Thomasa – Co teraz będzie? – zapytał retorycznie

- Co proponujesz? – zapytałam się go

- Ukarzmy go. – stwierdził a ja się spięłam na jego słowa

- Gally, ja też weszłam do labiryntu wcześniej i mnie nie ukaraliście. To nie jest sprawiedliwość. Jeśli chcesz go ukarać musisz ukarać również mnie. – sprzeciwiłam się mu a na sali zapanował niezły chaos, wszyscy zaczęli krzyczeć i coś mówić. Czułam na sobie wzrok gapiących się na mnie Streferów. Spojrzałam błagalnym wzrokiem na Newta, a on w odpowiedzi skinął głową.

- Zawrzeć twarzostany! – krzyknął i automatycznie wszyscy się uspokoili

- Minho byłeś tam, co sądzisz? – Newt zadał pytanie

- Ten smród gdy dałem nogę, został z Albym i sam go ukrył. Może odważny a może głupi, tak czy siak przyda nam się. Uważam, że powinien zostać zwiadowcą – wyznał Minho, na co ja spojrzałam na niego dumnym wzrokiem

- Nikt nie będzie od tak wbiegał sobie do labiryntu! – krzyknął oburzony Gally

- Masz rację – przyznał mu Newt

- Od jutra oficjalnie jesteś biegaczem Thomas – oznajmił chłopak spoglądając na mnie

- Wow – stwierdził oburzony Gally po czym wyszedł z sali i trzasnął drzwiami

Dalszą część narady przerwał nam znany alarm – pudło

- Co jest... - powiedziałam pod nosem łapiąc Newta za rękę i tak wszyscy udali się w stronę zbliżającej się windy

Winda wyjechała, i wszyscy nie mogli uwierzyć własnym oczom.

- Dziewczyna – powiedział ktoś w tłumie

- W sumie ładniutka, lepsza od Trix – powiedział ktoś inny

- Zaklepuje ją – krzyknął nieznany mi głos

- Zawrzeć te purewskie twarzostany! – wrzasnęłam i zeszłam na dół kucając koło piegowatej szatynki

- Chyba nie żyje – spostrzegł Zart

Pochyliłam się nad jej klatką piersiową i usłyszałam delikatny, ale nierówny oddech.

- Żyje – oznajmiłam

- Co ma w ręce? – zapytał Siggy

Kucnęłam ponownie koło dziewczyny i wyjęłam z jej ręki zawiniątko. Podniosłam się i rozwinęłam kawałek pergaminu

- Ona jest ostatnia, więcej nie będzie – przeczytałam na głos

- Co to ma zanczyć? – wtrącił się Newt

Dziewczyna gwałtownie obudziła się i zaczerpnęła powietrza, a ja przestraszywszy się upadłam na podłoże zbijając sobie tyłek.

- Thomas! – sapnęła i ponownie zemdlała

- I to ja przesadzam? – zapytał retorycznie Gally

Clint zabrał Świeżą do lecznicy, a ja poszłam usiąść pod drzewo koło stołówki. Po chwili ujrzałam zbliżającego się Newta. Chłopak przysiadł się do mnie i objął mnie ramieniem składając na moim policzku przelotny pocałunek.

- Co o tym sądzisz? – przerwał ciszę panującą między nami

- Mam złe przeczuci... - chciałam powiedzieć ale biała mgła porwała mnie w swoje objęcia

Byłam w jakimś pomieszczeniu, chyba to był jakiś dom. W kącie ujrzałam podobną do Świeżej dziewczynkę, tylko ta była o wiele młodsza.

- Teresa! – zawołałam do dziewczynki rysującej coś

- Tak siostro? – odpowiedziała pytającym tonem

Biała mgła, wracałam do rzeczywistości...

Obudziłam się w ramionach Newta, dobrze wiedział co się teraz działo więc zapytał:

- Co tym razem?

- Teresa, t-to moja siostra – wyjąkałam

- Jak to?

- Nie nadążam, Newt ja nie daje już rady... - szepnęłam do chłopaka

- Damy radę, uwierz mi – powiedział po czym mnie pocałował

You Are The Reason...  Więzień Labiryntu | NewtOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz