-11-

1.4K 59 43
                                    

- Kim? - usłyszałam głos Millie kiedy zmierzałam do jej pokoju.

- Nie. Seryjny morderca. - weszłam do środka.

- O Jezu dobrze że uprzedziłaś. - przewróciła oczami. - Nudno jest. Idziemy gdzieś?

- Możemy iść do mnie zanieść moje rzeczy z później gdzieś na miasto co o tym sądzisz? - spojrzałam na brunetkę.

- W sumie możemy iść. - wstała z łóżka. - A więc w drogę. - zaśmiałam się wyszła z pokoju.

Przewróciłam oczami w geście rozbawienia i wzięłam moje dwie torby które oczywiście będzie nieść Lou.

- Louie. - zajrzałam do oazy chłopaka. - Mam dla ciebie zadanie.

Lou spojrzał na mnie i wstał z łóżka podchodząc do mnie.

- Widzisz to. - wskazałam na torby na co on pokiwał głową. - Są Twoje. - zdjęłam je i położyłam przed chłopakiem uśmiechając się.

- Czemu? - zaśmiał się i założył je na swoje ramiona.

- Ponieważ jesteś chłopcem a chłopcy są silniejsi. - roztrzepałam włosy bruneta i zeszłam ze schodów.

- Jesteś niemożliwa. - pokręcił głową i zszedł zaraz za mną.

Skip time
- Długo jeszcze? - jęknął Lou kiedy razem z Millie robiłyśmy idealny makijaż na wyjście do galerii.

- Louis. - odwróciłam się od lustra i spostrzegłam że chłopak leży na moim łóżku jak jakieś zwłoki. - Jeszcze chwilę.

- A mogłem zostać w domu. - zakrył twarz rękami.

- Ale że przepraszam bardzo masz jakiś problem? - oburzyła się Millie.

- Ależ skąd. - podniósł ręce w geście obronnym. - Po prostu siedzicie tam już pół godziny.

- Wiesz jak ciężko jest zrobić idealnie proste kreski? - wstałam z krzesła i podeszłam do chłopaka krzyżując ręce na piersi.

- A co jeśli nie wiem? - uśmiechnął się lekko.

- Skończyłam! - krzyknęła Mills.

- No wreszcie. - odetchnął Lou i wstał z łóżka stając na przeciwko mnie. - Oh Kim jesteś taka słodka jak się złościsz. - odgarnął moje włosy.

- Dzięki. - uśmiechnęłam się sztucznie na co brunet się zaśmiał.

- Idziemy? - zapytała moje przyjaciółka.

- Nie ponieważ Lou obraził moją osobę mówiąc że jestem słodka. - wyjaśniłam nadal stojąc w tym samym miejscu próbując się nie śmiać.

Chłopak patrzył na mnie chwilę a później podniósł jak worek ziemniaków.

- Masz mnie w tej chwili postawić na ziemię. - uderzyłam go lekko w plecy śmiejąc się.

- Może później. - powiedział i wyszedł z pokoju schodząc po schodach na dół.

- Kim współczuję ci. - Millie położyła rękę na sercu idąc za Louisem.

- Siema. - przywitał się mój brat. - Jak ty ją podniosłeś? Przecież ta krowa waży z tonę jak nie więcej. - zaczął się śmiać.

- O dziwo jest naprawdę lekka. - odpowiedział Lou stawiając mnie na ziemię.

- Dziękuję bardzo. - poprawiłam bluzkę.

- Gdzie idziecie? - zapytał Conner nadal podśmiechując pod nosem.

- Może do galerii. - wzruszyła ramionami Mills.

Just Friends? || Louis Partridge Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz