Rozdział pierwszy

719 44 31
                                    

Pov narrator

Jak co roku, pierwszego września, wszyscy czarodzieje, którzy nie skończyli siedemnastego roku życia, czekali z niecierpliwością na godzinę jedenastą, by wsiąść do pociągu i pojechać do Hogwartu. James Potter szukał swoich przyjaciół, Huncwotów, na peronie. W tłumie dostrzegł trochę dłuższe, czarne włosy. Szybko podszedł do Syriusza.

- Hej Łapo - powiedział

- Nie strasz! - odrzekł chłopak.

- Widziałeś resztę?

^^^^^^^^^^^^

Czwórka przyjaciół siedziała w przedziale. Nagle drzwi rozsunęły się i stanęli w nich Lily i Snape.

- Emm... wybaczcie że wchodzimy tak nagle, ale nie ma wolnych przedziałów - powiedziała rudowłosa. Huncwoci spojrzeli na James'a, jakby to on miał zadecydować. W końcu podobała mu się Lily i nienawidził Snape'a. Chwile się zastanowił. Lily to bym wpuścił, ale Snape? No nie wiem - pomyślał.

- No dobra - powiedział Rogacz.

- Dzięki - mruknął Snape. Usiadł naprzeciwko Jamesa.

Pov James

Lily usiadła obok Peter'a i zaczęła z nim rozmawiać. Syriusz i Remus zasnęli wtuleni w siebie. Jak słodko. Popatrzyłem na Snape'a. W tym samym momencie on popatrzył na mnie. Patrzyliśmy przez siebie jakieś pięć minut, gdy z transu wyrwała nas pani z wózkiem.

- Coś w wózka kochaneczki?

Podeszłem do niej i kupiłem dwie czekoladowe żaby. Wróciłem do przedziału i poczułem jego wzrok na sobie. Usiadłem i też na niego popatrzyłem. Nigdy nie widziałem dokładniej jego czarnych, smutnych oczu. Szybko odwróciłem wzrok i odpakowałem jedną żabę. Na karcie widniało nazwisko „Albus Dumbledore". Uśmiechnąłem się pod nosem, ponieważ miałem już dziewięć powtórek.

- Co się szczerzysz Potter? - zapytał Snape.

- A co cię to obchodzi? - warknąłem.

- Nic... - odpowiedział jakby lekko urażony. Po tonie jakim to powiedział było słychać że trochę mu przykro. Nie wiem czemu, ale zrobiło mi się go żal. Przez kilka lat normalnie go dręczyłem, a teraz? Jest mi go po prostu żal. Popatrzyłem najpierw na czekoladową żabę, która mi została, a później na chłopaka. Wziąłem słodycz do ręki i mu dałem. Tak, zrobiłem to. Przez chwile popatrzył na mnie niepewnie, a po chwili się uśmiechnął. Nie był to drwiący uśmiech, co mnie zdziwiło, a jak najbardziej szczery. Odpakował żabę, która oczywiście, jak każdemu z uczniów, uciekła przez okno. Popatrzył na kartę, a potem, co mnie jeszcze bardziej zdumiało, dał mi ją. Przeczytałem znowu „Albus Dumbledore" i wybuchłem śmiechem. Tak dojechaliśmy do Hogwartu.

Hej!
Chciałabym spytać, czy ciągnąć dalej tą książkę, czy nie?

~nasteq 𓆉

Zaufaj mi ♡~Snames, Wolfstar~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz