Rozdział szesnasty

343 15 14
                                    


Stwierdziłam, że jak w Klanie Pioruna jest Ognista, znacznie mniej się dzieje. Zapomniałam też zupełnie o tych słynnych roztopach, w trakcie których Ogniste Serce i Szara Pręga polowali dla Klanu Rzeki. Jak przeczytacie ten rozdział nie tylko mnie przeklniecie, że kończę rozdziały w takim beznadziejnym miejscu, ale też stwierdzicie, że jestem trochę psychiczna. Bo jak inaczej nazwiecie kogoś, kto przez całą książkę wręcz ułatwia życie bohaterowi, opiekuje się nim i pozwala mu być obronionym, a tu nagle w jednym z rozdziałów równie dobrze mógłby opisać najazd kosmitów na koty? Przeczytajcie z resztą sami. A i na górze jest Płomienna Łapa.




Ognistą Gwiazdę obudziło szturchnięcie w bok.

- Ognista Gwiazdo! - usłyszała głos Obłocznej Łapy. Przywódczyni podniosła powieki. Wstała i polizała przednią łapę.

- Co się stało Obłoczna Łapo? - zapytała.

- Śnieg! Pada go tyle, że ledwo tu dotarłem! - wykrzyknął uczeń. Nie. Pomyślała kotka. Obłoczna Łapa musi histeryzować. Susem znalazła się przy wyjściu ze swojego legowiska. Stanęła jak wryta. Obłoczna Łapa stanowczo nie histeryzował. To co jego opis był wręcz delikatny do tego co się działo na dworze. Śnieg padał tak gęsto, że kotka nie widziała schodów, które prowadziły na polanę. Przed jej łapami leżała warstwa śniegu wysoka prawie do jej klatki piersiowej, nie licząc tunelu, który wykopał Obłoczna Łapa.

- To... To straszne. - wyszeptała. - Nie ma sensu nawet polować. - powiedziała z niedowierzaniem. - Obłoczna Łapo! Przekaż wszystkim uczniom, że nikomu nie wolno chodzić samotnie. Najlepiej chodźcie wszyscy razem. Niech Biała Burza nie wysyła na razie patroli.

- Dobrze Ognista Gwiazdo. - Obłoczna Łapa skinął głową i ruszył już zasypującym się tunelem. Przywódczyni powoli zeszła za nim po kamieniach na dół, ale zaraz skręciła do legowiska medyka. Mała jaskinia nie była zasypana, podobnie jak jej legowisko, ale wejście było prawie niemożliwe. Ze żłobka dobiegało popiskiwanie kociąt.

- Paprociowy Liściu! - zawołała do medyka. - Czy wiesz co o tym co się tu dzieje?

- Nie. Ale wiem jedno, to jest straszne. I wydaje mi się, że nigdy czegoś takiego nie było. Czyżby Klan Gwiazdy się gniewał? - odparł medyk.

- Nie wiem. Normalnie poszłabym do Księżycowego Kamienia, ale w taką pogodę to nie ma najmniejszego sensu. - Ognista Gwiazda pokręciła z niedowierzaniem głową.

- Trzeba zająć się karmicielkami, kociakami i straszymi. Kaszel im najbardziej grozi. - Paprociowy Liść zerknął na swojego młodego ucznia. - Uczniom też.

- Moje legowisko jest spore. Można ich tam zaprowadzić. - Ognista Gwiazda zaproponowała.

- Dobry pomysł. - Paprociowy Liść skinął głową. - Od razu tam leć Płomienna Łapo.

- Dobrze Paprociowy Liściu. - maluch skinął głową i popędził do legowiska przywódcy.

- Ja lecę po uczniów. Mam nadzieję, że masz zioła na kaszel. - spojrzała jeszcze na kocura.

- Tak! W ostatnim sezonie mało się zużyło. Starczy dla całego klanu nawet. - zamruczał medyk. Przywódczyni ostatni raz na niego spojrzała i skoczyła w ścianę śniegu. Pamiętała mniej więcej gdzie leży legowisko uczniów. Po drodze natknęła się Wierzbową Skórę idącą do legowiska medyka.

- Co się stało Wierzbowa Skóro? - zapytała przywódczyni.

- Legowisko wojowników jest zupełnie przemoczone, a Mysie Futro drapie w gardle. - odparła wojowniczka.

- Nie dobrze. Kaszel już się budzi w naszym klanie. Mysie Futro ma zostać natychmiast przeniesiona do legowiska medyka, a ty poproś wojowników by przenieśli kociaki, karmicielki i starszyznę do mojego legowiska. Jest tam sucho i powinno im być dobrze. - przywódczyni odparła.

- Dobrze Ognista Gwiazdo. - Wierzbowa Skóra skinęła głową i pospieszyła z powrotem po Mysie Futro. Przywódczyni w tym czasie zajrzała do legowiska uczniów. Ci tulili się do siebie by się ogrzać a mech na ich posłaniach wylewał wodę gdy się na niego nacisnęło.

- Lećcie do mojego legowiska. Pamiętajcie, by się nie rozłączać. - przywódczyni nakazała. Obłoczna Łapa, jako najstarszy uczeń, ustawił przyjaciół na pary i w rządku pruli do legowiska Ognistej Gwiazdy. Przywo∂czyni pobiegła teraz na pomoc karmicielkom. Słyszała odgłosy pomagających wojowników, ale wolała sprawdzić jak toczy się praca. Na miejscu był Krucze Skrzydło, Piaskowa Burza, Szara Pręga i Pędzący Wilk.

- Gdzie Biała Burza? - zapytała kotka.

- Zabrał Wierzbową Skórę, Długiego Ogona i Zakurzone Serce by pomóc starszym. - odparł Pędzący Wilk i wziął Piórkę w zęby. Szara Pręga niósł Burzę, a za nimi reszta karmicielek. Na końcu szła Złoty Kwiat sprawdzając, czy nikt nie pozostał w tyle.

- Jak odprowadzicie, przyjdźcie do legowiska medyka. Na razie nie jest tam ciasno i możemy porozmawiać. - powiedziała Ognista Gwiazda. Wojownicy potwierdzili skinieniem głowy i ruszyli dalej. Przywódczyni popędziła sprawdzić jak radzi sobie Biała Burza. Pochód starszych prowadził Długi Ogon, za nim szła starszyzna, a na końcu Wierzbowa Skóra. Biała Burza wspomagał idących. Zakurzone Serce odłączył się od grupy z Jednym Okiem, gdyż tą również drapało w gardle.

- Jak skończycie, przyjdziecie do legowiska medyka. - oznajmiła również im.

- Jasne! - Biała Burza zgodził się i podparł Pstrokaty Ogon przed upadkiem.

- Och Klanie Gwiazdy! Czy chcesz naszej zagłady? - wyszeptała przywódczyni patrząc na spadające płatki śniegu. Z jej legowiska dobiegało popiskiwanie kociąt. - Czy mamy umrzeć z głodu? Po co to się dzieje? - kocica spojrzała w niebo. Nie wiedziała nawet czy jest dzień, czy noc. Nagle, poczuła jakby coś ją odurzyło. Osunęła się powoli na miękki puch.



Chyba przyznacie mi rację, co do tego co pisałam na początku.

Wojownicy Ognista 3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz