Rozdział piąty

449 16 9
                                    


Wybaczcie mi, że tak mało wstawiam, ale przygotowuję się powoli do wyjazdu, ale o tym powiem wam w piątek. Czytajcie, bo to ważne.




Ognista Gwiazda patrzyła jak klan zbiera się. Lwie Serce był ciężko ranny, ale Paprociowa Łapa już się nim zajmował. Przywódczyni podeszła do Żółtego Kła.

- Jak się czuje Nakrapiany Liść? - zapytała zmartwiona.

- Nie żyje. - odparła smutno medyczka. Ognistą Gwiazdę na chwilę zamurowało. - Walczyła dzielnie.

- Ocaliła mi życie. - Ognista Gwiazda westchnęła.

- Dla nas wszystkich była ważna. - Paprociowa Łapa stwierdził.

- Na Klan Gwiazdy! Następnej nocy mamy połowę księżyca! - medyczka spanikowała.

- Mogę zostać. - Paprociowa Łapa zaproponował.

- Nie. Musimy iść razem. - Żółty Kieł zaprzeczyła.

- Poproszę starszych, żeby oporządzili ciało Nakrapianego Liścia. - Ognista Gwiazda powiedziała. - A jak Lwie Serce?

- Ma ciężką ranę, ale da radę przeżyć. Po tym jednak nie zostanie już wojownikiem. - westchnął uczeń medyka.

- Naprawdę? Spisałeś się świetnie. Przynajmniej żyje. - Żółty Kieł zamruczała i polizała ucznia po policzku.

- A... a czy ty Paprociowa Łapo, żałujesz, że zostałeś medykiem? - zapytała Ognista Gwiazda.

- Nie! Bycie medykiem jest znacznie ciekawsze! - zawołał kocurek i poszedł opatrywać rany Mysiego Futra. Ognista Gwiazda pozwoliła Żółtemu Kłowi opatrzyć swoje rany. Medyczka ciągle mruczała pod nosem, do jakiej to głupoty pociągnęła się Nakrapiany Liść.

- Spokojnie Żółty Kle. Nakrapiany Liść zrobiła to, co uważała za najważniejsze. - zapewniła medyczkę.

- Ale straciliśmy ją! - Żółty Kieł chlipnęła cicho.

- Nie martw się, pójdzie do Klanu Gwiazdy. - Ognista Gwiazda uśmiechnęła się.

- Ale nie będzie jej tutaj, gdzie jest potrzebna. - medyczka westchnęła. - Przynajmniej pora nagich liści się kończy.

- No widzisz. Przecież, Nakrapiany Liść może cię wspierać przez sny. - Ognista Gwiazda stwierdziła.

- O ile będę miała kiedy spać, kiedy chore koty będą wszędzie. - Żółty Kieł fuknęła z udawaną złością i nadal nakładała opatrunki.

- A może też pojawić się na jawie? - Ognista Gwiazda zapytała.

- Nie wiem. Nigdy mi się Klan Gwiazdy nie objawił. - Żółty Kieł wzruszyła ramionami i odeszła od swojej pacjentki by coś wziąć. - Masz mnóstwo zadrapań.

- Nie zmieniaj tematu. - Ognista Gwiazda poprosiła. - Nie martw się.

- Już. Wiem, klan mnie potrzebuje. - Żółty Kieł położyła ostatnie kawałki pajęczyny na ranach kotki i poszła pomóc swojemu uczniowi z innymi kotami. Ognista Gwiazda udała się do legowiska starszych.

- Witaj młoda Ognista Gwiazdo. - zamruczała Jedno Oko.

- Dzień dobry. - przywódczyni przywitała się. - Czy moglibyście przygotować ciało Nakrapianego Liścia do czuwania?

- Ona nie żyje? - zapytała zdziwiona Pstrokaty Ogon.

- Tak.

- To smutne. Oczywiście że pomożemy. - Małe Ucho westchnął.

- Ała! Moje mięśnie. Za dużo dziś chodzę. - Łaciata Skóra stęknął.

- Może...

- Nie, poradzimy sobie. - Jedno Oko podparła przyjaciela. Ognista Gwiazda skinęła głową i wycofała się. Poszła odwiedzić Lwie Serce. Kocur leżał na posłaniu z mchu i spał. Jego boki powoli unosiły się w górę i w dół.

- Wiem, że przeżyjesz. - szepnęła mu na ucho. Kocur jęknął przez sen. Kotka polizała jego wielką głowę i przeszła kawałek w kierunku żłóbka. Ze środka dobiegało ciche pochrapywanie kociąt. Noc spała w legowisku medyków. Ciało zmarłej medyczki leżało na środku polany i starsi opiekowali się nim. Żółty Kieł i Paprociowa Łapa skończyli opatrywać rany i poszli przygotowywać do czuwania nad ciałem Nakrapianej Liść. Koty klanu nie miały na sobie większych ran. Kotka potrząsnęła głową. Klan przeżyje. Nie upadnie podczas jej panowania. Klan Cienia dostał za swoje. Ognistej Gwieździe przebiegły słowa po głowie. Znowu to. Odrzuciła myśl od siebie i podeszła do przygotowanego już ciała Nakrapianej Liść. Wtuliła swój nos w jej futro. Obok leżało jeszcze kilka kotów. Zamruczała do siebie, by się uspokoić. Szylkretowe futro kotki było wylizane i ułożone. Pachniało ziołami, ale można też było wyczuć zapach krwi. Polizała nerwowo futro kotki. Nie wiedziała co zrobić. Wstała po chwili i powłócząc łapami. Zwinęła się tam w kłębek i zasnęła z nadmiaru emocji.

Ognistą Gwiazdę dobiegł zapach Jodełki.

- Siostrzyczko? - zawołała w ciemność.

- Idę, idę. - z mgły wyłoniła się mała kotka. - Na tych krótkich łapkach nie da się tak szybko biegać.

- Wybaczam. Jodełko, czy tym kotem z przepowiedni Lotu Ćmy, jest Płomyczek? - zapytała przywódczyni.

- Jestem dumna z takiej siostry. Tak, to jest Płomyczek. - Jodełka skinęła głową. - Ale przyszłam z czymś innym. Zobacz. - kotka rozpłynęła się we mgle, a jej siostrze pokazała się wizja. Kotka zobaczyła coś, co zapewne kiedyś było obozem Klanu Cienia. Tygrysia Gwiazda stał na kamieniu i przemawiał do swojego klanu. Kotów było niewiele, niektórych ciała starszyzna zakopywała. Usłyszała głos Tygrysiej Gwiazdy.

- Nocna Gwiazda będzie na nas czyhał, by rozbić na czynniki pierwsze. Musimy odejść na czas, do póki żyje. Nie możemy go pokonać. - jego słowa były gromkie, pewne siebie. Ognista Gwiazda wiedziała jednak z własnego doświadczenia, że nie mógł być tak pewien siebie, na jakiego wyglądał. Koty jego klanu zaczęły mruczeć coś zgodnie. Wyraźnie, nie cieszyła ich ta wizja, ale nikt nie chciał rozpadu klanu. Koty zebrały się w kupę i wyszły z rozwalonego obozu. Obozu, w którym zginęło tyle kotów. Klan Cienia uciekł. Wizja rozpłynęła się, a Jodełka znowu się pojawiła.

- Czy to się już wydarzyło? - zapytała płomienna przywódczyni.

- Tak. Nocna Gwiazda nie żyje, więc możesz spróbować pomóc Klanowi Cienia. - koteczka skinęła głową.

- Ale to bardzo dumny klan. Nie wiem czy da sobie pomóc. - Ognista Gwiazda zaniepokoiła się.

- Tak, Tygrysia Gwiazda jest dumny, ale nie aż tak, żeby spowodować zagładę klanu. - Jodełka wyjaśniła.

- Rozumiem. Pomogę najlepiej jak tylko potrafię. - Ognista Gwiazda obiecała.

- Poczekaj jeszcze chwilę. Nie mam do tego wizji, więc słuchaj. - Jodełka wzięła głęboki wdech. - Wróg nigdy nie zasypia w ciałach swego potomstwa. 

Wojownicy Ognista 3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz