Noce robią się coraz chłodniejsze. Zmienia się pora. Czuję jak zimno przenika przez moje kości. Stoję na brzegu skały i patrzę w dół zbocza klifu, na którego szczycie się znajduję. Uwielbiam spacery po Arkanii, szczególnie nocą. Ta planeta żyje własnym życiem i niemal co dnia mnie zaskakuje. BB8 dogania mnie i zatrzymuje się daleko od brzegu przepaści. Piszczy alarmująco, ostrzegając mnie przed upadkiem.
- Wiem, BB - mruczę uspokajająco. - Nie spadnę, obiecuję.
- Słuchaj swojego droida - nagle słyszę za sobą prawie zapomniany głos. Odwracam się i widzę ciepły uśmiech Generał Organy. Stoi wśród drzew i patrzy na mnie. Jej pogodna aura jest zaraźliwa.
- Leia! - witam się i idę jej na spotkanie. - Co cię do mnie sprowadza? - pytam, przypominając sobie, że duchy mocy nigdy nie zjawiają się bez powodu.
- Mogę dołączyć do twojej przechadzki? - pyta. Dziwię się i chwilę nie odpowiadam.
- Oczywiście - kiwam głową.
Idziemy ramię w ramię. Leia płynnie i majestatycznie, ja powoli i ostrożnie, po nierównym zboczu. Pełnie na tej planecie bywają tak silne, że nie potrzebuję oświetlać sobie drogi, by dobrze widzieć kamienną ścieżkę, po której idę.
- Na takiej planecie mogłabym spędzić życie - mówi z nostalgią. Patrzę na nią z ukosa. - A raczej jego alternatywną wersję - dodaje z rozbawieniem.
- Czasami zastanawiam się czy wytrzymam tu kolejny tydzień - odpowiadam.
- Kochana... - zaczyna Leia, przystając w miejscu. Zatrzymuję się, ale na nią nie patrzę. - Widzę jak w siebie wątpisz.
- To nie to - patrzę w księżyc, pozwalając chłodnemu światłu objąć moją twarz.
- Powiedz mi - prosi, stając obok.
- Nie mogę oprzeć się wrażeniu... że to nie ja miałam wtedy przeżyć - wyduszam z siebie. Te słowa brzmią jeszcze gorzej wypowiedziane na głos. Leia milczy i boję się na nią spojrzeć. Boję się, że zobaczę zgodę w jej oczach. - Prawdziwy Skywalker miał przeżyć, nie ja...
- Rey... - wiem co chce powiedzieć i jej przerywam.
- Uczniowie nie przybędą. Wiem to. Bo to nie ja miałam być ich mistrzem - złość i poczucie niesprawiedliwości wylewają się ze mnie, gdy cedzę gorzkie słowa przez zęby.
- Koniec. Powiedziałam to i obie już wiemy, że jestem tylko impostorem. Zajmuję miejsce, w którym powinien być ktoś inny. Dziedzictwo Jedi umrze wraz ze mną, bo nigdy nikomu go nie przekażę.
- A jego ofiara pójdzie na marne.
Ciężar tej świadomości przygniata mnie i ledwo stoję. Nadal nie mam odwagi spojrzeć na Leię.
- Rey Skywalker - ton generała sprawa, że mimowolnie się prostuję i patrzę na nią. - Czy uważasz, że Moc i mój syn mylili się przywracając tobie życie?
- Wątpię, czy to było najlepsze wyjście - odpowiadam na wydechu. Wątpię, bo nie potrafię sobie poradzić z jego brakiem. Jestem zaledwie cieniem kobiety, która mogłaby udźwignąć to zadanie. Tego jednak nie mówię. Leia milczy.
- Zastanawiasz się czy powinnaś to zrobić - mówi w końcu. - Zerwać więzy - dodaje. Mam wrażenie, że jej twarz posmutniała.
Żółć podchodzi mi do gardła. Czuję się okropnie. Niewdzięczna, zawstydzona, zagubiona dziewczyna niepotrafiąca przestać rozmawiać z duchami.
Oto ja.- On też nie może pójść dalej - mówię na swoją obronę. - Powiedz co myślisz - prawie błagam, gotowa usłyszeć cokolwiek. Spogląda na mnie z ożywieniem.
CZYTASZ
Pełnia Mocy | Reylo
FanfictionW piątą rocznicę bitwy nad Exegol, Rey decyduje, że to już czas aby pozwolić przeszłości umrzeć. Jednak czy przeszłość pogodzi się z zapomnieniem, czy może zapragnie zawalczyć? | Nasycone emocjami bólu i czarnym humorem opowiadanie o żałobie i strac...