50.

1.5K 149 296
                                    

Wydawało się być już cudownie.

Ale wtedy następnego dnia Soobin wraz z Yeonjunem stanął przed drzwiami mieszkania tego drugiego i zrozumiał, czym jest stres.

Poczuł, jak dłoń Yeonjuna otula tą należącą do niego.

— Będzie w porządku. Moja ciocia cię nie zje — uśmiechnął się do niego. Soobin jedynie pokiwał głową. — Pamiętaj, nie robimy nic złego. To, że jesteśmy parą nie jest niczym złym — Yeonjun pogłaskał go po głowie. W odpowiedzi dostał jedynie uśmiech.

Chwilę potem pokonali kilka kroków i weszli do środka domu. Soobin tuż po wejściu poczuł piękny zapach domowego obiadu. Ściągnęli swoje płaszcze i zostawiając je w przedpokoju, oboje skierowali się do kuchni.

Yeonjun uśmiechnięty stanął od ucha do ucha w progu pomieszczenia, a Soobin nieśmiało za nim.

— Ekhm, ciociu — Yeonjun delikatnie zakaszlał, na co kobieta natychmiast uśmiechnęła. Widząc ich dwójkę uśmiechnęła się szeroko i powitała — Pora ci go przedstawić — zaczął, wskazując lekko na Soobina.

— Ależ kochany, ja dobrze wiem, kim on jest.

— Ale — powiedział — Teraz będzie to czas, bym przedstawił co go jako swojego chłopaka. — powiedział dumnie.

— A więc jednak — odparła kobieta — Coś tak czułam. Głównie przez te wasze buszowania w bibliotece — oznajmiła. Na samo wspomnienie Soobin się lekko zawstydził. — Mogłam domyślić się wcześniej, przecież nie raz wspominałeś, jaki to on nie jest cudowny.

— Ciociu, zawstydzasz go — Yeonjun zaśmiał się delikatnie, widząc rumieńce na twarzy swojego chłopaka, chwilę potem go obejmując.

— Oh, dobrze, dobrze — uśmiechnęła się — Tak miło się na sercu robi, jak się na was patrzy, jesteście uroczy. Ale teraz, zapraszam do stołu!

Kilka godzin później, kiedy nieśmiałość Soobina odeszła w zapomnienie, ten chciał jedynie uderzyć się mocno w czoło.

Nie miał bladego pojęcia, czym się stresował, ani czego się bał.
Idąc tam, nie wiedział także, czego się spodziewać. W towarzystwie Yeonjuna był traktowany jak książę, i on i jego ciocia są takimi miłymi ludźmi. Nie posyłają oceniających spojrzeń, a radosne uśmiechy, które topiły mu serce.

Soobin zaczynał rozumieć, czego tak naprawdę chce i co go uszczęśliwia. Yeonjun nie był tylko kolegą i musiał zacząć przestać okłamywać innych.

Chciał czuć uścisk dłoni Yeonjuna już zawsze. Jej ciepło dawało mu takie bezpieczeństwo, jak nigdzie indziej.

***

Był poniedziałek, lekcje już prawie dobiegały końca.

Choi Beomgyu siedział w klubie artystycznym z nadzieją, że niebawem zjawi się tutaj Soobin, ale jak na niego przystało, oczywiście się spóźniał.

Siedział na swoim dawnym stanowisku, które do tej pory nie było przez nikogo innego zajęte. Przypomniał sobie jak kilka miesięcy temu siedział tutaj obok Soobina i oboje się śmiali i przeszkadzali Taehyunowi, tylko po to, żeby go zirytować.

Że też w kilka miesięcy sytuacja może się tak diametralnie zmienić.

Zaczął dokładnie analizować wydarzenie sprzed chwili. Spokojnie, nikomu nie przeszkadzając siedział sobie w klubie fotograficznym, pracując nad obróbką zdjęć, której stopniowo uczy go Ryujin.
Jednak w pewnej chwili i ona i Hyunjin, zdyszani wpadli do środka i w sekundę wyprosili Beomgyu na zewnątrz i dodali, żeby najlepiej dzisiejszego dnia tam już nie wracał.

𝘾𝙄𝙉𝙌𝙐𝘼𝙉𝙏𝘼 𝙈𝙄𝙇𝘼 𝙇𝘼𝘾𝙍𝙄𝙈𝙀 𝘺𝘦𝘰𝘯𝘣𝘪𝘯 & 𝘵𝘢𝘦𝘨𝘺𝘶 ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz