28.

1.4K 168 180
                                    


Minęło kilka dni.

Soobin nie zjawił się w szkole na zajęciach, udało mu się jakoś namówić na to mamę, mówiąc jak to źle on teraz się czuje. Czuł, że nie byłby w stanie spojrzeć Yeonjunowi w oczy. Miał takie wyrzuty sumienia, jakich nigdy nie czuł. Czuł się jak najokropniejsza osoba na świecie.

Nie miał pojęcia co w niego wstąpiło. Z perspektywy czasu widział wszystkie swoje porażki. Prawdziwe oblicze Sanghwy jakoś go przywróciło do trzeźwości.

Przypomniał sobie swoje słowa, które skierował tamtego dnia do Yeonjuna. Że cierpi, myśląc że ten był jego przyjacielem. Nawet nie potrafił sobie wyobrazić, jak bardzo skrzywdził tym chłopaka.

Nie wiedział, co boli go bardziej. Świadomość, że go skrzywdził, czy to, jak bardzo był naiwny, zakochując się w dawnej przyjaciółce. Chyba obie rzeczy były równie bolesne.

Dawno było już po zajęciach. A Soobin dalej leżał w swoim łóżku. Leżał opatulony kołdrą i miał zamknięte oczy, słuchając muzyki na słuchawkach. Była jednak na tyle cicho, że bez problemu usłyszał, jak ktoś wszedł do jego pokoju. Szarpnął słuchawkami, by te wyleciały mu z uszu, jednak wciąż trwał w tej samej pozycji.

— Wciąż leżysz i wciąż nic nie robisz? To już trwa parę dni — usłyszał głos Soojin.

— Jak widać — mruknął pod nosem.

— Przecież wiem, że udajesz chorobę.

— Skąd?

— Kai i Beomgyu mi wszystko wypaplali. — odparła, po czym zamknęła drzwi i usiadła u niego na łóżku. Chłopak leżał plecami do niej, ale nie przeszkadzało jej to.

— Oh, Kai? Huening Kai? Od kiedy ty się z nim niby zadajesz? — zapytał od niechcenia, by zrzucić temat na coś innego.

— Odkąd tu nocował — westchnęła — Poza tym, to ja pomagałam mu znaleźć informacje o tym, co robi Sanghwa. Wiem wszystko.

Soobin zamknął oczy i zaczerpnął powietrza. A więc to ona i Huening tak naprawdę za tym stali. Dobiło go to jeszcze bardziej, gdyż oskarżył o wszystko Yeonjuna.

— Dobrze zrobiliście — mruknął.

— O, serio? Byłam pewna, że będziesz na mnie zły za spotykanie się z twoimi starszymi kolegami.

— A spotykasz się z nim? Tak na serio—serio? Podoba ci się?

— Nie — odpowiedziała od razu, na co Soobin westchnął. Pamiętał dokładnie historię Beomgyu, Beomhwy i Taehyuna. Nie mógł stać się zaborczym bratem. Powoli docierało do niego to, ile błędów zrobił. Przecież tak na nią naskoczył, kiedy dowiedział się, że najprawdopodobniej podoba się jej Yeonjun...

Zaczął nad tym rozmyślać. Wtedy poczuł coś dziwnego... Kiedy wyobraził sobie związek Soojin i Kaia, nie odczuwał już tego. Takiego niecodziennego ukłucia w serce.

— Naprawdę tak bardzo pokłóciłeś się z Yeonjunem o Sanghwę? Tak bardzo, że nie zjawiasz się od kilku dni w szkole?

— No — burknął pod nosem — Jeśli chcesz wiedzieć, to dokładniej poszło o to, że Yeonjun próbował mi powiedzieć to, o czym dowiedziałaś się ty i Kaiem, a ja mu nie uwierzyłem. — westchnął. — Poleciało wtedy tyle mocnych słów...

Soojin nie wiedziała, jak pomóc bratu. Nawet, jeśli byli rodzeństwem, które zazwyczaj sobie dokuczało, to teraz ona była świadkiem tego, jak bardzo ten cierpi. Nigdy nie widziała go takiego zranionego.

𝘾𝙄𝙉𝙌𝙐𝘼𝙉𝙏𝘼 𝙈𝙄𝙇𝘼 𝙇𝘼𝘾𝙍𝙄𝙈𝙀 𝘺𝘦𝘰𝘯𝘣𝘪𝘯 & 𝘵𝘢𝘦𝘨𝘺𝘶 ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz