Rozdział 28

73 4 0
                                    

~ Stella ~
Jako że nie mieliśmy już szpiega za nami postanowiliśmy tego ostatniego dnia dobrze się bawić.

- Myślę że powinniśmy udać się do mojej restauracji - powiedziałam podając im śniadanie

- Masz własną restauracje! - zapiszczała Laura a Natasza zaczęła się śmiać czym zdziwiła wszystkich oprócz mnie

- Myślę że prawdziwy właściciel ucieszy się z twojej wizyty - Natasza śmiała się jakby ktoś rozpylił gaz rozweselający

- Prawdziwy właściciel? - powtórzył Vice na co się zaśmiałam

- Nie wiesz wszystkiego ani ja o tobie ani ty o mnie - powiedziałam poważnie lecz z uśmiechem - Przy okazji muszę odebrać moje zakupy, to najpierw po pieniądze później po sprzęt

Więc z godnie z planem pojechaliśmy do bardzo ekskluzywnej restauracji. Kiedy tam dotarliśmy żaden z pracowników nie spodziewał się jak nie bezpieczna jestem.

- Ja do wściela tej restauracji

- Szef jest zajęty - powiedziała od razu

- Radzę jedynak zadzwonić i powiedzieć że stara znajoma przyjechała i że jak nie zjawi się tu w 30 minut to odwiedzę jego rodzinę

- Dobrze zadzwonię - powiedziała pracownica

- Słuszny wybór - powiedziałam i poszłam usiąść na kanapie razem z przyjaciółmi.

~ Filip ~

Nie za widzę jak coś wymyka mi się z pod kontroli. A ostatnio dzieje się to często, właśnie od kand pojawiła się w tym domu Stella. Ta mała wprowadziła do tego domu mnóstwo chaosu, ale i życia.

Może dlatego chcę ją bardziej chronić. Dlatego że ożywiła serca naszej rodziny. Od jej przyjazdu lepiej układa mi się z Emyly Wilson.

Chyba straciłem dla niej głowę tak jak kiedyś tata dla mamy. Chyba pozwoli tracę rozum przez te kobiety. Co siostry i Emily potrafią zrobić z moim lodowym sercem, zaczynam się ich obawiać.

~ Jasper ~

Byłem z młodszym bratem w opuszczonym budynku. Po cichu pracowaliśmy nad tym by dorwać Clerk'a. By pomścić śmierć matki naszej siostrzyczki.

- Gadaj co wiesz - powiedziałem szorstko i przyłożyłem mu pistolet do skroni

- Ja dostarczam tylko dziwki dla niego nie mam pojęcia co się z nimi później dzieje - mówił panikując i bojąc się mnie oraz śmierci

- Gdzie je dostarczasz? - zapytał młodszy brat

- Nie dostarczam. Nie mam pojęcia gdzie one są - mówił naprawdę spanikowany

Uderzyłem go pistoletem w głowę więc zemdlał. Wychodząc z ciemnego pomieszczenia zwróciłem się do osób pilnujących go.

- Dajcie mu trochę jedzenia może mu się coś przypomni - powiedziawszy to opuściliśmy ten stary dom w lesie.

Cholerny dziad, jest bardzo ostrożny.

~ Man Wol ~

Siedzieliśmy sobie na wygodnych kanapach kiedy po 5 minutach przyszła pracownica.

- Szef będzie za 20 minut, w czasie kiedy go nie będzie zapraszam do stolika

Jak zaproponowała tak zrobiliśmy. Usiedliśmy w eleganckim wnętrzu na tarasie gdzie był piękny widok na taras. Była to dość wczesna pora więc nie było zbyt wielu osób. Zamówiliśmy sobie wino, bardzo słodkie i delikatne. Właściwie było to ulubione wino pani Park, wiem to iż często z nią piłam.

Kiedy my w ciszy każdy skończył wino że swojego kieliszka właściciel pędził ulicą byle tylko zdążyć. Minęło 25 minut od kiedy weszliśmy do budynku czułam że Min Hee knuje piękny plan i chce się nim pochwalić.

Dwie minuty później do stolika podszedł młody biznesmen będący marionetką mojej przyjaciółki.

- Wybacz jeśli musiałaś czekać - to było pierwsze co powiedział

- Dobre to wino - powiedziała czarnowłosa udając że nie widzi biznesmena - Może będę łaskawsza ze względu na wino - powiedziała sama rozmyślając nad swoimi słowami.

Uwielbiałam jej grę, czuła się w niej pewnie i to było czuć. Lecz nie tylko ja patrzyłam na nią z fascynacją lecz mój brat również. Ich relacja jest taka pokręcona, cóż kiedyś się wszystko ułoży.

- Co mógłbym dla ciebie zrobić? - spytał zestresowany mężczyzna

- Chce dobre wino i trochę pieniędzy w gotówce - powiedziała nawet na niego nie patrząc

- Oczywiście, już przynoszę ci coś wybornego - powiedział i ukłonił się

Po chwili pewna kobieta przynosi na stół pięć butelek różnego rodzaju wina. Zabrała dwa z nich i poprosiła jeszcze o dwie butelki tego którego pijemy teraz.

Biznesmen przyniósł 5 tysięcy won (koreańska waluta) z czego Stella była zadowolona. Schowała wszystko do torby i nie mówiąc ani jednego słowa wstała od stołu i wyszła. Zostawiła gościa z wielką nie wiedzą, on pewnie nie wie czy zadowoliło ją to czy właśnie szczęśliwa idzie zabić jego rodzinę.

Wyszliśmy z restauracji i pojechaliśmy w bardziej odludne miejsce. Czekał tam na nas Soo czyli człowiek któremu ufamy i opiekuje się on rodziną Park właśnie po tym jak siostra pai Park wyszła za mąż nazywa się Kim.

Od Soo Stella zabrała dużo elektroniki oraz broń która nie przypominała pistoletu lecz nim była.

Po udanych zakupach pojechaliśmy się pakować ponieważ już wieczorem wylatujemy. Pakowanie nie zajęło zbyt wiele czasu to dobrze. Przed wyjściem zrobiłam zjecie przyjaciółce które ma zamiar wstawić do Internetu.

Na zdjęciu Min Hee siedzi na walizce przy dużym oknie za którym jest piękny widok miasta. Blask pięknego słońca sprawił iż było widać tylko sylwetkę czarnowłosej.

~ Filip ~

Dzisiaj mam naprawdę wiele pracy i jestem już zmęczony tą papierkową robotą. Zadzwoniłem do pięknej kobiety zapraszając ją do mnie do domu na obiadokolacje.

Zgodziła się przyjść co mnie cieszyło. Nie lubię jak dom jest pusty, Alice jest z swoim chłopakiem w firmie Jasper i Ashton załatwiają sprawy w naszych klubach a później idą się gdzieś zabawić. A ja spędzę sobie spokojny dzień w domu z piękną kobietą.

~ Stella ~

Po zrobieniu zdjęcia wstawiłam je na Instagram z dopiskiem.

Piękne chwilę szybko mijają

Walizki zostawiliśmy w domku a my poszliśmy najpierw na obiad a później przejść się jeszcze ulicami. Razem zaprawdę dobrze nam się rozmawiało, pozwoliło mi to odpocząć od problemów.

Zbliżała się godzin 16 mój kuzyn powinien już być w kawiarni. Powolnym krokiem udaliśmy się w jej stronę.

Nie pomyliłam się, kiedy byliśmy na miejscu młody Kim już świętował ten dzień z przyjaciółmi. Dołączyliśmy do świętowania, mieliśmy tylko dwie godziny i nic na to nie mogłam poradzić.

Miał taki zaskoczony wyraz twarzy kiedy babcia przyniosła tort z świeczkami. Młody zdmuchnął świeczki wcześniej wymyślając życzenie. Jego znajomi obdarowali go prezentami ja i moja mała banda też podarowaliśmy mu prezent.

- Yoou Jun - zawołałam na chwilę chłopaka
- Tak? - spytał szczęśliwy
- Muszę już jechać - powiedziałam a jego miną posmutniała - Ale mam jeszcze mały drobiazg - uśmiechałam się miło podając średniej wielkości pudełeczko.

Były w nim słodycze oraz ramka z naszym wspólnym zdjęciem. Młody uśmiechnął się przez łzy i mocno mnie przytulił.

Tylko ja z mojej ekipy zostałam w kawiarni, reszta czekała już w samochodzie.

- Dbaj o siebie i do zobaczenia - powiedziałam i wyszłam z kawiarni

Pojechaliśmy tylko po walizki i prosto na lotnisko.

Nie jestem tylko tancerkąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz