revolution baby

1.1K 96 34
                                    

Błysnął flesz i zerknąłem na ekran podłączonego do sprzętu laptopa. Światło potrafiło być kapryśne. Ustawiłem się na wprost do mebli i strzeliłem jeszcze parę fotek, myśląc, że najwyżej później trochę pobawię się z nimi w programie do obróbki. W biurze miałem dostęp do kilku naprawdę profesjonalnych photoshopów i wiedziałem, że od nich będzie zależała ostateczna jakość mojej dzisiejszej pracy.

- To już ostatnie? - zapytałem dekoratorki, która ustawiała do sesji cały pokój, który miał trafić do katalogu. Miałem nadzieję na fajrant, bo siedziałem w studiu od sześciu godzin. Wiele wersji ustawienia wnętrza miało być poddane jeszcze dyskusji i do tego potrzeba było mnóstwa zdjęć.

- Tak, na dziś to tyle - odparła kobieta, siadając na wystawowej sofie. - Na jutro zostaną nam tylko te kuchnie.

Zapakowałem aparat do torby, pod pachą schowałem laptopa i niedługo później wychodziłem już z pracy, kierując się w stronę postoju taksówek. Wsiadłem do pierwszej wolnej i podałem adres studia masażu swojego partnera. Odszukałem w torbie lusterko i poprawiłem swoje niedawno pofarbowane z powrotem na jasny brąz włosy. Postawiłem dziś na oszczędny makijaż, więc przez chwilę myślałem, czy nie wydobyć z dna kieszonki torebki kredki do oczu, którą trzymałem na czarną godzinę, ale ostatecznie stwierdziłem, że w taksówce i tak jest za słabe światło, by się tu wymalować. Hoseok z resztą widział mnie już nie raz w stanie ledwo przytomnym, więc może nie było sensu się teraz przejmować.

Zapłaciłem taksówkarzowi, a potem skierowałem się do wejścia do salonu. Siri od razu przywitała mnie informacją, że Hoseok powinien zaraz kończyć.

- Poczekam - odparłem, rozsiadając się na kanapie w poczekalni. Dochodziła osiemnasta, więc byłem na czas. To dobrze, bo Hoseoka zawsze denerwowało spóźnialstwo.

Nim starszy pozbył się klienta, zdążyłem przejrzeć maile i odpisać Songowi, który chwalił się jakimiś ocenami z plastyki. Młodszy syn też powoli odkrywał Internet, choć był moim zdaniem sporo za mały na wysyłanie sms-ów, ale dziś w skrzynce nie znalazłem żadnego rozmazanego zdjęcia ich nowego kota ani swojej byłej żony.

Kiedy Hoseok w końcu wyłonił się ze swojego pokoju, pozwolił recepcjonistce wyjść dziś chwilę wcześniej.

- Przebiorę się i możemy iść - rzucił w moją stronę, więc zostawiłem swoje rzeczy na sofie, zakluczyłem za Siri drzwi i pośpieszyłem za swoim chłopakiem. - Mówiłem, że zaraz przyjdę - zaśmiał się mężczyzna, czując oplatające go w pasie ręce. Po chwili przeniósłem je na szyję mężczyzny, więc Jung wziął mnie na barana. - Jesteś czasami nieznośny - znów się zaśmiał, idąc tak aż do gabinetu, gdzie trzymał swoje rzeczy. Dopiero tam postawił mnie na ziemi.

- Po prostu dużo dziś pracowałem i zasługuję chociaż na jakiegoś buziaka - poskarżyłem się, więc starszy zaraz naprawił ten stan rzeczy, łącząc nasze usta w krótkim pocałunku. - Tak lepiej - skomentowałem, przymykając na moment oczy. Hoseok cmoknął jeszcze mój nos i wtedy odsunął się, zaczynając szukać swoich ubrań na zmianę. W pracy wolał nosić wygodny uniform.

Kiedy Jung zrzucił z siebie górną część garderoby, znów poczuł na sobie mój dotyk. Nigdy nie żałowałem sobie muskania palcami jego umięśnionych ramion, wyrobionych ładnie od masowania spiętych mięśni klientów. Później ciekawską dłoń przesunąłem na brzuch Hoseoka.

- Chyba zawsze ci mało, co? Nie wyobrażam sobie, jaki musiałeś chodzić wiecznie napalony, jak byłeś nastolatkiem.

- Nadal jestem młody, jeśli o to ci chodzi - odparłem, wędrując ręką niżej. - Dzieli nas jednak parę lat, staruszku.

please me, please I kth&jhsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz