🥀6🥀

1.9K 166 519
                                    

Następnego dnia był już weekend, co dla większości nastolatków w jego wieku oznaczało wolność i spanie do której się tylko żywnie podoba, jednakże zasada ta nie dotyczyła Kenmy, który został zmuszony (tak naprawdę, to sam też chciał, ale udawał, że wcale tak nie było) do przyjęcia do swojego własnego domu jego czarnowłosego przyjaciela, odrazu po wyjściu jego rodziców.

Kenma będąc jeszcze w piżamie, zszedł rano po schodach na dół i skręcił w kierunku kuchni witając się po drodze z mamą. Usiadł zaspany na krześle przy wyspie kuchennej i wziął jedno jabłko z koszyka stojącego obok.

Dziś miał wyjątkowo dobry humor. Może to przez spotkanie z Kuroo albo przez fakt wczorajszego słuchania jego ulubionych piosenek, które zawsze wprawiały w lepszy nastrój. W każdym razie, jego mama szybko to zauważyła, a, że była ona prostym człowiekiem nie owijającym w bawełnę, podeszła po przeciwnej stronie wyspy i oparła się rękoma o blat.

— Kozume kochanie. — Kenma odwrócił się w jej stronę i spojrzał na kobietę pytającym wzrokiem. — Powiem wprost, zostawił portfel. — Kenma zakrztusił się jabłkiem.

Fakt, że Kuroo jest totalnym idiotą wiedział już od momentu, w którym pierwszy raz go zobaczył, ale żeby być aż tak głupim? Teraz Kenma będzie musiał się tłumaczyć z ich nieromantycznej relacji w romantyczny sposób. Bowiem mama blondyna odrazu wyszła z założeniem potencjalnego związku nastolatków. A chcąc nie chcąc Kenma będzie musiał przeprowadzić z nią kolejną rozmowę na temat pierwszej klasy liceum.

— Słuchaj, nie będę się w to wtrącać, ale upewnij się najpierw, że ta osoba jest — mama Kenmy odwróciła wzrok i lekko się skrzywiła — odpowiednia.

— Nie chodzę z Kuroo. — Po wypowiedzeniu tych słów Kenma skarcił się w myślach za przedstawienie nazwiska przyjaciela.

Mama blondyna jedynie się zaśmiała i poczochrała go po włosach, a następnie zbierając swoje rzeczy i wyszła do pracy.

— Debil — prychnął pod nosem Kenma wstając z krzesła.

Wrócił do swojego pokoju i narzucił na siebie jakieś luźne ciuchy. Ogarnął się w łazience i związał włosy w koka, a następnie napisał do Kuroo, informując o nieobecności jego rodziców w domu.

W trakcie czekania na czarnowłosego Kenma przyrządził sobie pożywne śniadanie, składające się z mleka oraz płatków czekoladowych, popijanych sokiem pomarańczowym. Zjadł wszystko przeglądając po drodze Instagrama i odniósł naczynia do zlewu. A gdy już miał zabierać się za ich mycie, po domu rozległ się dzwonek do drzwi. Kenma zostawił naczynia w kuchni, podszedł do drzwi i, uprzednio patrząc w wizjer, wpuścił czarnowłosego do środka.

— Zabije cie kiedyś — powiedział Kenma podając przyjacielowi jego portfel.

Kuroo nieco zdziwiony odebrał swoją własność i lekko się uśmiechnął.

— Mam rozumieć, że twoi rodzice już wiedzą o moim istnieniu? — Kuroo walnął się na kanapę.

— Tak, tak masz to rozumieć. — Kenma włączyć telewizor w salonie i usiadł obok Kuroo.

A ten tylko pogratulował sobie w duchu tak świetnego pomysłu. Bowiem Kuroo specjalnie zostawił portfel w salonie, by któryś z rodzicieli znalazł go i dowiedział się o nowym przyjacielu Kenmy. Blondyn zapewne długo zwlekałby z przestawieniem Kuroo swoim rodzicom, więc czarnowłosy po prostu go wyręczył.

— Wiem, że zostawiłeś ten portfel specjalnie, za dobrze cie znam. — Kuroo momentalnie zrzedła mina.

Cholera, dobry jest — pomyślał podnosząc kącik ust do góry.

Rurze ||KuroKen|| Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz