Kenma zbył pytanie matki tak, jakby nigdy się nie pojawiło, jakby sam nie zastanawiał się nad tym każdego wieczoru i jakby to pytanie nie nawiedzało za każdym razem, gdy tylko Kuroo był obok.
Udawał też, że wcale matka nie powtórzyła go jeszcze z dwa razy, a ojciec nie przeszywał go wzrokiem, intensywnie nad czymś myśląc.
Stwarzał pozory, że wcale nie tworzy się w nim duża przepaść, pomiędzy rzeczywistymi odczuciami, a strachem i traumą z przeszłości.
Wmawiał sobie ma siłę, że to, co teraz czuje jest spowodowane tylko i wyłącznie jakimś skutkiem dojrzewania czy innym tego typu buntem.
Siedział wpatrując się w nicość przed nim i zamknął się w najgłębszym zakątku swojego umysłu, odizolowując się od powtarzanych w kółko pytań matki.
— Posłuchaj, znam jego rodziców i nie mamy ze sobą najlepiej relacji.
Kenma oparł łokcie na blacie i położył twarz na dłoniach, mocno zaciskając oczy.
Ona znów próbowała zawładnąć nad jego życiem, mając przysłowiowo wyjebane na to, jak chciał Kenma. Znów poniekąd nieświadomie niszczyła swojego syna, upierając się, żeby wszystko było tak, jak ona chce, i znów chcąc z jednej strony dobrze, mieszała w jego życiu coraz bardziej.
— Nie chcę, żeby sytuacja z pierwszej klasy liceum się powtórzyła, rozumiesz prawda?
Nie, Kenma nie rozumiał.
Dlaczego do kurwy nędzy ona wkłada wszystkich do jednego worka, burząc tym samym w Kenmie jakiekolwiek poczucie mentalnego zrozumienia świata?
Dlaczego ta kobieta nie da mu żyć swoim własnym pierdolonym życiem, bez żadnych uwag i poleceń, mających na celu nieświadome rozbijanie Kenmy?
— Kenma nie zrozum mnie źle, ale nie podoba mi się ten cały Tetsurō.
Kenma wplątał dłonie w swoje włosy i mocno za nie pociągnął.
Jakim prawem ta kobieta zwracała się do niego po imieniu i dlaczego chociażby przez chwile pomyślała, że może oceniać Kuroo, skoro go nie zna?
Jakim prawem mieszała się w życie towarzyskie swojego syna, zrywając więź pomiędzy nimi coraz mocniej?
Kiedy pozwoliła sobie na przejęcie takiej kontroli nad jego życiem, wybierając z kim jej syn ma się całować i spać, a z kim ma się niezadawać i kogo odrzucać?
I co najważniejsze, kiedy stało się to dla nich aż tak normalną rzeczą, że Kenma nawet nie myślał o tym, żeby postawić się matce w jakikolwiek sposób, tylko automatycznie wykonywał jej polecenia?
— Po prostu ta rodzina może na ciebie źle wpłynąć.
Kenma aż wewnętrznie się roześmiał.
Kuroo to osoba, która wyciągnęła go z wiru niekończącego się cierpienia i bólu, i to niby on ma źle na niego wpływać?
Człowiek, który poskładał go na kawałki i zatarł ból z przeszłości, wkładając w to jak najwiecej serca miałby teraz skrzywdzić go tak po prostu?
— Kenma, oni naprawdę nie są dobrymi ludźmi i-
— Zamknij się w końcu! — wykrzyczał Kenma, podnosząc się z krzesła i dysząc ze złości.
Każda sekunda dłużej, słuchania o tym, jak to zła jest rodzina Kuroo potęgowała tylko jego frustracje i złość.
Rozrywało go to na kawałki, mącąc mu w głowie coraz bardziej, zmuszając do nagłego wybuchu agresji i do nieudanej próby powstrzymania negatywnych emocji.
CZYTASZ
Rurze ||KuroKen||
Fiksi PenggemarA Kuroo wstał, podał mu rękę i pomógł podnieść się z zimnego chodnika, prowadząc go do swojego domu, darząc kocem i ciepłą herbatą, obiecując, że zostanie na zawsze. [luty-kwiecień 2021] ✧art z okładki: my man wonderland on tumblr