Po dostaniu wiadomości już nie mogłam nawet zmrużyć oka. Na początku nie domyślałam się kim jest tajemniczy nadawca, jednak po sklejeniu faktów doszłam do wniosku, że mógł to być ten blondyn, którego spotkałam na szkolnym korytarzu. Nie chciałam budzić Mercy ani Leo, wiedziałam, że chcieli się wyspać na piątkowową imprezę, a ja nie mogłam ich zawalać masą nieodebranych połączeń o trzeciej w nocy. Miałam chyba conajmniej 30 pytań co do tej wiadomości, ale jedno dręczyło mnie najbardziej. Skąd wiedział, że idę na tą imprezę? Szpiegował mnie? Podłożył mi podsłuch? Mógł się zapytać Kylie, fakt, ale Mercy nie mówiła jej z kim idzie. Wszystkie pytania miały się wyjaśnić dzisiaj w szkole. Lekcje zaczynały mi się o ósmej, więc zamiast pójść spać jak normalny człowiek, wystalkowałam go na Facebooku. Jego pełne imię i nazwisko to Archinson Dowelopery. Dowiedziałam się, że zaczyna lekcje na 9:30, a jako pierwszy ma polski w sali 5d. Miałam wspaniałe zdolności stalkowania. Uczyłam się od prawdziwej mistrzyni, Rose. Ale czy ja miałam pewność, że to był Archie? Może to jakiś jego kolega, który chciał mnie tylko wystraszyć? Coraz więcej myśli napływało do mojej głowy i w końcu nie wiedziałam już co robić. Może za bardzo się tym wszystkim przejmowałam, przecież to tylko jedna głupia wiadomość, a ja robię z tego takie wielkie halo jakby ktoś mi groził, że mnie zabije, albo gorzej.
Gdy dochodziła już szósta godzina postanowiłam zrobić sobie mocną kawę. Zwykle za nią nie przepadałam, ale czasami byłam zmuszona ją wypić po nie przespanej nocy. Zeszłam na dół w mojej piżamie, która składała się z krótkich spodenek i za dużego t-shirtu, a następnie zaparzyłam sobie dwie filiżanki kawy. Nie wiem jak moja mama może to pić codziennie rano, przecież to nawet nie jest dobre. Po wypiciu dość sporej ilości kofeiny poczułam się trochę lepiej, ale wiedziałam, że długo tak nie potrzymam. Najwyżej pójdę tylko na pierwsze trzy lekcje, opowiem wszystko moim przyjaciołom, wyjaśnię tego typa, wrócę do domu i pójdę spać. Taki miałam plan na resztę dnia. Impreza zaczynała się dopiero o dwudziestej pierwszej, więc mogłam spokojnie wyspać się do godziny piętnastej.
Wróciłam do mojego pokoju i spakowałam potrzebne rzeczy do szkoły. Zrobiłam moją poranną pielęgnację, a następnie wygrzebałam z szafy jakiś komplet dresowy. Nie chciało mi się stroić. Związałam włosy w luźnego koczka i zadzwoniłam do Mercy. Była śiódma rano, więc wiedziałam, że już nie spała. Zawsze wstaje przynajmniej półtorej godziny przed lekcjami aby się zdążyć ogarnąć. Nie rozumiałam jej.
- Hej. - Przywitałam się niepewnym głosem i usiadłam na swoim łóżku.
- Cześć Le, czemu nie śpisz? Z tego co wiem to najwcześniej wstajesz pół godziny przed szkołą. - powiedziała. Chyba się kąpała, bo słyszałam napływającą wodę do wanny.
- W sumie to tak, muszę ci coś powiedzieć, ale nie przejmuj się. Przyjdę do ciebie jeśli nie masz nic przeciwko i wszystko opowiem.
- Le, ale... - Nie dokończyła, bo jej przerwałam.
- Cześć, będę za 15 minut. - Rozłączyłam się i pobiegłam do najbliższego przystanku autobusowego.
Nie miałam ochoty, tłumaczyć jej szczegółów mojego roztargnienia przez telefon. Potrzebował z nią bliskiego kontaku. Wiedziałam, że tylko ona da mi dobrą i przydatną radę w tej sytuacji.
Zapukałam do drzwi wejściowych mojej przyjaciółki. Natychmiast otworzyła mi je jej mama, Eve Labore. Elegancka kobieta o czarnych włosach i rozkloszowanej sukience. Widocznie była w trakcie szykowania się do pracy.
- Layla, jak miło. - rzekła i zaprosiła mnie do środka.
- Dzień dobry. - Odpowiedziałam i wymusiłam lekki uśmiech. Lubiłam Eve była bardzo miła i zawsze gdy u nich jestem proponuje mi jej pyszne wypieki. Z zawodu jest adwokatem, za to jej hobby to pieczenie różnych ciast i ciasteczek.
CZYTASZ
High Star
RomanceNie ma złych ludzi, są tylko ci straceni... „Pokaż mi świat, który nie dany był mi dostrzec"