***
- W końcu jesteś. - westchnęła mama. - Miało być tylko nocowanie. - Wytarła ręce w ręcznik i stanęła naprzeciwko mnie.Przewróciłam oczami i skierowałam się na górę do swojego pokoju. Nie miałam ochoty na rozmowę z nią. Wczorajsza impreza nadal dawała o sobie znaki. Może nie już tak bardzo jak wcześniej, ale nadal czułam się jakaś nie swoja.
****
Następnę dni mijały dość zwyczajnie. Nie spotkałam ani Liama ani Archiego, inni by się pewnie z tego cieszyli, jednak mi to nie dawało spokoju. Ciszę przerwał dzwięk mojego telefonu. Szybko wstałam i sięgnęłam po niego. Dostałam wiadomość od kolejnego nieznanego numeru. To nie był numer Liama, ale skoro nie Liama musiał być to numer Archiego.
Od nieznany:
23:25 obok starego Baru przy Brown street.
Po przeczytaniu SMS bardzo się przeraziłam. Nie chciałam tam iść. Ja się po prostu bałam, ale wiedziałam, że ponowne spotkanie z nim się w końcu wydarzy. Chciałam już mieć to z głowy i żyć sobie spokojnie.
Zostało mi dwadzieścia pięć minut na ubranie się i dotarcie tam. Szybko nałożyłam jakieś stare trampki i czarną bluzę, w tej chwili nie obchodziło mnie jak wyglądałam. Stres, który mi towarzyszył był zbyt duży żeby zamartwiać się o takie błachostki.
****
Z trzęsącymi się rękami przemierzałam to następne uliczki Brown street. Bardzo się bałam, a wieść o tym ze to najbardziej patologiczna i niebezpieczna dzielnica w naszym mieście mi tego nie ułatwiała. Jeszcze miałam się kierować do jakiegoś opuszczonego baru w środku nocy! Go to już chyba do reszty pojebało, przecież mnie ktoś prędzej porwie niż tam dojdę! Mój mózg tworzył już najgorsze scenariusze. Byłam już na miejscu, ale tam nie dostrzegłam Archiego. Bar nie był opuszczony. Był po prostu bardzo stary i przychodziło tutaj niewiele ludzi. Ale kurwa gdzie on był? Ja tutaj umieram ze strachu, nie wiem czy uda mi się wrócić do domu, moja matka myśli ze spokojnie sobie śpię, a ja w każdej chwili mogę zostać porwana. Czekałam i czekałam, czasami nawet myślałam że pomyliłam bary. Co w sumie było nie możliwe bo w tej dzielnicy znajdował się tylko jeden. Po piętnastu minutach stania na dworze, postanowiłam wejść do baru i się czegoś napić. Każdy normalny człowiek w tej sytuacji by wracał jak najprędzej do domu, ale ja nie jestem normalna i chyba każdy to już zauważył.
- Poproszę piwo bezalkocholowe - powiedziałam i usiadłam na tym wysokim krześle przy barku.
- Nie mamy bezalkocholowych - odparł i popatrzył się na mnie jak na dziesięcioletnie dziecko. - Podać piwo alkocholowe? - rzekł dodając mocny akcent na "alkocholowe"
- Ta, poproszę - uległam i położyłam pieniądze na ladzie. Wiem, że postępowałam niewłaściwie, nie wiem dlaczego tu zostałam, w sumie wiedziałam. Chciałam się w końcu spotkać z tym chłopakiem i mieć z nim wyrównane rachunki, no i jeszcze bałam się sama wracać po nocy. Kupując piwo i zwlekając do jeszcze późniejszej godziny z powrotem tylko pogorszyłam moją sytuację. Przecież lepiej wrócić trzeźwą o północy niż wracać pijana o 2 w nocy. Ja to miałam pomysły.
Obok mnie przysiadł się jakiś mężczyzna. Miał na oko może z trzydzieści lat.
- Czemu taka piękna dziewczyna jak ty siedzi tu sama? - rzekł i poruszył uwodząco oczami, był dość mocno pijany.
- Czekam na kolegę. - odrzekłam i obróciłam się w drugą stronę. Co prawda Archie nie był moim kolegą, ale nie powiedziałabym mu przecież prawdy, a pozatym nie miałam najmniejszej ochoty na rozmowę z nim, szczerze to nawet się go trochę bałam.
CZYTASZ
High Star
RomanceNie ma złych ludzi, są tylko ci straceni... „Pokaż mi świat, który nie dany był mi dostrzec"