Rozdział 4

971 100 10
                                    

Byłem wściekły, te durnie pokazali się Izuku. Nie dość, że to zrobili to jeszcze na początku chcieli go zaatakować. Dobrze, że dałem mu ten płaszcz z moim zapachem, bo mogło się to źle skończyć. W tym miasteczku nie lubimy nowych, w końcu...

jest to miasteczko wilkołaków.

Zdziwiło mnie to też, że jest tu rodzina chłopaka... ale znam jego babkę. Była związana z wilkołakiem, dlatego o nas wie.

Wciągnąłem zapach chłopaka, był orzeźwiający, zapach skoszonej trawy. Przytuliłem go mocniej do siebie, a ten zaczął się uspokajać.

-Nic ci się nie stało? - obejrzałem go z każdej strony

-N-nie, nic mi nie zrobiły - uśmiechnął się promiennie, kładąc mi rękę na policzku. Przeszył mnie dreszcz, gdy poczułem na nim, tą delikatną dłoń. Wtuliłem w nią lekko twarz, i przyciągnąłem do siebie z powrotem chłopaka. Najchętniej nie puszczałbym go aż do śmierci, ale on musiał teraz odpocząć.

-Choć idziemy do mnie - chwyciłem chłopaka za rękę, i ruszyłem w kierunku swojego domu. Miałem nadzieję, że nie będzie mnie już wypytywać o te sierściuchy. Jak te głupki mogły się ujawnić?! Jestem pewien, że wcześniej mogli wyczuć jego zapach niż kilka centymetrów koło niego.

Otworzyłem drzwi i przepuściłem chłopaka pierwszego, po czym pomogłem mu zdjąć płaszcz, który samu dałem. Uśmiechnąłem się pod nosem, cieszyło mnie, że go nosił.

-Polubiłeś ten płaszcz, co? - zbliżyłem się do chłopaka i chwyciłem za brodę podnosząc ją do góry, aby nasze spojrzenia się spotkały. Chłopak zarumienił się tylko wściekle i mruknął coś pod nosem. - Nie dosłyszałem... powtórzysz? - zbliżyłem się do niego, przez co dzieliło nas tylko kilka centymetrów.

-T-tak - jego twarz zarumieniła się jeszcze bardziej, ale nie chciałem go wystraszyć, więc odsunąłem się szybko i tylko poklepałem go po głowie. Ten wlepił wzrok w ziemię.

-Choć pokażę ci nasz pokój - uśmiechnąłem się pod nosem, jak ten podniósł szybko głowę, na której wciąż leżała moja ręka i popatrzył na mnie z niedowierzanie.

-N-nasz?!

-Tak, nasz, ale nie masz się czym martwić, nie będziemy spań na jednym łóżku, no chyba że chcesz? - zbliżyłem się do niego i znów miałem okazję zobaczyć tą przesłodką i zarumienioną minkę. Chłopak nic nie odpowiedział, tylko patrzył lekko przestraszony - choć.

Zabrałem go na piętro i wszedłem do swojego pokoju, w którym teraz znajdowały się dwa łóżka, po przeciwnych stronach pokoju.

-Choć, pokażę ci drogę do łazienki - wziąłem z szafy swoją bluzę i nowe bokserki dodatkowo ręcznik i zaprowadziłem mojego małego brokułka do łazienki. - Tu masz rzeczy do przebrania i ręcznik. Wołaj, jakbyś potrzebował pomocy, okey?

Brokułek tylko pokiwał głową, a ja postanowiłem na razie pójść do swojego pokoju.

Gdy chłopaka skończył, ja poszedłem się wykąpać. Nie zajęło mi to długo, więc po chwili byłem już w pokoju i mogłem się przyjrzeć chłopakowi, który teraz stał do mnie tyłem oglądając widok za oknem.

Stał patrząc przez okno z gwiazdkami w oczach, a bluza którą mu dałem sięgała mu do połowy ud. Wyglądał bardzo seksownie i słodko w tym samym czasie... czekaj, KATSUKI! o czym ty do cholery myślisz?!

Potrząsnąłem energicznie głową i stanąłem koło chłopaka, również wpatrując się w gwieździste niebo.

Czerwony Kapturek // BakuDeku // Kiara_Chan [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz