-Bella.. Musimy jechać- ignorowałam jej głos- spóźnimy się na samolot.
-No tak.. Czas zacząć nowe życie- odpowiedziałam w myślach.
10 godzin później.
-Więc to jest ten dom?- wymusiłam uśmiech pierwszy raz od miesiąca. Weszliśmy do dużego domu, wnętrze było jasne, nowocześnie urządzone. Skierowałam się na górę i w niedługim czasie odnalazłam swój nowy pokój. Idealny.
Dwie godziny później wszystko było już rozpakowane i ułożone. Zobaczyłam że mam własną garderobę i łazienkę. Postanowiłam przejść się po okolicy. Wyjazd z Londynu wiele mnie kosztował, musiałam zostawić przyjaciół, szkołę, wszystkie plany. Przeszłam niecałe 5 kilometrów i zorientowałam się gdzie jest kawiarnia, park i siłownia. Postanowiłam wracać.
-Bella, świetnie że jesteś, na stole masz pieniądze i klucze, musimy z ojcem jechać na 2 dni do Californii, poradzisz sobie? Jutro rano wpadnie do Ciebie Ethan, syn naszych nowych sąsiadów, zawiezie Cię do szkoły.
-Tak pewnie.. Uważajcie na siebie- pocałowałam mamę w policzek i tyle ich widziałam. Emma i Jake Smith- zapracowani ale kochający rodzice. Oboje znaleźli pracę w wielkiej firmie adwokackiej, co chwilę wyjazdy.
Chwila.. Jaki Ethan?
Postanowiłam wziąć długą kąpiel nie rozmyślając zbyt długo o tym co czeka mnie jutro. O 21:00 zadzwoniła Clara, natychmiast odebrałam.
-Witaj kochana- uśmiechnęła się- jak Ci się podoba Forks?
-Jest pięknie, dom też- odparłam sennie- Ale..- spojrzałam na okno- już widzę, że tak samo deszczowo jak w Londynie, nawet chyba bardziej wrr!
-Poznałaś już kogoś? Będziesz miała nowe przyjaciółki?- naburmuszyła się, zawsze śmieszy mnie ten obraz. Rozmawiałyśmy tak dwie godziny, jak jutro zaśpię będzie jej wina.
Po rozmowie z Clarą postanowiłam przejrzeć social media. Zostałam dodana do nowej grupy klasowej. Zaproszenia do znajomych od 16 osób, będzie ciekawie. Po przeglądnięciu jeszcze kilku rzeczy odpłynęłam do krainy Morfeusza.
*
*
*
*
*