✨ zostaw coś po sobie ✨
Jane
Minęły dwa dni. Dwa dni odkąd się dowiedziałam, że całe moje życie było kłamstwem. Dwa dni odkąd zaczerpnęłam świeżego powietrza, zobaczyłam światło słoneczne lub przebrałam się.
Bez Daxa minęły dwa dni. Pomyślałam o mojej matce, jak musiała się czuć, gdy dowiedziała się, że jest w ciąży z mężczyzną, którego już nie kochała. Myślałam o swoim ojcu, a przynajmniej o człowieku, o którym myślałam, że jest moim ojcem. Pamiętam jego miłość do mnie, jego wsparcie i jego wiarę we mnie. Tęskniłam za jego obecnością, potrzebując usłyszeć jego głos, jego rady.
Moje myśli powędrowały do Doriana, który doprowadził się do szaleństwa z powodu utraty mojej matki, a potem ograniczonego dostępu do swojego dziecka. Chciałam na chwilę uciec od własnego umysłu, tylko na chwilę. Nieustannie płakałam i nie chciałam jeść, mimo że Dorian przynosił mi posiłki na śniadanie, lunch i kolację.
W nocy słyszałam, jak z kimś rozmawiał, odgłos bicia jakiegoś biednego człowieka odbijał się echem w całym domu. Jedyną ucieczką z tej sypialni było okno zasłonięte różowymi zasłonami. Upał był potworny, a w domu nie było systemu chłodzenia, więc piekłam się w ciszy. Nie mogłam już tego robić, siedziałam i dąsałam się wystarczająco długo. Potrzebowałam planu.
Zorganizowanie wszystkiego zajęło mi godzinę. Na palcach poszłam do kuchni, gdzie upiekłam ciasto i wyciągnęłam butelkę whisky, którą znalazłam pod zlewem. Kiedy Dorian wszedł po schodach z rękami poplamionymi krwią i siniakami, udałam, że ich nie widzę.
- Co to wszystko jest? - zapytał Dorian od progu.
- Wiem, że nigdy nie spędziliśmy razem Dnia Ojca, więc pomyślałam, że nadrobię stracone lata - zmusiłam się do uśmiechu, podając mu tort.
- Wow, kochanie, jestem wzruszony - Dorian złożył pocałunek na mojej skroni - to wygląda przepysznie. Dziękuję bardzo.
Zajęło mi wszystko, żeby nie otrzeć nikczemnego pocałunku, ale ze względu na mój plan uśmiechnęłam się z obrzydzeniem. Usiedliśmy, a on pokroił ciasto, a ja zdjęłam zakrętkę z butelki whisky.
- Whisky? Czy to nie jest za ostry napój dla mojej małej dziewczynki? - uścisnął mnie w policzek, a ja zaśmiałam się cynicznie.
- Po prostu ... próbuję nadążyć za tatą - zaciskam zęby, nalewając nam obojgu szklankę. Dorian zachichotał, wkładając kawałek ciasta do ust.
- Twoja matka była wspaniałą piekarzem - Dorian pokręcił głową i westchnął - szkoda.
Wstał i przyniósł talerz do zlewu, a ja starałam się nie rzucić się na jego plecy i udusić go tam. Kiedy usiadł, stuknęliśmy razem kieliszkami w radosnych okrzykach. Pozwoliłam, aby alkohol spłynął po mojej twarzy, która nie była dla niego widoczna, podczas gdy on wypijał całą szklankę. Trwało tak dalej, lewa strona koszuli Daxa nasiąkła whisky, a Dorian był zdezorientowany i pijany.
- Wiesz - Dorian wybełkotał, owijając kilka kosmyków moich włosów wokół palca - wyglądasz dokładnie tak, jak twoja mama, kiedy była młoda, po prostu taka piękna. I wysportowana, Boże ale była wysportowana - spojrzał na mnie raz - jesteś jej plującym obrazem - poczułam, jak żółć rośnie w gardle, ale przełknęłam ją i nalałam mu kolejną szklankę.
- Dziękuję Ci - mruknęłam, patrząc, jak kiwał się na krześle. Połknął pozostałe resztki z butelki i zaczął tracić przytomność.
- Wiesz, nie wiem, dlaczego utożsamiasz się z takim gównem. Mogłeś mieć każdego mężczyznę, ale wybrałeś go. Jesteś taka jak twoja matka; wybierasz niewłaściwego faceta na łatwego kutasa.
Stłumiłam chęć uderzenia go w twarz i szybko podeszłam do niego, pomagając mu wstać z krzesła i wstać.
- Dzięki, kochanie.
Wsadził mnie w nos i niewiele pomógł w odprowadzeniu go z powrotem do sypialni. Rzuciłam go na nagi materac i ruszyłam w stronę drzwi.
- Gdzie idziesz? - bełkotał, patrząc na mnie zamglonymi oczami.
- Zamierzam posprzątać kuchnię, a potem wrócę, żebyś mógł... przeczytać mi bajkę na dobranoc.
Posłałem mu uśmiech, zanim zeszłam po schodach. Znalazłem młotek w jednej z szuflad w kuchni i wyciągnęłam gwoździe z frontowych drzwi, które Dorian zapieczętował po mojej pierwszej próbie ucieczki. Po wyjęciu wszystkich gwoździ cicho otworzyłam drzwi. Przez otwarte drzwi wiał chłodny wiatr, a ja zamknęłam powieki. Wolność.
A jednak nagle stanęłam w miejscu. Ktoś był na dole, nie mogłam po prostu zostawić go w rękach Doriana, zwłaszcza po wyjściu. Podeszłam do drzwi do piwnicy, które zaskrzypiały, gdy je otworzyłam, i skrzywiłam się, zapalając światło.
Schodzenie na palcach po skrzypiących starych schodach było bardzo powolnym procesem, ale podążyłam za migającymi żarówkami do obskurnego pokoju, w którym znalazłam zwłoki leżące na podłodze. Szloch wstrząsnął moją klatką piersiową, gdy przyjrzałam się znajomym tatuażom.
- Dax? - szepnęłam, moja ręka drżała, kiedy pochyliłam się, żeby go dotknąć. Poruszył się, jego oczy wpatrywały się we mnie w jasnym świetle - o mój Boże.
Łzy płynęły mi swobodnie z oczu, widząc posiniaczone i skaleczone ciało Daxa, z rozciętą dolną wargą i zaschniętą krwią spływającą po brodzie.
- Princesa, zabawnie cię tu widzieć - próbował zażartować, ale skrzywił się, gdy się poruszył - myślę, że mam złamane żebro - odchyliłam szyję na bok, aby zobaczyć lekkie wgniecenie w jego normalnie idealnym brzuchu.
- Zabiorę cię stąd - odwróciłam się i szukałam klucza, znajdując mosiężny kawałek metalu trzymający haczyk w pobliżu ławki z narzędziami.
Byłam w trakcie otwierania lewego mankietu Daxa, kiedy strzał przedarł się przez ciche wieczorne powietrze. Odwróciłam się, znajdując Doriana z pistoletem w dłoni, wycelowanego w Daxa.
- Pierdolić.
Zwróciłam swoją uwagę na Daxa i dziurę po kuli, która przebiła jego prawe ramię.
- Wybrałeś go zamiast własnego ojca? - Dorian bełkotał, podchodząc do mnie.
Dax wyciągnął klucz z moich rąk i ostrożnie odpiął swój prawy nadgarstek z mankietu, osuwając się z bólu na ścianę. Wstałam, ciężko przełykając ślinę, gdy zbliżał się do mnie przypadek biologicznego ojca.
- On wykorzystuje cię dla twojego ciała, kochanie, czy nie widzisz tego? To, co ci oferuję, to całe życie miłości, której nikt inny nie może ci dać - wyciągnęłam młotek i zebrałam się, jakby to był kij baseballowy.
- Nie podchodź bliżej - ostrzegałam, a mój głos drżał.
- Nie skrzywdziłabyś własnego ojca, prawda, kochanie?
Przechylił głowę na bok i wydął wargi. Powoli opuściłam młotek, a Dorian uśmiechnął się.
- Widzisz, wszystko jest w porządku - powoli skinąłem głową.
- Teraz - zamachnęłam się młotkiem, a Dorian upuścił broń, gdy ja szybko ją złapałam. Szybko skoczyłam do przodu, złapałam broń i pociągnęłam za spust.
CZYTASZ
The Cop Next Door
Romance- Przestań, Dax. Nie spojrzałam mu w oczy, nie mogłam. Jego gorący oddech ciągnął się po mojej szyi, a jego miękkie usta muskały odsłonięte ciało. Zaśmiał się, gdy moje plecy mimowolnie wygięły się w łuk, a moje policzki zapłonęły i zaróżowiły s...