Zozo: Ruszamy! - daje sygnał członkom swojej drożyny.
Truchtem skierowali się w stronę niewielkiego zbiegowiska ludzi, celem tego było nie dać po sobie poznać, że coś knują. Zachowanie Moni i Shinzo było trochę dziwaczne, ale nie nietypowe, uwagę mogły przykleić ich twarze, które były pozbawione wszelkich emocji, ale na szczęście maski zasłaniały im twarze. Nie ukrywając Zozo całkiem dobrze radził sobie takiej sytuacji.
Olek uważnie śledziła ruchy starszego brata, wolała być ostrożna i nie odstępować brata. Teraz musiała być czujna i tak już narobiła sobie kłopotów, choć pocieszał ja fakt, że nie sama się w to w kopała.
Zozo szukał odpowiedniej trasy, która byłaby najszybsza i mało problematyczna. Było to trudne, szczególnie że na polu walki wszystko, co chwilę się zmieniało. Trudno musiał zrezygnować z tego, zostało biec na żywioł i liczyć, że droga sama im się utoruje.
Zozo: Za mną - dał sygnał do biegu.
Chłopak prowadził ich za sobą, a oni posłusznie biegli. Im bliżej byli kłęba, tym bardziej Zozo musiał być uważny, kto wie kiedy kłęby mógł ich zaatakować, szczególnie że kłęby był naprawdę wściekły. Szatyn gwałtownie się zatrzymał, przez co Olek mimowolnie wpadła na brata.
Olek: Co ty odwalasz?! - odsuwa się od brata.
Dziewczyna nagle spostrzega, że przed nimi znajduje się jeden z ogon kłęba. Gdyby nie szybka reakcja brata mogło to się skończyć nie za fajnie.
Zozo: Było blisko - w jego wypowiedzi słychać ulgę.
Olek: Ostrzegaj, chociaż... - prycha.
Zozo: Ta, pewnie.
Na ich nieszczęście kłęby zaczął się bardziej wyrywać z objęcia łańcuchów, aż w końcu one same zaczęły pękać. Z każdą mutacją jego siła wzrastała, tak jak on sam rósł, a to powodowało nie lada wyzwanie, aby utrzymać potwora na konkretny dystans.
Kapitan: Wszyscy się wycofać, kłęb się uwalnia! - mężczyzna znów wydał rozkaz.
Zozo: Nie dobrze. Co teraz? - obraca się w stronę drużyny.
Zoo nie chciał się wycofać, to oznaczałoby, że musieliby zacząć wszystko od nowa. Chłopak musiał coś wymyślić. Tylko co?
Zozo: Bariera, już!
Chłopak razem z resztą zaczął tworzyć barierę za pomocą zaklęcia, dzięki któremu unikną ciosów od potwora. Choć nie wiadomo jak długo będą w stanie ją utrzymać.
Osoba: Kapitanie ktoś został przy kłębie!
Mężczyzna zaczął szukać wzrokiem osoby, jednak to, co dostrzegł okazało się być barierę, w której znajdowała się drużyna WW74.
Kapitan: Co oni do licha wyprawiają?!
Osoba: Jakie są rozkazy?
Kapitan: To, co wcześniej, bariera i związanie. Obserwuj tamtą grupkę, jeśli będą w niebezpieczeństwie rusz im pomóc.
Osoba: Tak jest!
Olek poczuła się trochę dziwnie. Nie czuła się komfortowo i bezpiecznie, w tak małej barierze.
Olek: Co się dzieje?
Kłęb przez chwile się rzucał, ale znów został związany łańcuchami, oczywiście nie był z tego zadowolony. To była syzyfowa praca ze strony organizacji. Robili w kółko to samo, nie mieli żadnego konkretnego planu. Czekali tylko na to, aż zjawi się wyczekiwana osoba, która zajmie się ich problemem.
CZYTASZ
Trzepot Motyla
FantasyMarzeniem Olka zawsze było dołączenie do organizacji zajmuje się zwalczaniem potworów, które stanowią zagrożenie dla ludzkiego życia. Nagle przydarza się sytuacja, dzięki której trafia ona do organizacji Trzepot Motyla. Teraz w końcu może zrealizowa...