5. Kim tak naprawdę jestem?

223 13 10
                                    

Kenma

Po kilkunastogodzinnej podróży samolotem, w końcu byłem na miejscu. Kuroo nie wiedział, że przyjeżdżam. Ma to być niespodzianka. Po jakiejś godzinie wszystko miałem już załatwione na lotnisku i mogłem zacząć kierować się w stronę mieszkania Kuroo. Ale coś co zobaczyłem po drodze, nie było tym co chciałbym kiedykolwiek zobaczyć.

Kuroo

Minęło już tyle czasu, czemu ta idiotka mnie nie zostawi? Nawet jak szedłem do sklepu to ona oczywiście za mną.

- No Kuroo, ile razy mam ci mówić, że to wam nie wyjdzie, a my jesteśmy dla siebie stworzeni.- mówiła tym swoim irytującym głosem.
- A ile razy do cholery ja mam ci mówić, żebyś sobie spokój dała?

Lya

Jak zawsze chodziłam za Kuroo,żeby przekonać go do mnie, ale dzisiaj będzie przełomowy dzień. Wiedziałam, że ten cały Kenma ma dzisiaj przyjechać. Teraz tylko wystarczy poczekać, aż już tutaj będzie i pocałować Kuroo na jego oczach. Z tym nie będzie jakiegoś problemu.

- A ile razy do cholery ja mam ci mówić, żebyś sobie spokój dała?- powiedział ewidentnie zirytowany. Ale to nie było ważne, bo dostrzegłam zbliżającego się w naszą stronę Kenmę. Wiele nie myśląc rzuciłam się na niego, z pewnością, że drugi chłopak to zobaczy.

Kenma

Tak, widziałem to wszystko. Czyli jednak kogoś ma, ha. Więc to jest ta cała Lya. Czy powinienem się jej pozbyć? Czy zostawić ich samych? Kim tak naprawdę jestem i czego chce? "Idź znajdź SWOJEGO Kuroo i wyeliminuj każdego, który wam przeszkodzi." Czy powinienem? Czy może pozwolić im zostać razem? W domu byłem pewny, że chce się jej pozbyć, ale teraz? Nie wiem. Przede wszystkim, gdzie ja mam teraz iść? Do Kuroo? Może powinienem? Spróbuję..

Po jakimś czasie byłam pod blokiem Kuroo, wyciągnąłem telefon i zacząłem do niego dzwonić. Po kilku sygnałach odebrał.

- Ken?? Stało się coś, że dzwonisz pierwszy? Nigdy nie dzwonisz pierwszy.- odezwał się zmartwiony głos w słuchawce.
- Mam pytanie. Jesteś może w mieszkaniu?
- No jestem, a co jest?
- W takim razie otwórz drzwi.- powiedziałem lekko wesołym tonem.
- KENMA?! CZY TY DO MNIE PRZYLECIAŁEŚ?
- Oczywiście, że tak. W końcu jutro masz urodziny :)
- WIDJKWDJX, JUŻ IDĘ PO CIEBIE!- po tym donośnym krzyku, rozłączył się i przybiegł otworzyć mi drzwi.

Po kilku sekundach byliśmy już wtuleni w siebie.

- Tęskniłem Ken i to bardzo..- powiedział czarnowłosy przytulając mnie mocniej.

Za mną tęskniłeś? Masz przecież ta całą Lya. Znowu się mną bawisz?

- Ja za tobą też Kuroo.- nie wiedziałem co mu odpowiedzieć, nie powiem mu przecież od razu, że się mną bawi.

Po chwili byliśmy już w środku. Nagle Kuroo spoważniał i powiedział, że chce o czymś ze mną porozmawiać. Czyli chce zerwać, czego ja się tak właściwie spodziewałem?

- Słuchaj Ken, musimy pogadać. Możesz mnie za to znienawidzić, ale chcę być z tobą szczery.
- Słucham, o co chodzi?- opowiedziałem niemalże pewny tego, że to koniec.
- Pamiętasz może jak byłem w barze razem z moim wydziałem? To wtedy mocno się upiłem i wyszło tak, że skończyłem w łóżka z Lya. Wiem, że żadne moje słowa mnie nie usprawiedliwią, ale przepraszam. Żałuję tego każdego dnia. W dodatku ta szmata codziennie za mną chodzi, żeby przekonać ją do mnie. Przepraszam cię Kenma.
- Czyli jednak nie jesteście razem?- tylko taka odpowiedź przychodził mi do głowy.
- Huh? Co to za pytanie? Nigdy nie byłem i nie będę. Kocham tylko ciebie.
- Czyli mówisz, że ta suka cię prześladuje i dzisiaj pocałowała ta?
- Chwila skąd wiesz o dzisiaj?- zapytał zdezorientowany Kuroo.
- Widziałem was.
- Kenma to nie tak. Ona sama się na mnie rzuciła, ja nie chcia--
- Kuroo ja wiem. Odpowiedz mi tylko na jedno pytanie.- przerwałem mu ze spokojem.
- Na jakie?
- Czy chcesz, żeby Lya zniknęła? Na dobre?
- W jakim sensie?- Kuroo był jeszcze bardzie zdezorientowany niż wcześniej. Podszedłem do mojej walizki i wyciągnąłem z niej ostrze z imieniem Lyali na nim. (dop. autorki- zignorujemy fakt, że Kenma przeniósł ten nóż przez odprawę ok XD)
- W takim sensie Kuroo. Chcesz, żeby zniknęła? Czy może coś do niej czujesz?
- Kenma?! Po co ci ten nóż z jej imieniem?!- zapytał przerażony Kuroo.
- Ja się tylko słucham rady mojej kochanej matki. "Idź znajdź SWOJEGO Kuroo i wyeliminuj każdego, który wam przeszkodzi." Więc to robię, ona jest przeszkodą, więc trzeba się jej pozbyć.
- Kenma spokojnie. To prawda, że jej nienawidzę ale nie na tyle, żeby ją zabijać!
- Czyli chcesz powiedzieć, żeby zabiłem moją matkę po to, żeby tu przylecieć i dowiedzieć się, że czujesz coś do tej dziwki?- zapytałem ze złością.
- CHWILA, ZABIŁEŚ SWOJĄ MATKĘ?
- Była przeszkodą.
- Kenma tak nie można..
- Jak tak ci to przeszkadza to proszę, zostaw mnie dla niej, i tak ją zabije nie zależnie od twojej decyzji. Nie ważne co będę musiał zrobić, będziesz mój i tylko mój.
- Wiesz przecież, że cię nie zostawię. Szczerze rób co chcesz z tą szmatą.
- I teraz się rozumiemy. Kocham cię Kuroo.

Więc jednak nic poza tym jednym razem ich nie łączy. Cóż ten jeden raz to za dużo. Muszę się z nią rozliczyć, jednostronnie.

•••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••
Hai~! Witam ponownie, dzisiaj trochę jakiś tam dramatów. Jednak zdecydowałam się na w miarę happy end na koniec. Także to tyle w tym rozdziale będzie spotkanie Lyali i Kenmy także do zobaczenia następnym razem! Jeszcze lil ciekawostka, Kuroo totalnie akceptuje zachowanie Kenmy ponieważ, go kocha i wiedział od dawna, że jest narażony na przejęcie choroby przez matkę. O chorobie matki też wiedział. Chyba tyle, bye~

Far away to love || Kuroken || PORZUCONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz