HARRY'S POV
Kilkanaście minut po dwudziestej, gdy kawiarnia została już zamknięta, wpakowałem do bagażnika walizkę Adili, która siedziała już na miejscu pasażera. Usiadłem za kierownicą, odpaliłem silnik i ruszyliśmy w stronę mojego mieszkania. Obserwowałem ją kątem oka, moje usta same wygięły się w lekkim uśmiechu. Już chciałem coś powiedzieć, by zacząć rozmowę, kiedy ta mnie uprzedziła.
- To urocze, że tak wczułeś się w rolę narzeczonego, ale wolałabym, żebyś nie zabijał wzrokiem moich znajomych ani kolegów z pracy - popatrzyła na mnie swoimi szarymi oczami z odrobiną nagany.
- Skoro to tylko kolega to nie widzę przeszkód - odezwałem się, nie przerywając z nią kontaktu wzrokowego.
- A jeśli nawet Enzo byłby kimś więcej, to co? Nie masz prawa ...
- Wydaje mi się, że mam skoro płacę ci aż trzydzieści tysięcy miesięcznie, kochanie - przerwałem jej gwałtownie, czując jak rośnie we mnie gniew. Mimowolnie mocniej zacisnąłem dłonie na kierownicy.
- Ale to ja miałam udawać twoją narzeczoną przed twoją rodziną, nie na odwrót. Poza tym fakt, że tyle mi zapłacisz nie oznacza, że mnie kupiłeś i jestem na każde twoje skinienie. Przepraszam, ale jeśli tak to sobie wyobrażasz to chyba nie mogę ci pomóc i powinniśmy to zakończyć, zanim naprawdę zaczęliśmy - wypuściłem głośno powietrze z płuc, słysząc jej słowa. Całe szczęście, że przed wyjściem po nią zażyłem leki, bo inaczej nie wiem jakby się to skończyło.
- Masz rację, to ja przepraszam. To już się nie powtórzy, obiecuję. Enzo ... Co to za imię w ogóle? - skrzywiłem się, parkując pod apartamentowcem, w którym mieszkałem.
- To zdrobnienie od imienia Lorenzo. Jego matka jest Włoszką, a ojciec Brytyjczykiem - wyjaśniła, wysiadając z auta i posyłając mi spojrzenie pełne politowania.
Wyjąłem walizkę Adili, zamknąłem auto i razem udaliśmy w stronę domu. Na windę nie musieliśmy czekać długo, więc chwilę później stanęliśmy przed drzwiami mojego mieszkania, które otworzyłem i puściłem ją przodem. Dopiero teraz dokładniej widziałem, co miała na sobie - jeansowe ogrodniczki przed kolano i białą bluzeczkę. Wyglądała naprawdę słodko i dziewczęco.
- Pięknie tu - szepnęła, rozglądając się wokół. W jej oczach widać było zachwyt.
- Chodź, pokażę ci twoją sypialnię - chwyciłem ją za rękę, a ona była chyba w zbyt wielkim szoku, by ją wyrwać i posłusznie szła tuż za mną. Kiedy zachęciłem ją gestem do wejścia do owego pokoju, uśmiech zagościł na jej wargach, a nasze spojrzenia się skrzyżowały na odrobinę dłużej niż dotychczas.
- Teraz pójdę zrobić kolację, a ty sobie odpocznij. Później omówimy dokładnie plan działania, Adilo - skinęła głową, wsuwając kosmyk swoich długich włosów za ucho. - Zawołam cię, gdy wszystko będzie gotowe - szepnąłem. Następnie ucałowałem jej czoło, na co zareagowała rumieńcem i zostawiłem ją samą, by móc zająć się przygotowaniem mojego popisowego dania - calzone.ADILA'S POV
Moja sypialnia była… wow. Nigdy nie przypuszczałam, że kiedykolwiek będę mieszkać w tak eleganckim miejscu. Było tam naprawdę pięknie. Wielkie łóżko z baldachimem aż do siebie zapraszało. Niestety byłam zbyt zestresowana, aby odpoczywać, dlatego zajęłam się rozpakowywaniem moich rzeczy. Większość złożonych i posegregowanych ubrań znalazła się na łóżku. Niestety nigdzie nie mogłam dostrzec szafy. Rozejrzałam się powtórnie i moim oczom ukazały się drzwi. Były w samym rogu i zlewały się z kolorem ścian, dlatego nie zwróciłam na nie wcześniej uwagi. Podeszłam do nich i pociągnęłam za klamkę. Kiedy zobaczyłam ogromną garderobę zaparło mi dech w piersi. Nie dość, że była większa od mojego poprzedniego pokoju, to jeszcze była zaopatrzona w przeróżne damskie ubrania. Stałam chwilę z otwartą buzią. Może ta praca nie będzie taka zła? Potrząsnęłam głową i opuściłam pokój.
- Um… Harry? - zapytałam, kiedy doszłam do kuchni. Chłopak poruszał się przy kuchence, mieszał w garnkach i szczerze mówiąc sam wyglądał bardzo apetycznie. Natychmiastowo zbeształam się w myślach. Adila, uspokój się! Jakby nie patrzeć, to twój szef.
- Tak? - jego bystre spojrzenie skierował wprost na mnie.
- Ta garderoba, to…
- Bonus - mrugnął do mnie - I forma podziękowania. Gdyby nie ty, znalazłbym się na lodzie.
Wyciągnął talerze z szafki i zaczął nakładać danie.
Siedzieliśmy przy stole, naprzeciwko siebie. Było dość niezręcznie, ponieważ żadne z nas nie wiedziało jak rozpocząć rozmowę. Zajęłam się jedzeniem. Harry gotował niesamowicie, prawie tak dobrze, jak Riley. Chciałabym, żeby i on i Cassie byli tu ze mną, a nie gnieździli się w małym mieszkanku. Westchnęłam cicho.
- Jak ci smakuje? - przerwał ciszę Harry. Cały czas czułam na sobie jego wzrok. Przyprawiało mnie to o ciarki, ale nie dlatego, że się bałam, ale dlatego, że nikt nigdy nie patrzył na mnie w taki sposób.
- Bardzo dobre - mruknęłam - Może dasz mi kiedyś lekcje z gotowania? Powinnam się trochę podszkolić - zaśmiałam się cicho, na co Harry mi zawtórował. Atmosfera z minuty na minutę robiła się coraz luźniejsza.
- Chętnie - chwilę później powiedział coś, dzięki czemu moje serce wywróciło koziołka - Przelałem pieniądze na twoje konto za pierwszy miesiąc.
- Naprawdę? - moje oczy błyszczały i miałam chęć zadzwonić do rodzeństwa i powiedzieć im, że mają iść do sklepu i kupić za to, co tylko chcą.
- Tak. Ale musimy teraz dokończyć warunki - skinęłam sztywno głową i poszłam za nim do salonu. Moje nogi były jak z waty.
_______________
jak wrażenia po rozdziale, misiaki? czekamy na ślady waszej obecności i dziękujemy za wszystkie komentarze, przez które razem z Kasią mamy uśmiechy na mordkach :D to znaczy dla nas mnóstwo! +szczęśliwego dnia singla ♥
CZYTASZ
fake fiancée || h.s
Fanfiction"Oczy są zadziwiające. Po nich poznasz. ile człowiek spał, czy płakał, jaki ma nastrój, jak bardzo jest niekochany. "