Rozdział 1

10 0 0
                                    

-Gdzie idziesz, dzieciaku?

Jak zwykle zostałem przyszpilony do ściany przez dwóch chłopców. Jednym z nich był Tymon, który z powodu tego, że był dość wysoki, pilnował czy nikt nie idzie. Natomiast drugi, Sebastian, który wręcz łamał mi swoimi pięściami moje drobne nadgarstki, był niezwykle przypakowany. Z jednej strony imponował mi jego wygląd, ale z drugiej czy ja powinien o czymś takim myśleć?!

-Oddawaj kasę, ty pedale!- wydarł się.

-Niby jak ci mam ją oddać, gdy trzymasz mnie przy ścianie tymi łapami?! Młotek i gwoździe też ci dać?!

Powinieniem czasami trzymać język za zębami. Zdałem sobie sprawę, że zaraz będę mieć przeskrobane, ale mimo to nie odczuwałem strachu. Tyle razy to mi się przydarzyło...

-Coś ty powiedział, mały gnoju?!- krzyknął.

Sebastian zamachnął się i uderzył mnie pięścią w twarz. Z mojego nosa zaczęła cieknąć krew, a także miałem rozciętą wargę. Puścili mnie, a z powodu mojego niskiego wzrostu upadłem na podłogę. Skuliłem się z bólu.

-Dobra, spadamy. I tak go jeszcze spotkamy.

Odeszli, a ja kuliłem się z bólu, dopóki jakaś nauczycielka nie przejęła się tym, że ktoś leży pod szafkami. Nie dla żartu, tylko dlatego że został zaatakowany. Tak, w mojej szkole nauczyciele mają wywalone na takie sytuacje. Według nich rozmawianie z takimi osobami i wpisywanie uwag jest bezsensu, bo i tak będą robić to samo. Ja rozumiem, ale jak ktoś leży na podłodze z zakrwawioną twarzą, to może kurna zareagujecie?!

Siedzę u higienistki z zimnym ręcznikiem przyłożonym do nosa. Z moją wargą już wszystko w porządku, pomijając fakt że strasznie spuchła i na ranie zaczął powoli robić się strup. Tak szczerze lubię tu siedzieć. Nasza pielęgniarka jest bardzo sympatyczna, zawsze daje mi po wizycie u niej jakiś owoc. Wie że jestem weganinem i że staram się prowadzić zdrowy tryb życia.

-To znowu oni?- wyrwała mnie z zamyślenia pielęgniarka.

-Um... Tak, ale niech się pani nie przejmuje. W końcu odpuszczą, a poza tym to też moja wina. Jakbym się nie odzywał, to bym nie dostał.

-Kochanie, nie możesz tak mówić. Oni robią źle, a ty próbujesz się bronić. Bardzo dobrze że się im postawiłeś, tylko szkoda że bez efektów. Hmm... Porozmawiam z nimi, dobrze?

-Boję się, że przez to będę mieć większe kłopoty.

-Wszystko będzie w porządku, skarbie.

Po jej słowach automatycznie zrobiło mi się ciepło na serduszku. Dlaczego ona nie zarządza szkołą? Byłaby dobrą dyrektorką. Zrobię jutro plakat z napisem „Głosujcie na naszą pielęgniarkę". To będzie piękne. Już to widzę.

-Ja już się będę zbierał, proszę pani. Została mi jeszcze jedna lekcja.

-Na pewno nie chcesz tu jeszcze zostać?- zapytała zatroskana.

-Naprawdę już mi lepiej. Dziękuję, do widzenia.

Kiedy już miałem wyjść, pielęgniarka zatrzymała mnie.

-Zapomniałeś o jabłuszku- posłała mi uśmiech. Szczery, dobry uśmiech, który tak uwielbiałem.

-Dziękuję- uśmiechnąłem się do niej i schowałem jabłko do plecaka.

Skierowałem się stronę automatów, bo trwała jeszcze przerwa. Postanowiłem że napiję się wody.

-Ej, Emilia! Widzisz tego gościa?

-Tak. Boże... Co mu się stało? Wygląda jak potwór.

-Dokładnie. W ogóle słyszałam, że jest gejem.

-Nie gadaj. Nie dość że brzydki jak noc, to jeszcze pedał.

Olałem rozmowę dziewczyn i szedłem dalej. Kiedy doszedłem do automatu, wrzuciłem do maszyny pieniądze, po czym wybrałem przycisk z napisem woda. Poczekałem trochę i w końcu dostałem to co chciałem.

-To gdzie ja teraz mam?- zapytałem sam siebie i spojrzałem na telefon na którym znajdował się mój plan lekcji.

Sala 120, matematyka. No to idziemy na tą rzeź. Zadzwonił dzwonek, a ja szybkim krokiem udałem się pod wcześniej wspomnianą klasę.

-Mrok Filip.

-Jestem- powiedziałem, wchodząc do klasy.

-Spóźniony- mruknął nauczyciel i machnął ręką, żebym usiadł i mu nie przeszkadzał, co też zrobiłem. Usiadłem w pierwszej ławce, bo wszystkie inne były zajęte, a inni nie chcieli żebym zajmował miejsce obok nich, dlatego padło na pierwszą ławkę przy drzwiach. W sumie będę mógł szybciej uciec. To jakiś plus.

-Dzisiaj zajmiemy się szukaniem x, czy ktoś wie jak to obliczyć?

Nasz profesor zaczął zapisywać na tablicy działanie, a ja dziwnym trafem wiedziałem jaka będzie odpowiedź, nawet nie rozwiązując tego.

-25- powiedziałem, a wszystkie oczy w klasie zwróciły się w moją stronę.

Profesor spojrzał na mnie i przeliczył na tablicy zadanie, które po rozwiązaniu pokazywało wynik, który powiedziałem.

-Bardzo dobrze. W takim razie podejdź do tablicy i na podstawie moich obliczeń wyjaśnij klasie jak to zrobić.

Wolnym krokiem podszedłem do tablicy i zacząłem tłumaczyć. Oczywiście nikt mnie nie słuchał, ale dobra to będzie ich problem, jak tego nie zrozumieją. Gdy skończyłem siadłem na swoje miejsce, a profesor zabrał głos.

-W takim razie w ćwiczeniach na stronie 48 są zadania i macie je zrobić na następną lekcję. Będę sprawdzał, więc się skupcie.

Pomimo że mój profesor od matematyki jest ostry i nie toleruje osób homoseksualnych, więc mnie nie lubi, to nie czepia się mnie zbytnio, ponieważ jestem mądry. W sumie zawsze tak miałem, nie musiałem się uczyć, a ja i tak znałem odpowiedź.

Zadzwonił dzwonek. Jako że to była moja ostatnia lekcja, udałem się w stronę drzwi wyjściowych. Zaczerpnąłem świeżego powietrza i wracając do domu cieszyłem się ładną pogodą. Pewnie uważacie mnie teraz za dziwaka. Dostał po twarzy, obgadali mnie, a ten z uśmiechem wraca do domu? Otóż to! Pomimo tego jacy źli są dla mnie ludzie, to próbuje się cieszyć z małych rzeczy, których inni nie dostrzegają, więc jak mówiłem z uśmiechem na twarzy wracałem do domu.

Lover under my bedOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz