26 lipiec 2014
Rozdzwonił się telefon. Ta, bardzo inteligentne, ale to nie mój a tego przygłupa. Podniosłem go i spojrzałem na wyświetlacz. „Połączenie przychodzące: Shin-chan"... Dobra, ja tego dziada sam nie wyleczę, to może ten jego znajomy coś tam wymyśli, weźmie go do siebie czy coś. Odebrałem.
- Ach, Izaya jesteś bardzo zajęty? - Odezwał się niepewny głos po drugiej stronie słuchawki.
- Izaya-kun jest bardzo zajęty zdychaniem przy mnie na betonie... - Zauważyłem jakże inteligentnie. Cisza. - Tak, wiem jak to zabrzmiało, ale od razu mówię, nic mu nie zrobiłem. - Warknąłem zły. Usłyszałem krótkie westchnięcie ulgi. - Głupi buc ma wysoką gorączkę i zemdlał mi w chwili, jak miałem cisnąc kontenerem w jego pusty czerep...
- Yyy... J-Jak to kontenerem?!
- Normalnie. - Prychnąłem zirytowany. - Audi nie zmieściło się w przejściu uliczki, bo bym nim rzucił...
- Eeehhh?!
Świetnie teraz będzie kilka godzin zastanawiał się co powiedzieć, huh? Chociaż ten głos skądś mi się kojarzy...
- Sh... Shizuo? - Wydusił w końcu koleś po drugiej stronie. - Shizuo, to ty prawda?
- Ee? Taa, a kto pyta? - Zamrugałem niepewnie. - Chwila... Shinra?
- Wiedziałem, że to rzucanie czymś ciężkim skądś mi się kojarzyło! - Zaśmiał się Shinra. - Ale nie czas na żarty, co z Izayą?
- Ma gorączkę, rumieńce, poci się, a wcześniej ciężko było tej gnidzie wypowiedzieć dokładnie zdanie bez zająknięcia. - Mruknąłem niepocieszony dźgając zwłoki Orihary jakimś patykiem, który leżał obok. - Myślałem też nad zostawieniem jego zdechłych zwłok, ale po stwierdzeniu, że jak padnie ot tak, to nie będę mieć z tego przyjemności, bo to nie ja go zatłukę...
- Wiedziałem, że jednak lubisz Izaye, Shizuo. - Zaśmiał się wesoło.
Moja brew niebezpiecznie zadrgała. Zaraz kogoś zabiję, przysięgam...
- Celty zaraz tam będzie, to przywieziecie Izayę i sprawdzę, co z jego stanem.
- Co? - Wyłączyłem się na chwilę, cholera. - Jak to „my"?! Nie będę tego popaprańca targać do ciebie!
- Ale Shizuo...
- Nie, nie zmusicie mnie w żadnym wypadku, żebym zawoził tego kretyna do ciebie, rozumiemy się?! Nie, znaczy nie!
Kwadrans później...
- Nienawidzę was... - Warknąłem wkurzony. - Nie wiem, jakim cudem udało się wam mnie namówić na przytarganie tego imbecyla z ilorazem inteligencji godnym przedszkolaka, ale umywam od tego ręce!

CZYTASZ
Szept (Korekta 0%)
FanfictionShizuo jednego dnia stracił cierpliwość, bo Izaya. A potem prywatne życie, bo też gnida Izaya.