° 7 °

246 20 22
                                    

Ślizgonka poczuła niewyobrażalny gorąc na policzkach kiedy mężczyzna prowadził ją do gabinetu. W myślach przeklinała swoją szczerość, ale też nieostrożność. Czasem wolała by siedzieć cicho, niż palnąć jakąś głupotę. Tak przynajmniej powtarzał jej ojciec.

Pomieszczenie do którego weszli nie ogromne ale należało do dość dużych. Przy ścianach stały wysokie regały w całości zapełnione jakimiś księgami.  W czasie kiedy kobieta rozglądała się po pomieszczeniu, Tezeusz podszedł do swojego biurka i otworzył jedną z szuflad gdzie trzymał istotne notki.

- Delia Imorston ?

Skierowała spojrzenie wprost na niego.

- Tak. A pan to...?

Ciemnowłosy schował skrawek pergaminu do szuflady i wyprostował się.

- Tezeusz Scamander. Szef tutejszego biura aurorów które bardzo Pani przed chwilą wychwaliła - powiedział nieco rozbawiony.

Nagle fakty w głowie Delii dopasowały się do siebie niczym puzzle w układance. Znała go.

- nie żartuj, to nie może być ten sam Scamander - powiedziała z niedowierzaniem zakładając ręce na piersi w ogóle nie zwracając uwagi że zaczęła mówić do mężczyzny na ty - znaczy się, proszę wybaczyć - mruknęła.

Usiadła na jednym z krzeseł stojących przed masywnym biurkiem aurora.

Tezeusz zaczynał mieć nieco mieszane uczucia co do aurorki z Ameryki chociażby dlatego że już dwukrotnie podważyła jego porządek. Delia z kolei zamilkła na dłuższą chwilę, przygotowując się do rozmowy o tym dlaczego tu była.

W międzyczasie Scamander wyciągnął z szuflady cieniutką teczkę i otworzył ją. Na pierwszej stronie łypała na niego ze zdjęcia nieco młodsza dziewczyna o bystrym spojrzeniu. To w niej się nie zmieniło - pomyślał mężczyzna i przewrócił kartkę dalej.

- macie bardzo ubogie informacje - odezwała się nagle zwracając tym na siebie jego uwagę.

- ostatnio były wystarczające...

- ale za niedługo to będzie tylko kropla w morzu tego co powinniście wiedzieć. - oparła dłonie o biurko nieco się nad nim nachylając.

Skrępowanie Delii minęło Tak szybko jak się pojawiło. Dziewczyna usiadła z powrotem wygodnie zakładając nogę na nogę. Ciemnowłosy stwierdził że jej dane sprawdzi później a teraz zajmą się wreszcie konkretami.

- wiem że wysłał panią Graves... - zaczął

- nie tylko on - mruknęła przypominając sobie ten wieczór w domku nad jeziorem.

Scamander był osobą którą ciężko było wyprowadzić z równowagi ale ta ślizgonka, to siebie przypomniał, powoli zaczynała do tego dążyć.

- być może ale została pani wyróżniona do współpracy z nami z czego bardzo się cieszę - powiedział i uśmiechnął się.

Delia westchnęła prostując się na krześle.

- przyjechałam do tego ministerstwa licząc że osoby z którymi będę współpracować będą kompetentne. Mam nadzieję że się nie mylę ?

- oczywiście nie zawiedzie się Pani.

- jedyne czym się póki co zawiodłam to wasza gazeta, chochliki urosły do rangi Grindelwalda - nazwisko czarnoksiężnika wręcz wypluła z pogardą.

Tezeusz nie skojarzył faktów a tego Delia już nie miała ochoty mu wypominać. Nie każdy musiał wiedzieć o jej bólu i tym jaką chęć zemsty czuje do tego człowieka za to co jej zrobił.

- nie chcemy wzbudzać niepotrzebnej paniki.

- niepotrzebnej paniki ? - ciemnowłosa aż prychnęła z niedowierzaniem - ludzie powinni wiedzieć trochę więcej niż to że on istnieje !

Wyraz twarzy aurora nadal pozostawał spokojny co doprowadzało Imorston na skraj wytrzymałości nerwów.

- owszem, jak widać nasze ministerstwo ma inne zasady niż te pani więc będzie trzeba się dostosować.

- uważaj Scamander bo to zrobię. Mam być twoja podwładną, tak ?

Mężczyzna skinął głową, patrząc na nią uważnie.

- takie było założenie.

Ciemnowłosa zaczęła się nagle śmiać co go zdezorientowało. Za to Delia nie umiała opanować swojego rozbawienia.

Po moim trupie będę się go słuchać.

Chwilę potem udało jej się jednak uspokoić i spojrzała na niego uśmiechając się lekko.

-  to jakiś absurd.

Tezeusz wstał z fotela opierając dłonie o blat biurka i pochylając się nieco w jej stronę.

- A mi się wydaje że niezbyt. Ma pani nam pomagac a nie nami dyrygować jak się Pani spodoba.

Wyraz twarzy aurorki stężał, a ona sama też podniosła się z krzesła. Wzrostem nadal mu nie dorównywała ale była tylko niewiele niższa.

-A ja sądzę że Pan mi już wszystko wyjaśnił Panie Scamander. Żegnam !

Mamrocząc coś pod nosem ruszyła w stronę wyjścia z pomieszczenia. Tezeusz odprowadził ją zaskoczonym wzrokiem. Nie spodziewał się takiej reakcji z jej strony, a tym bardziej tego że wyjdzie.

Westchnął głeboko i opadł na fotel przejeżdżając dłonią po twarzy. Nie tak sobie wyobrażał te rozmowę, a w szczególności jej zakończenie. Dłonią lekko rozmasował skronie.

- Jean! Przynieś mi proszę herbatę !

Tezeusz zamyślił się nieco, a kiedy sekretarka przyniosła mu filiżankę z herbatą podziękował i postanowił przejrzeć dokładnie dokumenty Delii.

W tym samym czasie brunetka, nieco wzburzona kierowała się do wyjścia z ministerstwa. Tym razem nie miała ochoty na podziwianie czegokolwiek więc zdecydowała się na podróż poprzez kominek.

Weszła do obłożonego czarnymi kaflami kominka a zielone płomienie otoczyły ją, a mimo to nie czuła gorąca. Chwilę potem wyszła z kominka jednego ze sklepów na Pokątnej. Początkowo nieco się zachwiała bo nie przywykła do jego rodzaju przemieszczania i postawiła następnym razem się deportować.

Wyszła na zatłoczoną ulice i skierowała swoje kroki w stronę Dziurawego Kotła. Kiedy już weszła do wynajętego pokoiku stwierdziła że musiała tedy przejść sprzątaczka. Jej walizka leżała na łóżku, a nie na krześle, na stoliku stała jakaś nowa świeża roślina. Jedyne co się nie zmieniło to kłebcie kurzu leżące w rogach pomieszczenia.

Westchnęła ciężko ściągając płaszcz i kładąc go na krześle i podeszła do okna wychodzącego na ulice.

Była pewna że pójdzie łatwiej. Nie spodziewała się jednak że będzie musiała się kogoś słuchać. Graves nic jej nie wspomniał o tym jak to będzie wyglądać przez co czuła do niego lekką niechęć.

- i czemuś ty się na to zgodziła, Imorston ?

Aurorów nigdy za wiele · Tezeusz ScamanderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz