IwI

3.2K 83 486
                                    

Baku:
-wracamy? - spojrzałem na niego

Kiri:
Przytaknąłem głową. Powoli wstałem.

Baku:
Wstałem i zlapalem go za rękę

Kiri
Delikatnie ją ścisnąłem, spojrzałem na niego z delikatnym uśmiechem.

Baku:
Zarumienilem się i dalej pije szejka

Kiri
Wyszlismy z maka. Ruszyliśmy na przystanek autobusowy. Przeplotem nasze palce.

Baku:
-wredne.... - powiedziałem zarumieniony i dalej piłem szejka -zawsze musisz sprawiać że się rumienie?

Kiri
-ja tylko ci ukazuje miłość!to nie moja wina, że się rumienisz.-zaśmiałem się cicho.Usiadłem na ławce przy przystanku i delikatnie go pociągnąłem.Usadowiłem go na swoich kolanach.

Baku:
-w-wredne! Ugh! - odwrocilem wzrok od niego cały czerwony - jak zaczniesz sie ruszać to zabije

Kiri
Odetchnąłem cicho, wtuliłem twarz w jego szyję i przymknąłem oczy.

Baku:
Zaczalem glaskac go po głowie - śpiący jesteś?

Kiri
-trochę.A co?-mruknąłem cicho, jego szyja jest taka ciepła i miłaaa

Baku:
-jak wrócimy to idziesz spać, okej?

Kiri
-w porządku -trochę się zmieszałem.
-mogę z tobą?Wsensieuciebie.-nerwowo się zaśmiałem.

Baku;
-przecież zawsze razem śpimy głupku... - pocalowalem go w policzek i dalem napić się szejka

Kiri
Uśmiechnąłem się szeroko i napiłem się trochę tego dobrego picia.
Właśnie przyjechał autobus, poczekałem aż Bakugou że mnie zejdzie.Oboje weszliśmy do autobusu.
-Ale mało miejsca. .-mruknąłem, zaczęliśmy się przeciskać przez tłum.

Baku:
-nie lubię ludzi... - warknalem i się przytulilem do chłopaka wkurzony. - obyśmy szybko przyjechali bo ich pozabijam

Kiri
Jakaś baba obok Katsukiego spojrzała na niego przerażona przez co ja cicho się zaśmiałem. Objąłem go w pasie i mocno przytuliłem.

Baku:
Zamruczalem cicho zadowolony - masz czas pożyć jeszcze przez 3 tygodnie Eji~

Kiri
-No już cii.Wiem, że za 3 tygodnie umrę że zmęczenia przez ciebie, wiecznie napalony człowieku.-zaśmiałem się.

Baku:
-nie jestem wiecznie napalony! I to twoja wina! To ty mnie uzależniles od tego! Ugh! Baka!!

Kiri
Zaśmiałem się znowu.Kilka osób wyszło przez co mogliśmy w końcu usiąść, zająłem miejsce i przyciągnąłem do siebie Bakugou.

Baku:
Usiadłem mu na kolanach - wygodny jesteś Eji~

Kiri
-uznam to za komplement.-objalem go w pasie i ponownie wtuliłem w jego szyję

Baku:
Uśmiechnalem się - zaraz wy siadamy Eji, wstawaj - wstałem z jego kolan i poszedlem do drzwi

Kiri
-jestem taki zmęczonyyy.-jęknąłem cicho, mieliśmy dziś bardzo męczący trening z Aizawą no i ja dostałem jeszcze szlaban, że wczoraj mnie nie było.Katsuki nie dostał bo bycie omegą mu to usprawiedliwia.

Baku:
-no juz nie marudź, zaraz wysiadamy Eji~

Kiri
Jęknąłem cicho.Wysiedlismy i ruszyliśmy w stronę akademika.
Jak dotarliśmy do pokoju Bakugou to nawet nie dalem mu cokolwiek zrobić albo powiedzieć, rzuciłem się na jego łóżko i opatuliłem się poscielą.

Baku:
-przebierz się a nie.... - wziąłem piżamę i zaczalem się przy nim przebierać

Kiri
-zaarazzz. .masz taką wygodną pościel.-jęknąlem cicho.

kiribaku omegaverseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz