Wszystko na odwrót

2.5K 36 52
                                    

Kolejnego dnia, kiedy siedzieliśmy na kanapie i oglądaliśmy telewizję, nagle zadzwonił telefon Brian'a. Mężczyzna z ociąganiem odebrał połączenie, przewracając oczami.

- Czego chcesz?- mruknął, opierając nogę o stół, ale po chwili zmarszczył brwi.- Kiedy?- zerknął na mnie, ale widząc mój badając wzrok, spojrzał w bok.- No przywiozę, po to jestem, nie? Ale myślałem, że jednak ją sprzedasz.- zaśmiał się, opierając o kanapę, a moje serce szybciej zabiło.- Aaa. Nie no, twoja sprawa. Byleby forsa się zgadzała. Dobra, przyjedziemy, na razie.

Rozłączył się i bez słowa spojrzał na ekran, kiedy ja miałam wrażenie, że serce mi wyskoczy.

- O co chodzi?- ledwo wydusiłam z siebie słowa.

- Jutro jedziemy do Larry'ego.- wzruszył ramionami.- Chce cię przetestować.

- Co?- mój oddech przyśpieszył, a ręce zaczęły drżeć.

- No, Larry sprawdzi cię.- machnął ręką, przewracając oczami.- A w sumie twoje dziewictwo, które sobie weźmie.

Pokręciłam głową i zerwałam się z kanapy, po czym wbiegłam na górę do sypialni i rzuciłam się na łóżko, wybuchając płaczem.

Kurwa, jak? Jak można być tak bezdusznym i robić tak okropne rzeczy? Jeszcze on mówił o tym, jakby to była sprawa kupna bułek w piekarni. Naprawdę jutro? Już jutro? Myślałam, że dam radę jakoś się do tego przygotować, ale świadomość czegoś, a faktyczne działanie, to co innego. Teraz wiem, że i trzy lata by nie wystarczyły, żeby być gotowym do czegoś takiego. Bo to bestialstwo, nieludzkie zachowanie i mam nadzieję, że każdy kto bierze w tym jakikolwiek udział zdechnie w jak najgorszych męczarniach. Ten, który mnie "kupi", ten który mnie sprzedał i porwał w szczególności. Jeszcze ten pierdolony Larry, chce mnie zgwałcić. Na samą myśl mi nie dobrze. Aż żałuję, że nie przespałam się z kimkolwiek. Może nie bałabym się aż tak. Co ja pierdolę? 

Zaczęłam wspominać moje życie, które dotychczas było dobre. Jasne, były cięższe chwile, ale w tej chwili to były drobnostki. I pomyśleć, jak wiele może się zmienić przez kilka dni. Tak bardzo chciałam wrócić do szlabanu w domu, kłótni z Rachel i nudnej nauki. Jezu, nigdy tak nie ceniłam tego, co miałam. Stop, przecież jeszcze to mam. Póki ja żyję i póki oni żyją, nic nie jest stracone. Jeszcze do tego wrócę.

Gwałtownie poderwałam się z pościeli i ocierając łzy. Musiałam się stąd wydostać. Jutro będzie za późno. Muszę jednak trochę pomyśleć. Wiem, że dom ma alarm, ale wystarczy, że przyciągnę nim Briana w jedno miejsce i pobiegnę w drugą stronę. Najlepiej by było...

W drzwiach zauważyłam klucz, który będzie bardzo przydatny. Okej, mózgu, nie zawiedź mnie. Wyciągnęłam spod kołdry prześcieradło, które zostawiłam przy drzwiach. Poszukałam wzrokiem czegoś, czym dam radę zbić szybę. Wreszcie postawiłam na lampkę nocną, która miała metalowy stojak. Uderzyłam nim w szybę, która ledwo pękła, ale alarm zawył. Schowałam się za drzwiami, łapiąc za prześcieradło. Po chwili usłyszałam głośne i szybkie kroki, a po chwili w pomieszczeniu pojawił się Brian, na którego rzuciłam materiał i popchnęłam go na szafkę. Sama wybiegłam przez drzwi i zamknęłam go w środku. Puściłam się biegiem na dół i dopadłam do drzwi frontowych. Klucz też był w drzwiach, więc zaraz wypadłam na zewnątrz, ale kiedy zbiegałam po schodach, obok mnie zeskoczył Brian. Pisnęłam, cofając się, ale mężczyzna szybko mnie dopadł, uderzył w twarz i kopnął w brzuch, przez co wylądowałam na ziemi.

On chyba teraz na serio mnie zabije. 

Złapał mnie za ramię i zaciągnął do domu, gdzie zatrzasnął drzwi i uderzył w nie pięścią, powodując wgniecenie. Podskoczyłam, czując jak wali mi serce. Brunet spojrzał na mnie kątem oka, zaciskając pięści.

PorwanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz