Stałam przed lustrem, przyglądając się swojemu strojowi. Czarnej koszuli, czerwonej, kraciastej spódnicy i czarnym rajstopom. Machnęłam lekceważąco ręką i podeszłam do kosmetyków, znajdujących się na szafce w rogu pomieszczenia. Usiadłam na niewielkim taborecie i nachyliłam się w stronę lusterka. Pomalowałam rzęsy, a na usta nałożyłam bordową pomadkę. Większy makijaż nie jest mi potrzebny na imprezę u Rachel.
Była moją przyjaciółką od podstawówki. Mimo naszych zupełnie odmiennych charakterów i wyglądu, lubiłyśmy się. Rachel była wysoką blondynką o szarych oczach, lubiła się uczyć, interesowała się modą, trendami oraz relacjami z chłopakami.
Ja zawsze od siedzenia w szkole wolałam wagary; kino czy łażenie po mieście ze słuchawkami w uszach i dudniącym rapem czy innym rock'iem w nich. Ubrania miały być wygodne i podobać się mi, a nie być najlepszej firmy oraz najdroższej ceny. Przecież pieniądze można wydać na tyle innych rzeczy; gry, alkohol albo więcej ubrań. A mój pierwszy chłopak półtora roku temu skutecznie odpędził mnie od myślenia o związkach z idiotami jego pokroju.
Przeczesałam swoje czarne włosy i przerzuciłam je na prawe ramię. Z łóżka zabrałam niewielką, czerwoną torebkę, do której zajrzałam sprawdzając zawartość; chusteczki, tusz, szminka, guma do żucia. Rozejrzałam się po pokoju w poszukiwaniu portmonetki i telefonu, które znajdowały się na biurku. Wrzuciłam rzeczy do środka i zeszłam na parter.
Zarzuciłam na siebie skórzaną kurtkę, a na stopy założyłam czarne półbuty na obcasie. W tym czasie w drzwiach pojawiła się moja mama, przyglądając mi się. Wyprostowałam się i spojrzałam na nią pytająco.
- Tato cię odbierze.- poinformowała z delikatnym uśmiechem.
- Nie trzeba...- przewróciłam oczami.- Mogę zastać u Ray.
- Wolimy, żebyś jednak nocowała tu, nawet, jeśli wrócisz ledwo przytomna.- zaśmiał się mój tato, pojawiając się w przedpokoju.- Tylko żadnych narkotyków.- pokiwał mi palcem przed nosem.
- Przecież mnie znacie, tak?- położyłam dłonie na biodrach.- Nie biorę takich świństw.
- Oby tak zostało.- mama przytuliła mnie, ale szybko wyswobodziłam się z uścisku.
Takie czułości były rzadkością przez co, gdy tylko do nich dochodziło, chciałam być gdzie indziej; było okropnie niezręcznie.
- To... pa.- pomachałam im wychodząc.- Może zapalę joint'a.- parsknęłam śmiechem na minę mamy.
Kiedy znalazłam się na zewnątrz odetchnęłam świeżym powietrzem. Mimo, że było lato; wręcz początek wakacji, z tej okazji jest impreza; temperatura przy zachodzie słońca nieprzyjemnie się obniżała.
Zeszłam po kamiennych schodach i po chwili szłam chodnikiem, wzdłuż którego posadzone były drzewa. Mieszkałam na obrzeżach miasta; w dzielnicy domków jednorodzinnych. Rachel mieszkała dwa kilometry dalej, jednak przyzwyczaiłam się do pokonywania takiej odległości.
Nagle usłyszałam łamaną gałązkę. Zatrzymałam się i rozejrzałam; pobliski park był pogrążony w ciemności. Mój oddech przyspieszył, a oczy przeskakiwały po terenie, jednak po chwili uspokoiłam się. Mogło mi się przesłyszeć, mogło to być jakieś zwierzę; kot, pies, który komuś uciekł czy inna wiewiórka.
Pokręciłam głową, ruszając dalej. Po kilkudziesięciu metrach usłyszałam dziwną muzykę z parku. Serce podskoczyło mi do gardła, a dłonie zaczęły pocić, ale zacisnęłam je tylko w pięści i przyspieszyłam kroku.
Nie uszłam nawet dziesięciu metrów, kiedy ktoś objął mnie od tyłu i zakrył usta. Wydałam z siebie stłumiony pisk i zaczęłam się szarpać, aż nieopacznie nadepnęłam mężczyźnie, jak się domyśliłam na stopę. Ten puścił mnie, a ja automatycznie uderzyłam go w twarz. Upadł z hukiem na chodnik, a moim oczom ukazał się Max, który zwijał się na chodniku, trzymając za prawą stopę i szczękę.
CZYTASZ
Porwana
Teen FictionPatricia żyje jak każda nastolatka, dopóki nie zostaje porwana. Jednak to tylko początki złego. Jest przeznaczona dla właściciela burdelu, jednak się nie poddaje. Czy porywacz może ją zmienić? Czy sam się zmieni? Będą walczyć, czy może uratują się n...