Ucieczka

2K 36 19
                                    

Kiedy odzyskiwałam przytomność, czułam jak bolą mnie ramiona, a nogi drętwieją. Było mi dość chłodno, a na skórze pojawiała się gęsia skórka. Jęknęłam i zmierzyłam się wzrokiem. Miałam na sobie tylko bieliznę, do tego byłam przywiązana do krzesła.

Rozebrali mnie. Proszę jak o mnie dbają, żeby mi za gorąco w środku nie było.

Rozejrzałam się i mimo lekko kołującego obrazu, zobaczyłam, że naprzeciw mnie siedzi Brian. Był jeszcze nieprzytomny, ale doskonale widziałam ranę nad łukiem brwiowym. Krew, która musiała mu spływać po twarzy zaschła, więc chwilę tu jesteśmy.

Próbowałam poluzować sznury na kończynach, ale uzyskałam tylko podrażnienia. Westchnęłam i postanowiłam spróbować obudzić Brian'a. Nie chciałam hałasować, żeby nie przyciągać uwagi, ale w dwójkę może szybciej coś wymyślimy.

- Brian!- syknęłam, ale nawet nie drgnął.- Ocknij się!- warknęłam, na co mruknął pod nosem.- Brian, kurwa!- podniosłam głos, przez co podniósł głowę, ale nadal miał zamknięte oczy.- Obudź się!- syknął pod nosem, rozglądając po niewielkim pomieszczeniu.- Żyjesz?- spojrzał na mnie, nierozumiejącym wzrokiem, ale i tak odetchnęłam z ulgą.- Och, dzięki Bogu!

- Patricia? Co...- zmarszczył brwi, znów się rozglądając.- co oni nam robią?!

- Nie wiem!- zaprzeczyłam ruchem głowy.- Dopiero się ocknęłam. Brian, co tu się dzieje?- zapytałam z nadzieją, że zna odpowiedź.- Boję się.

- Strasznie przepraszam.- spuścił wzrok, przerywając wyrywanie się z wiązów.- Nie pomyślałem, że już będą czekać.- pokręcił głową, spoglądając na mnie.- To wszystko moja wina.

No ja bym tak na niego wszystkiego nie zwalała, przecież byłam obok i też nie wpadłam na pomysł, że Larry powie nam niespodziewane informacje, żebyśmy w panice wpadli na jego ludzi. Popisał się sprytem, nie ma co, nie to co my. Mogliśmy pomyśleć, co mógł uzyskać, ostrzegając nas. 

- Ale...- odetchnęłam, chcąc uspokoić oddech.- ale co nam zrobią? Czego chcą?

- Ciebie do biznesu, mnie ukarzą.- odpowiedział zaskakująco spokojnie.

- Och nie...- pokręciłam głową.- Brian...- zaczęłam znów się szarpać.- Wydostaniemy się. Czegokolwiek chcą, nie poddamy się!

- To nie takie proste.- westchnął, też próbując się uwolnić.- Trzymaj się. Wyciągnę nas z tego...- próbował poluzować więzy.- znajdę sposób...

Nagle zamek w drzwiach przeskoczył. Spojrzeliśmy na lewo, gdzie powłoka się otworzyła, a w wejściu stanął sam Larry. Brian przeniósł spojrzenie z mężczyzny na mnie i zaczął się szarpać, ale nie dawało to efektu. Blondyn wszedł do pokoju i podniósł nóż, który niósł w dłoni.

- Nie dotykaj jej!- krzyknął Brian, widząc, że się do mnie zbliża.

- Zawsze wrogo nastawiony, co?- Larry podniósł brew, bawiąc się ostrzem.

- Proszę...- jęknęłam, nie chcąc, żeby cokolwiek mi zrobił.- nie...

- Powiem tak...- nachylił się w moją stronę, na co wstrzymałam oddech.- oddaj mi się, to może daruję ci życie.

No chłop sobie chyba jaja robi. Mój słaby strach szybko uleciał i został zastąpiony przez zdenerwowanie. 

- Serio?- prychnęłam, na co podniósł brwi.- To twój deal?- na jego nierozumiejącą minę, postanowiłam wyjaśnić.- Zginę teraz, albo później, jak mnie zgwałcisz. Trudny wybór, ale wiesz co...- przekrzywiłam głowę, udając, że się zastanawiam.- Wolę teraz.

PorwanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz