Ból,strata,rozpacz

8 0 0
                                    

~ostatni tydzień grudnia 1933 roku~

pov. Hansa
Jest 27 grudnia tydzień temu pochowałem razem z mamą ojca. Matka strasznie przeżywała jego śmierć,w końcu był jej pierwszą i jedyną miłością. Matka w domu nie miała łatwo przez wymagającego ojca,który ją bezprzerwy krytykował. Spotkania z ojcem były dla niej czymś w rodzaju terapii. Dla mnie nagła śmierć ojca była szokiem i jakimś chorym snem. Mimo,że ojciec nie pokazywał swoich uczuć do mnie dość często i okazale to  bardzo mnie kochał.
-Mamo dzisiaj przyjeżdża babcia powinnaś się jakoś ogarnąć. Wyglądasz strasznie,a chyba nie chcesz żeby babcia znowu gadała i narzekała.-powiedziałem i spojrzałem na nią.
-A niech gada. Wszystko mi jedno.-powiedziała patrząc pusto przed siebie. Nie poznawałem teraz mojej mamy,wyglądała jak wrak człowieka. Równo o 12:30 babcia wraz z dziadkiem podjechali pod nasz dom. Spojrzałem ostatni raz na swój mundur,na stół z jedzeniem oraz na mamę krzątającą się bez celu po kuchni.
-Mamo chodź powitać dziadków.-powiedziałem i poszedłem w stronę drzwi.
-Już idę.-powiedziała i poprawiła spódnice.
-Witaj babciu...dziadku-powiedziałem i przywitałem się z nimi,a zaraz po mnie uczyniła to mama.
-Katherin ubrałabyś coś bardziej kolorowego.-powiedziała babcia i zmierzyła mamę od góry do dołu.
-Helgo chociaż raz byś sobie darowała te docinki. Wiesz dobrze jak Markus był ważny dla Katherin.-powiedział dziadek.
-Oh Ottonie nie musisz tak od razu się mnie czepiać. To tylko mała uwaga.-powiedziała babcia i udała się do jadalni,a zanią dziadek,który spojrzał ze smutną miną na mamę.
-Nie przejmuj się babcią.-powiedziałem i przytuliłem mamę. Później razem udaliśmy się do jadalni. Po kilku godzinach dziadkowie pojechali,a ja i mama znowu zostaliśmy sami. Przez całe spotkanie patrzyłem na mamę,która patrząc na dziadka omal nie płakała(tata był bardzo podobny do dziadka). Gdy skończyłem sprzątać po obiedzie poszedłem do swojego pokoju.

Pov. Charlotte
Tydzień temu odbył się pogrzeb ojca Hansa. Bardzo mu współczułam. Ojciec Hansa traktował mnie jak własną córkę i był dla mnie jak drugi ojciec. Mama Hansa bardzo przeżywa śmierć męża. W końcu był dla niej wszystkim,tak samo syn.
-Charlotte chodź na dół!-woła moja mama,a ja schodzę szybko na dół.
-Coś się stało?-pytam i siadam obok mojego brata.
-Przez najbliższych tydzień będziesz pod opieką brata,ponieważ ja muszę wyjechać do cioci Evy ponieważ jest chora i nie ma się nią kto zająć bo wuja nie ma,a taty nie będzie, ponieważ jedzie w delegację.-powiedziała.
-Dobrze, będę się też słuchać Heinricha-powedziałam i spojrzałam na brata.
-No i tak trzymać. Tylko jak się pokłócicie nie zdemolujcie nam domu.-powiedziała i podeszła do nas i pocałowała nas w głowy ubrała rękawiczki,płaszcz,buty i wyszła z domu.
-No to co zostaliśmy sami.-powiedział Heinrich i chciał poczochrać mi włosy,ale ponownie się odsunęłam.
-Nie tym razem haha.-powiedziałam i wstałam od stołu.
-Idę do siebie więc jakbyś coś chciał wiesz gdzie mnie szukać.-powiedziałam i zaczęłam iść po schodach do swojego pokoju. W pokoju zaczęłam uczyć się do kolejnego egzaminu. Po około 3 godzinach nauki zeszłam na dół,aby zrobić obiad dla mnie i dla brata. Po godzinie obiad był już gotowy.
-Henrich obiad!-krzyczę i po chwili słyszę jak min brat schodzi na dół do jadalni.
-Proszę.-podałam mu talerz i usiadłam na przeciwko niego.
-Smacznego.-powiedzieliśmy w tym samym czasie. Po obiedzie Henrich pomógł mi sprzątać i znów każdy poszedł do swojego pokoju. O ok. godziny 19 poszłam wziąć kompiel i poszłam spać.

Przyszło z wiatremOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz