Deszczowy dzień

6 0 0
                                    

~nadal mamy wiosnę 1934~

Pov. Hans 
Od kolacji u Państwa Kraus minęły dwa tygodnie. Przez ten okres widziałem jak moja mama znów powraca do swojej wcześniejszej osobowości. Znów zaczęła się uśmiechać i chodzić normalnie do pracy. Bardzo się s tego cieszę bo to znaczy, że powoli zbiera się z żałoby po ojcu. Ja właśnie szykuję się na spotkanie z Charlotte, która skończyła wczoraj kolejny kurs z wynikiem celującym. Bardzo cieszy mnie fakt, że chociaż jedno z nas spełnia swoje marzenia. Po około 5 minutach jestem gotowy i wychodzę z mieszkania. Po drodze witam się z dozorcą i wychodzę przed budynek, gdzie miałem czekać na przyjaciółkę. Po około 3 minutach widzę Charlotte schodzącą po schodach kamienicy.
-Serwus!-mówię i podchodzę do blondynki.
-Serwus.-odpowiada i razem udajemy się w nasze miejsce. Po chwili jesteśmy już na miejscu i siadamy na ławce. 
-Gratulację ukończenia kolejnego kursu.-mówię i przytulam Charlotte co dziewczyna odwzajemnia.
-Dziękuję. Choć łatwo nie było to jakoś mi się udało. Powiem szczerze transplantologia to nie będzie specjalizacja w jaką pójdę, haha.-mówi i lekko się uśmiecha. Po gratulacjach przechodzimy do dalszej rozmowy. Rozmawiamy może z 2 godziny? Może trochę więcej. Nagle zaczął wiać silny wiatr i zrobiło się ciemno na niebie co zwiastowało tylko jedno. Burza. Charlotte momentalnie pobladła bo straszliwe boi się burzy. Po pierwszym grzmocie znaleźliśmy się na korytarzu schodowej. 
-Okropna burza. Zawsze nadchodzi gdy nie powinna.-mówi Charlotte i delikatnie zadrgała z zimna więc podałem jej swój sweter.
-Dziękuje Hans.-mówi i się delikatnie uśmiecha co odwzajemniam. Po kilku minutach stania i bezsensownego patrzenia na burze idziemy do mieszkania rodziców Charlotte.
-Dzień dobry!-mówię i po chwili w przedpokoju pojawiła się mama Charlotte.
-Witaj Hans! Z dnia na dzień jesteś coraz przystojniejszy.-mówi mama Charlotte na co ta przewraca oczami.
-Dziękuję.-mówię i miło uśmiecham się do mamy mojej przyjaciółki.
-A jak się czuję mama?-pyta i zaprasza nas do kuchni. 
-Dobrze. Po wizycie u Państwa Kraus wyszła w końcu z żałoby i chodzi codziennie uśmiechnięta oraz wróciła normalnie do pracy.-mówię i patrzę na reakcję Pani Schulz.
-To rewelacyjnie! Przyjdź w piątek z mamą na kolację do nas. Będą też Państwo Braun z Friedhelmem, ale myślę, że twojej mamie nie będzie to przeszkadzało.-mówi i miło się uśmiecha.
-Z pewnością ja i mama przyjdziemy na kolację i dziękuję w imieniu swoim jak i mamy za zaproszenie.-mówię i uśmiecham się. Po chwili do kuchni wchodzi Heinrich w przemoczonym mundurze. 
-Dzień dobry wszystkim.-mówi i wita się z każdym po kolei.
-Hans, a gdzie masz mundur?-pyta, a ja lekko się mieszam bo przecież do tej pory nie musieliśmy w nim chodzić po zajęciach w szkole.
-Przecież nie musimy go nosić po zajęciach.-mówię, a Heinrich patrzy na mnie z lekkim smutkiem w oczach bo wie jak bardzo nie chciałem być w tej szkole.
-To ty nic nie słyszałeś? Wyszło rozporządzenie, że teraz każdy uczeń powinien nosić mundur nawet po zajęciach szkolnych. A jeśli nie będzie się stosował do tych wytycznych poniesie karę pieniężną w wysokości 2000 reichsmarków.-mówi i patrzy to na mnie to na swoją siostrę.
-Czego oni jeszcze nie wymyślą! Może zaraz wojna wybuchnie!-mówi zbulwersowanym głosem matka Charlotte i Heinricha. Na co lekko pobladłem. Jeśliby wybuchła wojna zostałbym zaciągnięty do rezerw wojskowych przez swój wiek i szkołę do jakiej uczęszczam.
-Mamo, nie przesadzaj. Hitler wymyśla nowe zasady, ale nie posunąłby się do czegoś takiego.-mówi Heinrich. Mam nadzieję, że ma rację bo wojna jest ostatnią rzeczą, której mi potrzeba. 
-Dobrze skończmy te smętne tematy. Chodź Hans.-mówi Charlotte i ciągnie mnie w stronę schodów na górę. Po chwili znaleźliśmy się w pokoju blondynki i zaczęliśmy rozmowę na różne tematy. Po około 2 godzinach stwierdziłem, że muszę zbierać się już do domu bo jutro czeka mnie egzamin z rodzajów pocisków więc muszę trochę powtórzyć. 
-To do jutra.-mówię i przytulam się z Charlotte na pożegnanie co dziewczyna oddaje.
-Do jutra! Trzymaj się!-mówi dziewczyna i odprowadza mnie do drzwi. Po drodze żegnam się z rodzicami z Charlotte i z Heinrichem. Wychodząc z mieszkania przyjaciółki natknąłem się na Panią Gretę, która mieszka na górze na przeciwko mnie więc pomogłem jej wejść po schodach. Po tym czynie kobieta jak zwykle mi podziękowała i weszła do swojego mieszkania. Po powrocie do domu powiadomiłem matkę o tym, że mama Charlotte zaprosiła nas na kolację co mama przyjęła z wielkim uśmiechem na ustach i oczywiście się zgodziła. Po tym poszedłem do swego pokoju i zacząłem się uczyć do egzaminu. Mam nadzieję, że cokolwiek z tego zapamiętam i zdam jakoś ten egzamin. Po około 2,5 godzinach nauki poszedłem się umyć i ponownie usiadłem do książek. Po kilkunastu minutach nauki poszedłem spać. 

Pov. Charlotte
Po wyjściu Hansa lekko się zmartwiłam tym, że znowu przez czyjeś wymysły będzie nieszczęśliwy, ponieważ Hans wcale nie chcę zostać wojskowym itp. Po około 3 godzinach od wyjścia Hansa poszłam wziąć kąpiel i poszłam spać.


------------------------------------------------------------------

Znowu, krótszy rozdział, ale myślę, że nie ma co się tutaj rozpisywać. Jak widać dzisiaj jest dłuższa perspektywa Hansa i mam nadzieję, że wam się podoba. 

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jan 05, 2022 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Przyszło z wiatremOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz