Rozdział 4

9 2 0
                                    

- Jak to jej nie ma?! - Rachel powiedziała, uwalniając się z objęć Maxa.
- Chcieliśmy pogadać z tym właścicielem. Ale Emma się bała tam wejść więc powiedziała, że poczeka na dworze, to poszliśmy bez niej. Kiedy wyszliśmy jej nie było. Szukaliśmy jej już wszędzie.
- Jak mogliście zostawić ją samą?! - Krzyknęła Rachel.
- Spokojnie. Znajdziemy ją. - Odpowiedział Max.
- Jakoś twoje uspokajanie mi nie pomaga.
- Gdzie idziesz?
- Jak to gdzie?! Szukać mojej przyjaciółki. Patrzyliście w lesie?
- Nie. - Odpowiedział Simon.
- Chyba tam teraz nie pójdziesz?! - Krzyknął Max.
- Oczywiście, że pójdę.
- W takim razie idziemy razem.
- Dobrze, mamo.

W lesie było już ciemno. Korony drzew zasłaniały granatowe  niebo. Nie było słychać ani jednej żywej duszy.
Rachel z coraz większym poczuciem strachu, złapała Maxa za rękę.

Mijały sekundy, minuty, godziny, a po przyjaciółce nie było widać żadnego śladu.
Rachel się cała trzęsła. Nie wiedziała czy to z powodu paniki i strachu, czy z zimna które przeszywało ją od stóp do głów.

- Może chcesz moją kurtkę? - Zapytał Max
- Nie, nie trzeba. Szukajmy dalej. - Odpowiedziała Rachel
- Może wróćmy już do hotelu. Jest późno.
- Zgłupiałeś?! Nie zasnę spokojnie, nie wiedząc gdzie jest Emma.
- Dobrze, spokojnie.

Po 30 minutach Rachel straciła nadzieję. Krzyczała cały czas, wołała Emme, ale w ten sposób tylko budziła śpiące zwierzęta. Dziewczyna nie była pewna czy ktoś porwał jej przyjaciółkę, czy po prostu gdzieś poszła.
Rachel w głębi duszy wierzyła, że Emma siedzi gdzieś za drzewem i się z nich śmieje.

Nagle dziewczyna pod swoimi nogami poczuła coś mokrego.
- Uważaj na kałuże Max. - Powiedziała Rachel
- Jakie kałuże? Przecież przez ostatnie trzy dni tu nie było chociażby najmniejszego deszczu.
- To w takim razie w co wdepnęłam?!
Rachel gwałtownie się wyprostowała i nie śmiała nawet drgnąć.
Pomimo tego, że możliwości było dużo, to dziewczyna przeczuwała, że to na czym stoi, wcale nie należy do przyjemnych rzeczy.
- Max, proszę cię zobacz co to.
- Już, patrzę.
Chłopak kucnął przed nogami dziewczyny i zaświecił latarką.
- To krew....
- Jesteś pewny?!
- Co prawda nie ma światła dziennego, ale po zapachu i czerwonych plamach na twoich butach, mogę  śmiało stwierdzić, że to krew. Radziłbym ci z niej wyjść.
- Nie mogę, boję się.
- Spokojnie.
Max złapał dziewczynę za talię i wyprowadził z kałuży krwi.
- To krew zwierzęca czy...... czy ludzka? - Zapytała Rachel.
- .....Ludzka. - Odpowiedział z przekonaniem chłopak.
- Myślisz, że ona należy do...... do Emmy?
- Nawet tak nie mów. Zobacz, ślady się ciągnął tam. Pójdziemy za nimi.

Krew i ślady butów, ciągnęły się w nieskończoność. Nie było widać ich końca.
Nagle ślady zaczynały skręcać w stronę jeziora.
Z odległości 200 metrów było widać tylko dryfującą łódkę przy brzegu.
Kiedy Rachel i Max się zbliżyli, było widać przywiązaną linię z łódki do jakiegoś człowieka.
- Zostań tu! - Powiedział Max
- Nie pójdziesz tam sam. Idę z tobą.
- Zostajesz! Gdyby coś mi się działo to nie krzycz i się nie zbliżaj, tylko dyskretnie i bezszelestnie wyjdź na główną drogę i pobiegnij po pomoc. Jasne?!
- Tak, tylko proszę uważaj na siebie.
- Będę.

Max zniknął wśród roślin. Po paru minutach już go nie było widać. Rachel tylko czekała, aż chłopak wejdzie w jej pole widzenia.
Dziewczyna zauważyła, że Max podchodzi do człowieka do którego jest przywiązana łódka.
Nagle chłopak odwraca się w stronę Rachel i daje jej znak, że może podejść.

- I co? - Zapytała Rachel.
- Nie żyje......
- Trzeba zadzwonić po policję.
- Zaraz to zrobimy, tylko jeszcze trzeba sprawdzić łódkę.

Max odwiązał linkę od mężczyzny i przykrył go kurtką.  Po chwili zaczął przyciągać bliżej brzegu łódkę.

- O boże!!! - Krzyknął Max
- Co tam jest? - Zapytała Rachel
- Martwa kobieta..... i jakiś liścik.
- Pokaż mi go.

Rachel starając nie patrzeć się w stronę martwych ludzi, otworzyła liścik i przeczytała jego zawartość na głos.

,, Ty i Emma będziecie następne. To od ciebie zależy kto pójdzie na pierwszy ogień".
...

Twój Cień IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz