Rozdział 6

4 2 0
                                    

- Max! Max, odezwij się proszę. - Rachel wpadła do sali i próbowała nawiązać kontakt z nieprzytomnym chłopakiem.
- Proszę się odsunąć. - Powiedział lekarz badając Maxa.
- Zabieramy go na blok operacyjny. - Dodał po chwili.
- Panie doktorze. On będzie żył? - Zapytała Rachel ze łzami w oczach.
- Zrobimy wszystko co w naszej mocy żeby go uratować.

Rachel została sama pośród ścian.
Patrzyła na otwarte okno i nie mogła uwierzyć, że to wszystko miało miejsce zaledwie 5 minut temu.
Dziewczyna postanowiła dokładnie obejrzeć pokój żeby poszukać śladów.
Niczego nie widziała. Tylko krew i......... NÓŻ.
Przestępca nie zdążył go zabrać.
Był na nim grawer z inicjałami.
Rachel nie zdążyła się dokładnie przyjrzeć bo do sali wbiegli przyjaciele i policja.
- Zapraszam, pojedzie pani z nami na komisariat. - Powiedział jeden z policjantów.
- Nigdzie nie jadę.
- Proszę się nie zachowywać jak dziecko. To poważna sprawa.
- Nigdzie nie jadę. Mój chłop... to znaczy przyjaciel właśnie walczy o życie. Nawet lekarze nie są w stanie zweryfikować czy się obudzi. A to wszystko moja wina. Więc jedyne co mogę teraz dla niego zrobić, to być blisko. Poza tym jestem tutaj pacjentką, więc nie mogę od tak sobie wyjść.
- No dobrze, to porozmawiamy z panią tutaj. A was proszę o opuszczenie sali.

Policjant wypraszającym gestem, wyprowadził przyjaciół Rachel z sali.
Dziewczyna nie była w stanie skupić się na pytaniach. Cały czas myślała o Max'ie.
Po tym jak zerwali, Rachel nie chciała z nim utrzymywać jakiegokolwiek kontaktu.
Ale to wszystko się zmieniło.
Znowu zaczęło jej zależeć.
Rachel była w rozsypce. Przez nią Max może umrzeć. Nie chciała się obwiniać bo wiedziała, że to nie jej wina. Ta myśl jej jednak nie pomagała. Gdyby jej tu nie było, gdyby nie zobaczyła się z Max'em,  gdyby nie wtajemniczała go w swoje życie to wszystko potoczyłoby się inaczej.

- Proszę pani, słyszała pani pytanie?
- Przepraszam, zamyśliłam się. Może pan powtórzyć?
- Czy znalazła coś pani, co mogłoby należeć do przestępcy?
- Nie....
- Na pewno?
- Sugeruje pan, że mam problemy z pamięcią? Niczego nie znalazłam. Czy możemy już skończyć? Trochę źle się czuję.
- Naturalnie. Jakby coś pani zauważyła, proszę dzwonić.

Po wyjściu policjantów, Rachel nawet nie kierowała się do przyjaciół. Od razu pobiegła w stronę bloku operacyjnego.

- Przepraszam, nie może tam pani wejść. Trwa
operacja. - Powiedziała pielęgniarka, zatrzymując przy tym dziewczynę.
- Czy ja mogę chociaż postać przed salą?
- Niestety nie.
- Proszę, ja naprawdę tam nie wejdę. Chce tylko być blisko Maxa.
- No dobrze, ale niech pani nie wchodzi.
- Obiecuję.

Operacja trwała 5 godzin. Rachel już straciła jakąkolwiek nadzieję.
Po chwili z sali wyszedł lekarz.

- Panie doktorze. Co z nim?
- Jego stan jest stabilny, ale może się pogorszyć w każdym momencie. Powoli odzyskuje przytomność.
- Dziękuję panu bardzo.
- Nie ma za co dziękować. To moja praca. Dzisiejsza doba będzie decydującą o jego stanie zdrowia.
- Mogę się z nim zobaczyć?
- Po badaniach. Ale tylko na chwilę.
- Dobrze.

Rachel poczuła jakby była lżejsza o 10 kilogramów. Poczuła wielką ulgę i nie mogła się już doczekać kiedy zobaczy Maxa.

- Max. Śpisz?
- Nie. Wyspałem się podczas operacji.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę, że żyjesz.
- Chyba jednak wiem. Ale to miłe. Masz nóż?
- Co? Skąd ty o tym wiesz?
- Jak to skąd. Kiedy ten typ próbował uciec, to ja zabrałem nóż. Wiedziałem, że go znajdziesz. Powiedziałaś o tym policjantom?
- Nie, nikt o tym nie wie. Tylko ja i ty.
- No to dobrze. Sami rozwiążemy tą sprawę.
- Najpierw musisz dojść do siebie.
- Nic nie muszę.
- A zauważyłeś coś?
- Tak, ten typ co mnie pociął, ma rude, kręcone włosy.
- Wiesz ile osób na świecie ma takie włosy?
- Ale tylko jedna z nich pracuje w tym szpitalu
...

Twój Cień IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz