-------- 29 czerwca 1995 roku --------
Wielu ludzi pogodziło się już z beznadziejną sytuacją, jednak nadal nie brakowało osób chętnych do walki ze śmierciożercami. Ministerstwo Magii też było ich pełne, dzięki czemu mimo usilnym próbom Knota wielu aurorów dołączało potajemnie do Zakonu Feniksa, który przez Proroka Codziennego stracił na tajności. Ci wszyscy ludzie wierzyli, że Dumbledore jest ich nadzieją na pokonanie Voldemorta. Nikt już nie pamiętał o Harry'm Potter'ze, który został oficjalnie uznany za zmarłego. Ci wszyscy ludzie ufali już tylko dyrektorowi Hogwartu, który mimo coraz gorszej reputacji nadal był najpotężniejszym czarodziejem na świecie.
Była jednak niewielka garstka... malutka grupka osób, które nadal wierzyły, że to Harry Potter jest tym, który pokona czarnoksiężnika. Poza Dumbledore'm, należeli do niej między innymi Remus Lupin oraz uratowany cudem z walącego się Azkabanu, Syriusz Black. Oczywiście nie były to jedyne osoby, które należały do tej grupy marzycieli, jednak byli oni najbardziej oddani swoim przekonaniom.
- Nie możemy zakończyć poszukiwań! - wykrzyknął Syriusz nie zgadzając się na postanowienia Rady Zakonu.
- Opamiętaj się Black! Ministerstwo Magii jak i cała Wielka Brytania wali się na naszych oczach - warknął ochryple Moody, który od roku był na emeryturze, choć wciąż aktywnie uczestniczył w akcjach Zakonu Feniksa. - Dzieciak zniknął lata temu. Skąd pewność, że coś z niego jeszcze zostało? - zapytał ostro, na co Black i Lupin posłali mu równie groźne spojrzenia.
- Nie możemy mieć pewności, ale nie możemy temu całkowicie zaprzeczać - warknął Remus.
- Na gdybaniu jeszcze...
- Wystarczy Alastorze! - Molly Weasley zagrzmiała uciszając kłótnię mężczyzn. Najwyraźniej straciła już cierpliwość, co było dość niecodzienne, ale też usprawiedliwione. Moody, Lupin i Black bardzo często spierali się w różnych kwestiach.
- Zgadzam się Molly, wystarczy - powiedział Dumbledore i podniósł się z krzesła.
Serce mu się krajało, gdy słuchał tych kłótni. Rozumiał Syriusza i jego desperację, jednak on sam również czuł ból na myśl o zaginionym Harry'm. Miał co prawda pewne podejrzenia, co do jego obecnej tożsamości, jednak na ten moment ani on, ani Severus nie mogli niczego potwierdzić. A on nie miał zamiaru dawać tym zmęczonym ludziom złudnej nadziei.
- Ten temat nie podlega dyskusji. Poświęciliśmy wiele czasu i zasobów na poszukiwania, jednak nie znaleźliśmy nawet jednego tropu. Musimy zamknąć te poszukiwania dla dobra Zakonu. Dalsze węszenie to zbyt duże ryzyko, gdy na każdym kroku mogą się czaić śmierciożercy - powiedział poważnie i stanowczo. - Musimy skupić się na Tomie i jego rosnących wpływach. Jeśli nic nie zrobimy, to wkrótce nic go nie zatrzyma i finalnie odciśnie na tym kraju swoje piętno - dodał a w Syriuszu wręcz zawrzało.
- Gdybyś nie wysyłał Harry'ego do tych przeklętych mugoli, to nigdy by się nie stało - wysyczał, po czym opuścił pomieszczenie trzaskając drzwiami. Remus westchnął i powoli wstał od stołu.
- Porozmawiam z nim... ale nie oczekujcie cudów - rzucił z grymasem na twarzy. Nie chciał pouczać przyjaciela wiedząc, że sam czuje się tak samo, jednak sytuacja tego wymagała i w przeciwieństwie do Black'a on dobrze o tym wiedział.
Po opuszczeniu pomieszczenia przez obu Huncwotów atmosfera nieco opadła i stała się spokojniejsza. Mimo to każdy czuł ciężar słów byłego więźnia a szczególnie Albus Dumbledore, który doskonale zdawał sobie sprawę ze swojej winy. Czuł go od lat i każdy rok sprawiał, że stawał się on coraz cięższy i bardziej natarczywy. Właśnie dlatego dyrektor Hogwartu robił wszystko, by powstrzymać Toma. Być może tak mógł chociaż trochę zadośćuczynić za swoje błędy. Taką miał nadzieję.
CZYTASZ
Pustka | Harry Potter -Zakończona-
FanficŚwiat magii o niczym nie wiedział. Nie był świadomy do ostatniej chwili. Harry Potter zniknął gdzieś w świecie mugoli i nikt, nawet potężny Dumbledore, nie był w stanie go znaleźć. Tak też rozpoczęła się era niepokoju podsycana sygnałami zwiastujący...