#3

100 8 34
                                    

***Czasy obecne***

~Godzina: 3:12 ~

Znowu tutaj jesteś- powiedział dobrze znajomy mi głos... Nienawidzę go całym sobą, to on jest odpowiedzialny za zepsucie mojego życia, ale jednocześnie się go boję.
- Wyjdź z mojej głowy! Proszę! Błagam! - powiedziałem cały się trzęsąc, złapałem się też nerwowo za głowę i natychmiast zalałem się łzami.
- nigdy się nie wyleczysz... Nie licz na to nawet! - odrzekł głos śmiejąc się, a ja jeszcze bardziej zacząłem się bać.

Po chwili głos na chwilę zamilkł i słyszałem dźwięk tak jakby ktoś pstryknął palcami. Nagle przed oczami ukazała mi się stojąca do mnie tyłem moja kochana siostra...
- C-Clara...! - powiedziałem łamiącym się głosem. Dziewczyna odwróciła się w moja stronę, płakała... Chociaż chyba słowo:" płakała" to za lekkie słowo aby określić jej stan teraz...

- Dlaczego to zrobiłeś Edd! Złamałeś naszej matce serce! Nie tylko jej! - wywrzeszczała. Próbowałem ją przytulić, lecz kiedy dotknąłem ją ta rozpłynęła się w nicości.
- huh? - poczułem nagle jak ktoś dotknął mnie za ramię, odwróciłem się w tył i ujrzałem... Siebie... Zakrwawiony, zalany łzami wisiałem bezwładnie na linie... Widząc to załamałem się jeszcze bardziej.
- Mówiłem, że się nigdy nie wyleczysz Edd! Mówiłem! - zaczął się bardziej śmiać.

Obudziłem się przerażony i nadal leciały mi łzy. Musiałem się uspokoić. To tylko sen Edd, uspokój się... Westchnąłem i popatrzyłem na godzinę.
- 3:21 ehh... - powiedziałem do siebie, spróbuję jeszcze zasnąć, bo nie mam siły wstać z łóżka, chociaż to u mnie dość typowe. Leżałem, tylko i patrzyłem w biały sufit czekając, aż zachce mi się spać.

***

- 4:36 - odpowiedziałem znowu do siebie, nie dam rady już usnąć. Spróbowałem, więc wstać. Udało mi się po jakiś 10 minutach, popatrzyłem na swoje ręce. Były pełne czerwonych kresek, były też te nowe z wczorajszego wieczora. Obiecałem im, że już tego nie zrobię, ale ja nie potrafię... Ze łzami w oczach, westchnąłem i sięgnąłem do szafki po bandaże. Zdezynfekowałem rany, strasznie piekło, ale już się przyzwyczaiłem do tego. Owinałem delikatnie ręce bandażem.
- Przeprszam... - wyszeptałem, tylko do siebie, po moich policzkach spłynęła lawina łez. Wiedziałem, że ich zawiodłem po raz kolejny w życiu.

***

Siedziałem leniwie na swoim łóżku patrząc na szafkę nocną, na której leżały moje leki. Ehh, nienawidze ich brać, ale lekarz radził mi, żebym brał je regularnie. Po chwili było już po kłopocie, myślałem co by teraz zrobić. "Może pójdę na spacer?" - pomyślałem, delikatnie wstając z łóżka, przeciągnąłem się leniwie i udałem się do swojej szafy.

***

Obudziłem się, jest chyba po godzinie piątej, słyszałem, tylko jak ktoś wychodzi z domu, pewnie Tord znowu wyszedł na spacer. Wstałem z łóżka i podszedłem do lustra, których w moim pokoju jest pełno, na każdym lustrze napisany jakiś komplement. Na lustrze przy którym aktualnie stoję jest karteczka:" Jesteś najpiękniejszym człowiekiem na świecie~", popatrzyłem na siebie w lustrze i... Nie wytrzymałem, zacząłem płakać i z całej siły zniszczyłem to przeklęte lustro. Po rękach płynęła mi krew, wszędzie leżały kawałki szkła, popatrzyłem na rozwalone lustro, zobaczyłem swoją żałosną twarz. Wpadłem po prostu w szał rozpaczy. Dopiero po chwili usłyszałem walenie w drzwi mojego pokoju.
- Matt! Wszystko dobrze?! - wołał kobiecy głos, pełen obaw i troski oraz zmęczenia, szybko schowałem jedna rękę do kieszeni, druga wytarłem łzy i otworzyłem dziewczynie drzwi, po chwili chowając drugą reką do kieszeni, wychyliłem się lekko z pokoju, aby nie widziała roztrzaskanego lustra.
- Jezus maria! Matt wszystko w porządku? - zapytała dziewczyna, nazywa się Lily. Miała złote oczy, czarna skórę, złote piegi oraz czarne włosy rozczochrane na wszystkie możliwe kierunki geograficzne, widać było, że jest zaspana, cóż się dziwić? Była 5:20 w poniedziałek.
- Jasne Liliś nie martw się~ - uśmiechnąłem się do niej blado. Ona odwzajemniła uśmiech po chwili.
- Na pewno? Słyszałam dziwne dźwięki z twojego pokoju.
Ja tylko zapewniłem, że nic wielkiego się nie stało, ewidentnie dobrze kłamie, albo to ona była tak zmęczona jeszcze, że nie ogarniała życia. Pogadaliśmy chwilę po czym ona wrocila do pokoju swojego chłopaka dalej spac, z tego co powiedziala pracę dzisiaj ma dopiero na godzinę dziewiąta, ale i tak woli się wyspać. Z pokoju zanim zamknęła drzwi słyszałem głos czarnookiego, który pytał jej gdzie była. Zamknąłem swoje drzwi, siadłem pod nimi, wyciągnąłem ręce z kieszeni i wyciągałem z nich odłamki szkła.

***

- Kochanie gdzie byłaś? - zapytałem sennym głosem moją iskiereczkę, pełen obaw.
- Wiesz byłam w łazience, ale wracając usłyszałam dziwne dźwięki z pokoju rudego - widać po niej, że się niepokoi.
- zauważyłaś coś niepokojącego?
- Trochę krwii na jego bluzie, niestety nie widziałam nic więcej. - To mnie nieco zaniepokoiło.
- Hmm, porozmawiam z nim rano, a teraz wracajmy do spania, musisz się wyspać - powiedziałem to z uśmiechem na ustach i przytuliłem złotooką.

= 11:49=

Piję właśnie swoją ukochana cole, kiedy nagle słyszę pukanie do drzwi. Dziwne nie spodziewam się żadnych gości. Idę i sprawdzam kto postanowił odwiedzieć mnie w ten całkiem ładny dzień. Otwieram drzwi i nie wierzę własnym oczom.
- A-Aylin...? - przecieram, aż oczy ze zdziwienia. Dziewczyna usmiecha sie do mnie promiennie, a ja rzucam się jej na szyję.
- Wo, wo, wo, Edd! Stęskniłam się za wami! Jak tam życie chłopie? - zapytała z wyczuwalna radością w głosie.
- Od matury się nie widzieliśmy! Już się bałem, że Cię zombie zjadły - zacząłem się śmiać, ona też wybuchnęła po chwili śmiechem.

================================
Hej kochani tak w końcu rozdział, kto się stęsknił? XD

Chyba rozdział kolejny dopiero po świętach, życzę wesołych świąt i do następnego

Paaa~~

==30.03.2021==

"Chciałem tylko kochać EddMatt" Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz