Minęło kilka dni, a Luke nadal nie dawał znaku życia. Martwiłam się, bo przecież obiecał, że się odezwie...
Dzisiaj jest ostatni koncert w Australii, więc mam tylko kilkanaście godzin na znalezienie blondyna. Szukałam wszędzie dosłownie wszędzie. Pytałam ludzi i zawsze dostawałam tą samą odpowiedź : "nie znam" lub "nie widziałem nikogo takiego" i tak w kółko. Czułam się jak piętnaście lat temu...
***
- Luke pobawisz się ze mną? - spytałam mojego strasznego brata.
- Ile razy ci mówiłem dzieciaku, że jestem już za duży na jakieś twoje głupie zabawy... - zawsze ta sama wymówka : "jestem już za duży", "nie jestem już dzieckiem"...- No Luke proszę, mam dziś urodziny... - pisnełam.
- No dobra to pobawmy się w chowanego... - westchnął.
- Taaak! - krzyknęłam z radości, chociaż zachowanie blondyna trochę mnie zdziwiło, nigdy jeszcze sam nie zaproponował zabawy.
- To ja się schowam, a ty będziesz mnie szukać okay? - spytał z dziwnym uśmieszkiem.
- Nieee! Ja chcę się schować pierwsza!
- Albo bawimy się tak, jak ja chcę albo w ogóle się nie bawimy.
- No dobra, to idź się schować - westchnęłam.
Tak, jak mówił schował się i to bardzo dobrze, nie umiałam go znaleźć przez kolejne dwie godziny.
- Luke wygrałeś... możesz już wyjść! - wołałam, ale nikt się nie odzywał.
- Proszę wyjdź, to nie jest śmieszne- płakałam.
Po kolejnej godzinie przyszła mama.
- Mamo, Luke się schował i nie umiem go nigdzie znaleźć... - wyjąkałam.
- Słoneczko, przecież Luke dzwonił do mnie że idzie do Cal'a na noc - Przytuliła mnie.
***
Było jakoś przed północą, a ja nadal go szukałam. Dostałam chyba milion wiadomości od Harr'ego, ale na żadną nie odpisałam.
Szłam właśnie jedną z "ciemniejszych" ulic Sydney. Nie można powiedzieć, że się nie bałam bo bałam się cholernie.
Serce podskoczyło mi do gardła, gdy zobaczyłam że ktoś idzie w moim kierunku. Chciałam biec ale nogi odmawiały mi posłuszeństwa... Po prostu stałam jak słup modląc się, aby przeszedł obok mnie, zostawiając mnie w spokoju.- Hej księżniczko, co taka ślicznotka jak ty robi tu sama o takiej późnej porze? - przybliżył się do mnie, można było z daleka wyczuć od niego alkohol.
Nie odpowiedziałam tylko głośno przełknęłam ślinę.- Nie bój się, zajmę się tobą - wyszeptał do mojego ucha, przygryzając jego płatek.
- Zostaw mnie! - próbowałam nie pokazywać mojego strachu.
- Spokojnie, pobawimy się troszkę. - zaczął mnie obmacywać.
- Nie dotykaj mnie! - warknęłam hamując łzy, a on jedynie się zaśmiał.
- Pomocy! - krzyczałam.
- Myślisz, że ktoś cię tu usłyszy? To źle myślisz, bo nikt normalny nie chodzi ciemniejszymi ulicami o północy. - śmiał się. Z moich oczu leciały łzy, miał rację nikt mnie tu nie usłyszy...
- Proszę cię zostaw mnie... - wyjąkałam.
- Zamknij się - warknął przykładając do mojej twarzy jakąś chusteczkę, moje ciało bezwładnie opadło na zimny asfalt...
_______________________________
CZYTASZ
Mom, where's dad? // H.S
FanficTata mojego skarba zostawił mnie samą, oskarżając o zdradę... chociaż ja go nigdy nie zdradziłam, nigdy nie okłamałam, nawet nie zdążyłam mu w tedy powiedzieć, że jestem w ciąży... minęły już prawie trzy lata, a ja cały czas go kocham... Co się sta...