#5

33 7 28
                                    

Pov: Málaga

- Wchodzimy? - zapytałam Betariz. Szczerze już się niecierpliwie. Nienawidzę czekać, zwłaszcza w takich sytuacjach.

- Jeszcze nie, musimy czekać na znak od Turyna i Trydenta - odpowiedziała i poprawiła swoje czarne przeciwsłoneczne okulary.

- To niech się kurwa pospiesza. Mam dość już czekania.

- Inés wyluzuj - powiedziała Miami i sięgnęła po telefon, który w tym momencie zadzwonil.

Beatriz nagle wysiadła z auta i ruszyła w stronę komisariatu.

- A ta co?! - wydarla sie rudowłosa i również wysiadła z auta, a ja za nimi.

Weszlysmy do środka, a Beatriz przeladowala broń i strzeliła w sufit.

- Słuchaj lala, gdzie jest ten wasz cały Stephen Smith? - zapytała I wycelowała w dziunie siedzącą za lada.

Miami wyjęła z kieszeni broń i również wycelowała w stronę szatynki siedzącej za lada. Postanowiłam nie być gorsza i również wyjęłam broń.

- Ochrona zaraz tu przyjdzie! - wydarla sie szatynka.

- Albo będziemy robić po mojemu, albo wypierdolę w powietrze ten komisariat - warknela do niej Beatriz, po czym rozpiela swoją skórzana kurtkę i pokazała - mam nadzieję, że atrape - bomby.

- Proszę kierować się w lewo... Panie same znajdą jego biuro...

I biegiem ruszyłyśmy w stronę jego biura...

Pov: Trydent

- Poszło łatwiej niż myślałem.

- Bez kitu. Dobra, teraz trzeba znaleźć cele.

- Beatriz wraz z Miami i Malagą są już w środku. Uważajcie na siebie, weszły do budynku trochę za szybko - usłyszeliśmy głos Profesora w wookie tookie.

Wbiegliśmy na kolejne piętro i na spisie pokoi - który znajdował się przed skrętem w lewo, albo prawo - zobaczyliśmy, że to właśnie tu znajdują się cele.

- To jest lewo czy prawo? - zapytałem bo pogubiłem się.

- Tam jest lewo, niech interesuje cię tylko lewo, bo właśnie tam musimy iść - odpowiedział mi Turyn i pobiegliśmy w lewą stronę.

Wpadliśmy do pomieszczenia, gdzie przeszukuje się podejrzanych. Wyciągnęliśmy broń i wycelowaliśmy w typa który tam pracował.

Turyn skul go kajdankami i wyprowadził na korytarz, gdzie druga para kajdanek przykul go do kaloryfera.
Przedtem zabrał mu klucze do celi.

Wbiegliśmy do korytarza, po czym zaczęliśmy otwierać cele.

- Alex!? - krzyknęła do Turyna znajoma z wyglądu mi babka.

- Mariana później będziemy gadać, teraz musimy wszyscy stąd spierdalac. W środku jest Beatriz wraz z dwoma innymi kobietami, mają bombę. Za chwilę prawdopodobnie wybuchnie! - krzyknął, po czym wszyscy ruszyliśmy biegiem w stronę wyjścia.

Jednak...

BekaJakRzeka [PORZUCONE] Where stories live. Discover now