Przechadzam się znudzona ulicami Nowego Orleanu, ściskając w rękach kartkę. Kto mnie tu przysłał, i dlaczego ja tu przyjechałam? Te dwa pytania kłębiły się w mojej głowie bez odpowiedzi. Rozglądałam się dookoła czekając aż zobaczę znajomą twarz, jednak nic takiego nie nastąpiło zamiast tego cały widok zasłonił mi nie znajomy.
-Co taka śliczna Pani robi sama na ulicach takiego pięknego miasta? - spytał nie spuszczając ze mnie wzroku.
- Co taki nijaki Pan robi przy takiej ślicznej kobiecie - prychnął pod nosem. - Rose - podałam mu rękę, której wierzch ucałował.
-Klaus... - szepnął spoglądając prosto w moje oczy. Przeraziłam się lekko kompletnie obcy mężczyzna patrzył na mnie jak na ważną osobę. - Więc co tu robisz Rosalie? - jestem pewna, że nie mówiłam mu mojego pełnego imienia więc skąd je znał?
-Przyjechałam do przyjaciela, a właściwie nie wiem do kogo zostawił mi tylko kartkę - powiedziałam wyciągając wcześniej wspomnianą rzecz. Podałam mu kartkę którą wyraźnie obejrzał, zamyślonym wzrokiem.
-Chyba wiem od kogo jest ta wiadomość - spojrzałam na niego ze zdziwieniem.
----------------------------------------------------------------
-Jak tu pięknie! - krzyknęłam przekraczając próg domu. Był ogromny na środku rozchodził się piękny ogród z jadalnią. Idąc przed siebie zobaczyłam blond czuprynę od razu wiedziałam kto to. - Rebekah! - kobieta podeszła do mnie z szerokim uśmiechem.
-Rose co ty tu robisz? - spytała nerwowo zerkając to na mnie to na Klausa.
-Dostałam tą kartkę - podałam jej ją - I po drodze spotkałam jego - wskazałam na blondyna.
-Ale ty przecież..- nie dane jej było dokończyć gdyż mężczyzna znalazł się przy niej w zastraszającym tempie zakrywając jej usta.
-Wiem i nic się nie zmieniło - szepnął, ze zdziwieniem obserwowałam ich rozmowę, czułam, że nie mówią mi wszystkiego, że o czymś zapomniałam.
- Nareszcie! - do pomieszczenia wszedł szatyn, szybko znalazł się przy mnie ściskając w uścisku.
- Więc ta wiadomość... - przerwał mi.
- Jest ode mnie, tak - złapał mnie za rękę prowadząc gdzieś - Muszę ci coś pokazać.
---------------------------------------------------------------------------------
Elijah szukał czegoś w pułce a ja przyglądałam się pomieszczeniu. Nie mogłam uwierzyć, że mieszkają w tak pięknym domu. I co tu robi ten Klaus, przecież Rebekah ma tylko 3 braci, i nic nie wspominała o jeszcze jednym. Do pokoju szatyna weszła nieznana mi blondynka, która patrzyła na mnie niepewnie.
-To ona? - spytała, na co mężczyzna kiwnął potwierdzająco głową. - Jestem Freya - podała mi rękę.
-Rose - ścisnęłam jej dłoń, ale w czasie naszego uścisku przeszedł mnie nieprzyjemny dreszcz.
-Widziałam to, widziałam co stało się z jej rodziną... dlaczego?- kobieta patrzyła na mnie współczująco.
-Ja nic nie... -szatyn przerwał mi pokazując Freyi jakiś przedmiot.
-Tak czuję magię, myślisz, że to jej? - po raz kolejny nic nie rozumiałam.
-Wiesz co to jest? - spytał Elijah podając mi znajomą rzecz.
-Tak, figurka którą dostałam od taty zawsze ją przy sobie miałam w dzieciństwie, ale skąd wy ją macie?
- Pamiętasz może coś z dzieciństwa, spotkałaś już jakiegoś pierwotnego? - kolejne pytanie zadała blondynka.
- Nie wiem, ale pamiętam, że często był u nas wysoki brunet, miał imię na F . - towarzysze spojrzeli się po sobie chyba wiedząc o kogo mi chodzi.
-Finn, musimy go znaleźć - kobieta wybiegła z pomieszczenia.
-Rose nawet nie zdajesz sobie sprawy kim byłaś.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Siedziałam na schodach z głową na kolanach. Za dużo pytań bez odpowiedzi, za dużo informacji. Po co mnie tu ściągnęli? Poczułam ukłucie w plecy, zdziwiona odwróciłam się.
-Jesteś Rosalie prawda? - dziewczynka patrzyła na mnie w niepewnym uśmiechem.
Tak, a ty jesteś? - spytałam, przypominała mi kogoś ale kogo?
-Hope, chcesz ze mną porysować? - wskazała na farby i kartki leżące na stoliku .
-Pewnie - usiadła przy stole dając mi kartkę.
-Tatuś dużo mi o tobie opowiadał - zaczęła kiedy zajęłam miejsce obok niej.
-Kim jest twój tata?
-Klaus, ten blondyn z którym tu przyszłaś - te słowa kompletnie mnie zdziwiły dlaczego opowiadał o mnie córce skoro dopiero się poznaliśmy?
-Możemy porozmawiać? - podeszła do nas Rebekah, całując małą w głowę.
-To dla ciebie - podałam Hope mój rysunek, idąc za blondynką.
-Marcel mi się oświadczył - prawie krzyknęła, spojrzałam na nią z uśmiechem.
-To świetnie! - objęłam ją ramionami ciesząc się razem z nią.
Dziewczyna zasługiwała na szczęście, z tego co mi mówiła nie miała łatwego dzieciństwa, brat zabijał każdego kogo kochała. Tylko nie pamiętam który brat.
-Ummm Rebekah? Kim jest Klaus?
--------------------------------------------------------
Przepraszam za moją długą nieobecność, ale nie miałam weny. Jeśli chodzi o długość rozdziału to musiałam przerwać w tym momencie. Zrozumiecie w kolejnym rozdziale, który mam nadzieję pojawi się jeszcze w tym tygodniu bądź kolejnym. Do następnego !
YOU ARE READING
Blask Życia // ZAWIESZONE
FanfictionRose Taylor, młoda wampirzyca, ze złamanym sercem. Można by rzec, że tajemnice i sekrety to jej drugie imię. Dziewczyna postanawia zadomowić się w Mystic Falls, gdzie poznaje osoby takie jak ona. Co ją spotka w nowym miejscu? "Złamał dziewczyn...