18. Życie bez Eleny

494 22 7
                                    

Po pożegnaniu się z Eleną, Damon i  Alaric wyjechali na 'wakacje'. Chcąc zapomnieć o swoich miłościach, Bonnie zaoferowała, że będzie moralnym wsparciem starszego Salvatore i pojechała z nimi. Mi nie pozostało nic innego jak zostać ze Stefanem, (którego sprowadziła przed śmiercią Elena) i pomoc mu bronić Mystic Falls przed rodziną heretyków i jego matką na czele. Jednak nie wszystko poszło zgodnie z moimi planami. 

Pov: Caroline 

Droga Eleno prosiłaś żebyśmy wszystko opisywali, abyś po przebudzeniu była na bierząco. Zacznę od złych wieści: Damon uznał, że najlepszym sposobem by o tobie nie myśleć będzie pocieszanie Alarica. Więc zabrał go w swoim stylu do Europy na męski wypad, wyobraź sobie jak to wygląda. Oczywiście nie puściliśmy ich tam bez opiekunki. Zatem Damon pilnuje Alarica, Bonnie pilnuje Damona. Nie wiem tylko kto pilnuje Bonnie. Matt w przyszłym tygodniu zostanie zastępcą szeryfa. Szkoda, że mama tego nie zobaczy. Rosalie jest zamknięta w sobie spędza dużo czasu z Enzo, który zapoznał ją z heretykami. Strasznie rzadko ją widuję, prawie wcale.  Wydaje mi się, że ciągnie ich do siebie ale nic nie mówią. Damon, Bonnie, Rick, Matt, Rose kogo pominęłam? 


--------------------------------                                                                                                                                                         Pov: Rose

Siedziałam w kuchni czekając na gotującą się wodę. Słysząc charakterystyczny dźwięk wstałam odgarniając włosy z twarzy. Zerknęłam w stronę zamyślonego bruneta, coś mu chodzi po głowie. Odchrząknęłam zalewając herbatę wrzątkiem. 

-Co u Damona? - szepnął jakby od niechcenia, byleby zacząć jakoś rozmowę.

-Bywało lepiej - usiadłam kładąc przed nim kubek z napojem. - Z tego co wiem od Stefana jest coraz gorzej - westchnęłam patrząc na widoki przed oknem. 

Pokiwał głową jednak było widać, że coś go nurtuje. Ukucnęłam przed wampirem łapiąc jego dłonie w swoje. Przyłożył je do swojej twarzy zamykając oczy.

-Lily przyjedzie - westchnął czekając na moją reakcje. Przełknęłam ślinę, szczerze mówiąc z całej rodziny to ją najmniej lubiłam mimo iż wydawała się przecudną kobietą. 

-Czego chce? - warknęłam i odsunęłam się słysząc dźwięk telefonu. Uśmiechnęłam się widząc numer Stefana. -Chcesz coś konkretnego czy..? - przerwał mi widocznie to coś ważnego. 

-Byłaś może na polowaniu i bawiłaś się ofiarą? - zaśmiałam się słysząc o co mnie podejrzewa. -Rozumiem, że nie. A Enzo? - przeniosłam swój wzrok z powrotem na bruneta widząc jego zamyślenie przez chwilę pomyślałam, że to naprawdę on. 

-Stefan, mów co się dzieje? - usłyszałam westchnięcie. - Przyjedź do Mystic Falls - rozłączył się. 

-Ja.. musze jechać.. - rzekłam niepewna do końca swojego zdania. Chciałam tam wrócić ale czy bez niego? 

-Daj spokój jedź. - poklepał mnie po ramieniu udając, że mu to nie przeszkadza. - Zajmę się Lily - kręcę głową niedowierzając, że tak po prostu pozwala mi jechać. Gdyby powiedział chodź jedno słowo zostałabym. 

------------------------------------------

-Bomby? Chcesz w niż rzucić bombami ? -Stefan właśnie przedstawiał nam swój cudowny plan.  

-Masz inny pomysł? - kochany Matty Ratty nie boją się, że znów coś mu się stanie i będzie trzeba go ratować? 

-Heretyków jest pięcioro twojej matki tam nie ma! - naszą krótką wymianę zdań przerwała Caroline. Widząc mnie z szerokim uśmiechem zamknęła mnie w uścisku.  - Gdzie Enzo? 

-Miał się spotkać z Lily, ale porozmawiamy o tym potem - kiwnęła głową na znak zgody. - Jakże inteligentny Stefan chce zrobić broń żeby pozabijać heretyków.

-Bardzo śmieszne Rose - obdarowałam go uśmiechem czekając na reakcje blondynki. Ta ku naszemu zdziwieniu podniosła coś nad czym pracował Salvatore oznajmiając, że to dobry czas do ataku. 

-Jak to działa? - zaczęła przyglądać się wynalazkowi okręcając go dookoła. 

-Daj spokój to bomba - szatyn zabrał jej swoje dzieło spotykając się z jej westchnięciem. - Zapalnik czasowy - zaczął nam tłumaczyć ale niewiele z tego zrozumiałam jedynie tyle, że ustawi na minutę. 

-Na pewno chcesz to zrobić? - ich wzrok spoczął na mnie. 

-Wy nie możecie - wyjaśniła, a ja dopiero zauważyłam zniknięcie Donovana. - Ciebie lubią i ci ufają - wskazała na mnie - A w twoim domu mieszkali przez 100 lat wiedzą jak wyglądasz - podziwiam ją za odwagę przecież to wampiro - czarownice nie wiadomo co im strzeli do głowy. 

-Jeśli uważasz ten plan za szalony powiedz teraz - Stefanek się martwi, uroczo. 

-Albo zamilknij na wieki tak tak znamy to - zaśmialiśmy się. 

-------------------------------------------

Korzystając z chwili spokoju wybrałam numer do brązowookiego. Usiadłam na kanapie czekając aż odbierze. Dopiero za trzecim sygnałem usłyszałam jego głos. 

-Aż tak się stęskniłaś - dam sobie głowę uciąć, że właśnie się uśmiechnął. 

-A jak - odparłam sarkastycznie - Jak spotkanie z Lily? - westchnął, czyli nie poszło dobrze. 

-Myśli, że jestem jej pieprzonym chłopcem na posyłki. -po głosie poznałam, że jest zdenerwowany - Chciała żebym znalazł jej jakiś kamień. Podobno pamiątka rodzinna czy coś. - coś mi tu śmierdzi. 

-Nie zgodziłeś się prawda? - spytałam z nutką niepewności w głosie. 

-Oczywiście, że nie, ale dość o niej. Jak tam sprawy w Mystic Falls? - specjalnie zmienił temat. 

-Chcieli żebym przyjechała, ale nawet nie mogę pomóc... - przerwałam słysząc wybuch - Oddzwonię! - rozłączyłam się , zbiegając na dół w poszukiwaniu Stefana. 

-Udało się?! - krzyknęłam widząc go w garniturze.

- Na to wygląda, a teraz przepraszam idę się podzielić tym z matką - tak szybko jak się pojawił tak szybko zniknął. 

--------------------------------

Miałam bardzo dużo czasu na przygotowanie się na jakiś apel, na którym mają być wszyscy mieszkańcy. Założyłam czarne dżinsy i białą bluzę żeby chodź trochę elegancko wyglądać. Usiadłam przy Forbes, której uśmiech nie schodził z twarzy. 

-Powitajcie nowych zastępców każdy po wyczytaniu otrzyma swoją odznakę - o to jakiś apel specjalnie dla Mattiego, czemu nikt mi wcześniej nie powiedział, nie przyszłabym.

 Wszyscy zaczęli klaskać więc zrobiłam to samo nie widząc po co robić z tego tyle szumu. Zastępcy wstali ze swoich miejsc kierując się na scenę. Wyczytywali każdego po kolei, Donovan oczywiści z wielkim uśmiechem pokazał nam odznakę. 

-Hej mamy problem!- podskoczyłam widząc wampira. Spojrzałyśmy na niego przestraszone, nagle z hydrantów zaczęła wylatywać woda. Wszyscy zaczęli się śmiać ale ja widziałam, że zwiastuje to coś złego. 

Po chwili pojawił się ogień, ludzie zaczęli panikować. Mimo, że widziałam dużo śmierci płonący ludzie to było coś strasznego. Wystraszona zobaczyłam w tłumie Valerie wysysającą z kogoś krew. Wszystko słyszałam jak przez mgłę, poczułam wielką chęć krwi. Tak dawno nie piłam prosto z żyły, że pokusa stała się zbyt silna. 

W tłumie wypatrzyłam Stefana rzucającego się z kołkiem na Boo. Gdzieś  w kącie zobaczyłam wykrwawiającą się kobietę, nie mogąc się opanować wbiłam się w jej tętnicę. 


--------------------------------

Nareszcie mamy kolejny rozdział przepraszam za tak długą przerwę ale nie mogłam znaleźć weny. Standardowo gwiazdkujcie i komentujcie a rozdziały będą pojawiać się szybciej!                   Do następnego!! 




Blask Życia // ZAWIESZONEWhere stories live. Discover now