10. Stara Przyjaźń Nie Rdzewieje

968 39 3
                                    

Otwieram niepewnie oczy, ręce zaczynają mnie szczypać od zapewne sznurów z werbeną. Rozglądam się po jak zgaduje piwnicy, jednak nie dostrzegam niczego podejrzanego, żadnej żywej duszy. Po chwili drzwi, które dopiero zauważyłam otwierają się i staje w nich brunet. Podchodzi do mnie, kuca i podaje worek z krwią.

-Jesteś piękna.. - zaczyna i przesuwa ręką po moich włosach. - Nie zasługujesz na śmierć.. - przerywam mu.

-Kim jesteś?! - patrzę na niego zdezorientowana, po chwili przypominając sobie słowa Damona to musi być..

-Wybacz maniery - ukłonił się - Jestem 12144.

-Enzo..

-Zaraz co?! - wampir zerka na mnie z szokiem, a ja czuję, że tracę kontrolę nad swoim ciałem. - Skąd..? - nagle robi się ciemno.

Nie wiem ile czasu minęło, ale znowu się budzę tym razem na czymś miękkim. Otwieram oczy, zdziwiona, że leżę na łóżku. Może spotkanie Lorenzo to tyko sen? Nie wydaje mi się, wtem do pokoju wchodzi wspomniany mężczyzna. Siada obok mnie na łóżku.

-Nie powinien się Tak nad tobą rozczulać, ale przypominasz mi ją. - westchnął, a ja patrzę na niego zdziwiona. Kurde no facet mnie porwał, teraz jeszcze zachwuje się jak psychol.

-Kogo przypominam?! - krzyczę odsuwając się od niego. Ten natomiast uśmiecha się smutno.

-Moją słodką Maggie - ponownie się uśmiecha, jednak po chwili poważnieje. - Damon ją zabił, teraz ja zabije jego miłość! - patrzy, na mnie z mordem jednak po chwili wychodzi z pokoju.

Rozglądam się i wstaje z łóżka. Podchodzę do drzwi z nadzieją, że wyszedł z domu. Po chwili daje się usłyszeć silnik samochodu. Pojechał, z ulgą kieruje się na dół.

Spacerując od kilku godzin w końcu dostrzegam napis "Welcome to Mystic Falls", z uśmiechem zmierzam w stronę domu braci Salvatore. Otwieram drzwi, w których od razu pojawia się zmartwiona twarz Stefana.

-Jezu Rose gdzieś ty była - zamyka mnie w szczelnym uścisku. - Nic ci nie jest?

-Spokojnie jestem wampirem - uśmiecham się do niego chcąc pokazać, że wszystko jest okej. - Spotkałam Enzo..

-Co?! Gdzie?! - Damon schodzi ze schodów z wrogim wyrazem twarzy.

-Właściwie to mnie porwał.. - mówię niepewnie jednak widząc ich zdezorientowanie kontynuje. - Chciał cie ukarać - odwracam się w stronę Damona - za zabicie Maggie..

-Zaraz?! - przerywa mi młodszy Salvatore - Ty zabiłeś jego ukochaną?! - patrzy gniewnie na brata. Postanawiam się ulotnić, wchodzę po schodach kierując się do swojego pokoju. Rzucam się na łóżko i w szybkim tempie zasypiam.

Biegnę ile sił w nogach, bojąc się spojrzeć w tył. Słyszę jej bicie serca, czuję jej magię. Wbiegam w ślepy zaułek, już po mnie. Podchodzi do mnie z uśmiechem.

-Czego ode mnie chcesz! - krzyczę z paniką w głosie.

-Nie pamiętasz? - mówi o dziwo spokojnie. Natomiast mój oddech staje się coraz cięższy. - Mówiłam, że zapłacisz mi za skrzywdzenie moich dzieci! - krzyczy z żalem.

-To nie moja wina.. - łapie ostatni wdech - Nie moja wina..

Budzę się przerażona, przecież nie mam już kontaktu z jej dziećmi. Nic im nie zrobiłam. A co jeśli to ona mnie uśpiła? Nie to nie może być prawda, to przecież tylko sen. Patrzę na zegar prawie 5. I tak już nie zasnę, schodzę na dół, kierując się w stronę salonu.

-Co do.. - staje w bezruchu. Stefan zapewne mnie słysząc wstaje delikatnie z sofy żeby nie zbudzić towarzyszki. - Że ty i Kath?! Myślałam, że to..

-.. skończone tak. Rose ona umiera "wypiła" - robi cudzysłów w powietrzu. - lek na wampiryzm. - patrzę na niego z szokiem. Kompletnie zapomniałam, że umiera. Co ze mnie za przyjaciółka. Muszę zrobić coś żeby jej ostatnie chwile były niezapomniane. Ale halo to słynna Katherine Pierce przecież jej całe życie jest nie to zapomnienia!

-Hej Stefan ja.. - szatynka wchodzi do kuchni jednak zamiera widząc mnie przy stole - Boże Rose! - przytula mnie. - Myślałam, że już cie nie zobaczę! - w jej oczach zbierają się łzy.

-Halo co się stało ze starą Kath? - patrze na nią niedowierzając, przecież tamta wampirzyca nigdy nie pozwoliła by sobie na słabość.

-Jestem człowiekiem, oni nie mogą wyłączyć człowieczeństwa. - szepcze siadając przy stole.

-No cóż stara przyjaźń nie rdzewieje. - śmieje się Stefan, a my razem z nim.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Hejka myszki przepraszam za tak długą nieobecność, jednak nie miałam weny. Pamiętajcie o gwiazdkowaniu i komentowaniu ❤️

Dobranoc / Miłego dnia 💛

Blask Życia // ZAWIESZONEWhere stories live. Discover now