-2-

293 29 7
                                    

pov. Katsuki 18.57

Siedziałem sobie na kanapie i oglądałem jakieś nudne wiadomości w telewizji. Nie miałem szczerze nic innego do roboty, gdyż przeziębiłem się na przed wczorajszym treningu i teraz nie mogę praktycznie nic robić. Zacząłem myśleć o ostatnim spotkaniu z tym nerdem, nawet nie wiem czemu. Zastanawiam się czemu nie chce mu już przyłożyć tylko być dla niego "miłym" chyba, wkurza mnie ta myśl. Przez to my myślenie bardziej rozbolała mnie głowa i postanowiłem iść do kuchni i wziąć jakieś leki przeciwbólowe. Kiedy chciałem już iść do kuchni usłyszałem pukanie do drzwi. Zdziwiło mnie to, że ktoś przyszedł, więc leniwie podszedłem do drzwi, nagle uderzyłem się w mały palec u stopy co spowodowało wybuch w jednej ręce. Wkurzony podszedłem do drzwi, ale próbowałem się uspokoić i spokojnie otworzyłem drzwi. Zobaczyłem w nich stojącą małą zieloną czuprynę.

- h-hej Kacch-an p-przy-szedłem dać c-ci em-m lekcję - zaczął nie pewnie jąkając się - i jesz-ccze mam c-ci p-przekazać ż-że jutr-ro wpr-owadzamy się zno-wu do a-akdemiku!

- a okej - odpowiedziałem bezemocjonalnie po czym otworzyłem szerzej drzwi - wejdź połóż mi notatki na stole w salonie, chyba pamiętasz gdzie? 

- t-tak!

Nawet nie wiem czemu to zrobiłem. Przepuściłem go, a on wszedł. Nie patrząc na niego poszedłem do kuchni, aby wziąć antybiotyk. Nagle zaczęło mi się kręcić w nosie i kichnąłem. Mam nadzieję, że ten głupi nerd tego nie usłyszał. Wyjąłem leki i szklankę po czym wlałem do niej trochę wody. Wziąłem szybko leki do ust i popiłem wodą. Odłożyłem szklankę i nagle zauważyłem jak wchodzi do kuchni ten nerd z zmartwioną miną.

- wszystko okej Kacchan?

- nie twój interes zasrany nerdzie - odpowiedziałem ze złością, a ten tylko wybiegł z mojego domu w popłochu.

pov. Izuku

Co ja sobie wogóle myślałem, że po prostu znowu zaczniemy być przyjaciółmi. Trochę ta myśl mnie zabolała, nadal biegłem w stronę domu i nawet nie zauważyłem kiedy stałem już przed nim. Wszedłem na spokojnie do domu i zrobiłem sobie kolację i przy okazji mojej mamie która miała wrócić po 22. Po zjedzeniu postanowiłem się wykąpać i pójść spać. Te tak zrobiłem.


-Następny dzień- 7.50

Dzisiaj jest czwartek lekcję zaczynam o 9 więc mam jeszcze dużo czasu dla siebie. Niechętnie wstałem z łóżka i poszedłem wziąć szybki prysznic przed szkołą. Zawsze odstresowywuje mnie przed szkołą. Kiedy wyszedłem była już 8.20 dlatego szybko zszedłem na dół z myślą, że muszę zrobić sobie śniadanie. Kiedy byłem już na dole zobaczyłem przygotowane kanapki z karteczką "miłego dnia synku :)       - mama". Uśmiechnąłem się i po chwili zjadłem i wyszedłem do szkoły. Po drodze zobaczyłem Todorokiego, postanowiłem do niego zagadać.

- hej Todoroki-kun

- o hej Midoriya, co tam u ciebie?

- a wszystko dobrze, todoroki- kun z kim chciałbyś mieć pokój w akademiku? - zapytałem bo szczerze ciekawiła mnie to odpowiedź.

- szczerze sam nie wiem, na pewno nie chciałbym być z Bakugou, ani z Minetą bo on jest jakiś dziwny.

- hahaha, to prawda Mineta jest dziwny

Zaczęliśmy później gadać tak o wszystkim i o niczym, że nawet nie zauważyłem kiedy byliśmy już przed klasą. Shoto otworzył mi drzwi i mnie przepuścił. Nikt na nas nie zwrócił uwagi, gdyż wszyscy rozmawiali o pokojach w akademikach i jak bardzo nie mogą się tego doczekać. Nie interesowała mnie zbytnio ta rozmowa dlatego przeniosłem wzrok na moje miejsce, ale zamiast na ławkę mój wzrok powędrował na blondyna, który jak nigdy nic leży sobie spokojnie na ławce i chyba śpi? Podszedłem bliżej niego ciągle patrząc na jego spokojną minę, dawno go takiego nie widziałem. Nagle podniósł głowę, otworzył oczy i nasze spojrzenia się spotkałem. Od razu czerwonooki przerwał tą sytuację krzykiem.

Czemu wyglądasz jak ja!? {bakudeku}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz