35.

185 11 7
                                    

Całe trzy miesiące spędziłam z Jiminem. Na początku pojechałam razem z nim do Tokio, bo okazało się, że przez jakiś czas chemię biorę co miesiąc, a potem potem zrobiliśmy sobie wolne na dwa miesiące. Jeśli chodzi o Jungkooka, powiedziałam mu o mojej chorobie, bardzo mi pomaga. Udało nam się też polecieć na dwa tygodnie do Japonii. Zgubiłam wszystkie włosy, a Chimmy kupił mi perukę, która wyglądała jak moje własne włosy. Aha, i wprowadzili się do nas chłopacy. Jeszcze nie wszyscy, ale większość. Dzisiaj mieliśmy przyjść do jego rodziców.

-A co jak mnie nie zaakceptują, albo coś? Jimin, ja się nie nadaję...

-Pola, na pewno Cie polubią.

-Ale ja jestem od Ciebie dziewięć lat młodsza! Jeszcze uznają Cię za jakiegoś idiotę. Nie, nie, nie. Nigdzie nie idę.

-Jak między moimi rodzicami jest prawie sześć lat różnicy. Zrozumieją.- ten się tylko śmiał.

-Ale to w dalszym ciągu trzy i pół roku więcej.

-Jezuu, nie marudź. Gotowa?

-Fizycznie tak, mentalnie - nie.- zamknęłam szafkę.

-Już, chodź.- złapał mnie za rękę. Wsiedliśmy do auta. Jechaliśmy około trzech godzin. Mieliśmy zostać tam na pięć dni. I nadszedł ten moment. Stanęliśmy przed ogromnym, białym domem. Jimin nacisnął na złoty dzwonek.

-Jimin...

-Nie bój się, kotku. Nic się nie stanie.- ścisnął moją rękę. Po niecałej minucie otworzyły się drzwi, a w nich stanęła dosyć niska kobieta. Widziałam, że to po niej Jimin odziedziczył urodę.

-Annyeong haseyo.- ukłoniliśmy się z Chimem, a jego mama wpuściła nas do środka.

-Witaj, mamo.- pocałował ją w policzek.- To jest właśnie Pola, o której Ci mówiłem.- podeszła do mnie z uśmiechem.

-Jejku, jaka Ty jesteś urocza.- złapała w dłonie moje policzki.

-Mamo, błagam. Daj jej oddychać.- pani Park zaprosiła nas do kuchni, gdzie siedział tata chłopaka. Przywitałam się z nim tak samo jak z jego matką.

-Jedzenie jest gotowe, możecie usiąść.- wskazał na stół. Usiadłam obok Jimina, na przeciwko jego mamy.

-To opowiadajcie, co tam u Was.- spytała rodzicielka Chima, który mnie uratował.

-Jak na razie wszystko jest dobrze.  A u Was?

-W porządku.

-A gdzie jest Jihyun?

-Wyjechał na jakaś tam wycieczkę.

-A, dobra.

-A ile jest różnicy między Wami?- spojrzałam wymownie na Jimina wzrokiem w stylu "A nie mówiłam?"

-Trochę duża.- zaśmiałam się.

-Dziewięć lat, ale to nic takiego.

-Ile?!

-Tato, proszę.

-Spokojnie, żartuję. Bywają i takie związki.

-To dużo lepsze niż byś spał z chłopakiem.- zaśmiała się jego mama. Od razu na myśl przyszli mi Jungkook i Taehyung.

-Przepraszam.- wstałam od stołu i poszłam... nawet nie wiem gdzie. W końcu trafiłam na łazienkę.


Jimin pov.

-Przepraszam.- odeszła od stołu i zniknęła z mojego pola widzenia.

-Mamo, czasem przesadzasz, wiesz?

-Ale co ja takiego zrobiłam?

-Pamiętasz Jungkooka i Taehyunga?

-Tych kochasiów?

-Tak...- westchnąłem.- była u nich ostatni miesiąc i przywiązała się do nich. Jakiekolwiek złe słowo o innej orientacji ją rani.- wstałem i zacząłem jej szukać. Po kilku minutach znalazłem ją w łazience.- Wszystko w porządku?


Pola pov.

Po jakimś czasie przyszedł do mnie Jimin.

-Wszystko w porządku?- biłam się z myślami, czy powiedzieć mu prawdę. Może nie? Jeszcze się ode mnie odwróci.

-Tak, jest okej. Przepraszam za tą reakcję.- powiedziałam  przytulając go.

-Mogę się o coś... spytać?

-Jasne.

-Dlaczego tak właściwie mocno na to reagujesz?- ugh. Powiedzieć, czy nie? Powiedzieć czy nie? Powiedzieć, czy nie?

-Nie odwrócisz się po tym ode mnie?

-Mówiłem już coś.

-No dobrze...- nabrałam powietrza.- Taehyung jest moim bratem...









Nie oddam Cię, mój nauczycielu || Park JiminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz